Bitwa o Midway

21:15

Produkcji o jednej z największych bitew lotniczo-morskich II wojny światowej stoczonych na Pacyfiku powstało już wiele. Największy sukces odniosła chyba ta z 1976 roku, w której Henry Fonda zagrał admirała Nimitza, a Charlton Heston kapitana Gartha. Nowość Rolanda Emmericha ("Patriota", "Pojutrze", "2012") nie przyćmi kultowego filmu, ale i tak warto ją zobaczyć. Dlaczego?


(Źródło: hype.my)

O czym opowiada film, zapewne się domyślacie. Osią scenariusza są tu losy amerykańskiego wojska, które po porażce w Pearl Harbor, przygotowuje się do rewanżowego starcia. Wszyscy: piloci, marynarze, agenci wywiadu, najwyżsi dowódcy, robią co w ich mocy, żeby uprzedzić wroga i być w jak najlepszej formie do walki. W rolach głównych zobaczymy m.in. rewelacyjnego Woody'ego Harrelsona, jak i Patricka Wilsona czy Aarona Eckharta.


(Źródło: youtube.com)

W filmie nie brakuje efektów specjalnych. I choć wiele z nich nie jest najwyższej jakości, to całość ogląda się naprawdę dobrze. To w dużej mierze zasługa niezłego tempa i ciekawie zagranym postaciom, których jest też dość sporo. Mamy chyba około 10-ciu prawdziwych bohaterów bitwy o Midway. Są wśród nich tak dowódcy, jak i szeregowi piloci, sławni kryptolodzy oraz agenci wywiadu. Dzięki temu "Midway" jest nie tylko przyjemnym, ale jednak wciąż dość przeciętnym filmem akcji, ale także kawałkiem historii zaprezentowanej w interesujący oraz przystępny sposób.
Dla tych, którzy nie oczekują bardzo rozbudowanego merytorycznie tematu ani niezwykłej dramaturgii, nowość Emmericha z plejadą gwiazd (Harrelson, Eckhart, Wilson, Moore, Quaid) będzie wystarczająco dobrą rozrywką na listopadowy weekend.




(Źródła: peatix.com, empireonline.com i military.com)

You Might Also Like

0 komentarze