Pojedynek gigantów

00:01

Cały hałas o najnowszych losach Batmana (i Supermana) trwa z drobnymi przerwami już ponad 2 lata. Oczekującą na premierę publiczność zaskakiwały różne kwestie, głównie jednak powołanie nowego reżysera oraz angaż Bena Afflecka do roli Człowieka-Nietoperza. Efekty ich pracy widziałam na chwilę przed polską premierą. Poniżej zliczam najważniejsze blaski i cienie produkcji.

(Źródło: batcave.com)
O tym, że Batmana kocham całym sercem wie chyba każdy z baczniejszych obserwatorów bloga. Nie wiem właściwie kiedy i w jaki sposób się nim zauroczyłam. Niemniej fascynacja ta trwa do dzisiaj i z uwagi na nią z radością (ale i pewną nieskrywaną obawą w sercu) udałam się na przedpremierowy seans "Batman V Superman: Świt Sprawiedliwości".

(Źródło: youtube.com)

I niestety nieco ponad 2-godzinną projekcję ledwo przetrwałam. Fabuła jest bowiem długa, baaaardzo długa. Pocięta momentami w przedziwny sposób. Dostajemy mnóstwo wątków, które czasami czujemy, że wprowadzono jakby bez ładu i składu. Niby mamy mroczny klimat miasta znany z nolanowskiej części przygód Batmana, ale to zdecydowanie nie to samo. Brakuje swoistego pierwiastka, jakiejś dawki artyzmu tak charakterystycznej dla Nolana. I to bardzo daje się odczuć. 

W zamian dostajemy to, czego nie chcielibyśmy oglądać: przerysowane efekty specjalne, nieco absurdalne monstrum z zaświatów oraz... drewniane aktorstwo. Niestety poza Jesse'ym Eisenbergiem znanym głównie z "The Social Network", nikt z pierwszoplanowych aktorów nie ma pomysłu na swoją postać. Superman w wykonaniu Henry'ego Cavilla wypada troszkę lepiej od Batmana granego przez Bena Afflecka. Po pierwsze Superman lepiej wygląda (choć kostium z logotypem wyszywanym cekinami nie prezentuje się najefektowniej), po drugie wydaje się być jakiś, ma charakter. Natomiast wcielenie Afflecka w Batmana wypada blado w porównaniu z jego poprzednikiem, Christianem Balem, który stworzył najlepszego Batmana w historii! Poprzeczka była postawiona wysoko, a Affleck nawet nie zbliżył się do niej. W kostiumie superbohatera prezentuje się jak pokraka. Jest kwadratowy, chodzi kiwając się na boki, a na jego twarzy nie występuje w zasadzie żadna mimika. 


(Źródła: bluray.com.pl i moviesroom.pl)

Dla publiczności marzącej o produkcji podobnej do filmów Nolana, "Świt Sprawiedliwości" będzie dużym rozczarowaniem. Poza drobnymi plusami (wciąż mroczny nastrój, piękna Wonder Woman, ciekawa rola Eisenberga) widzowie ci nie znajdą w nim jasnych punktów. Po obserwacji widowni towarzyszącej mi na przedpremierze wnioskuję jednak, że młodsza jej część, ta wychowana na Transformersach i Igrzyskach Śmierci mogą być zadowoleni. Reżyser przygotował dla niej całą masę efektów specjalnych, a to chyba główny element, dla którego ta grupa chodzi do kina.

(Źródło: theguardian.com)

You Might Also Like

0 komentarze