Walka o Warszawę - recenzja filmu "Kurier"

11:10

Pasikowski znów zabrał się za kino sensacyjne. Po bardzo dobrych tytułach ("Pokłosie" i "Jack Strong") zaliczył sporą wpadkę w postaci filmu "Pitbull. Ostatni pies". Na szczęście obraz o Janie Nowaku-Jeziorańskim jest swoistym odkupieniem winy. Mimo że nie jest to produkcja idealna, ogląda się ją z dużym zainteresowaniem do samych napisów końcowych. I choć przygotowano ją z myślą o szkolnych wycieczkach, to seans przypada do gustu również starszym widzom.


(Źródło: muzeum1939.pl)

Jaki jest tytułowy bohater? Na pewno niezłomny. Jego upór oraz zaangażowanie w wypełnienie powierzonej misji są ogromne. Momentami bywa nieco zbyt pewny siebie, ale szybko wybaczamy tę zuchwałość, bo Jan Nowak (Philippe Tłokiński) ma w sobie również sporo uroku osobistego. 


(Źródło: youtube.com)

"Kurier" to przykład pewnego miksu kina historycznego i sensacyjnego. Co prawda nie zawsze akcja mknie z wielkim rozpędem, ale mimo wszystko seans mija naprawdę miło. A dość długa opowieść zupełnie się nie dłuży.

Pasikowski zaangażował naprawdę szerokie grono dobrych, rodzimych aktorów. Na ekranie zobaczymy Mirosława Bakę, Adama Woronowicza, Tomasza Schuchardta czy Wojciecha Zielińskiego. Przyjemnie widzieć Jana Frycza w nowej, generalskiej odsłonie. To bardzo odświeżające dla tych widzów, którzy pamiętają jego Dareczka ze "Ślepnąc od świateł". Angaż śmietanki aktorskiej nie był jedynie zabiegiem mającym odciągnąć wzrok od wielkich mankamentów filmu. "Kurier" ma pewne niedoróbki, które na szczęście nie psują całego seansu. To, co najbardziej rzuca się w oczy, to dwa dość słabo zrobione efekty specjalne (w postaci płonącego samolotu i panoramy Londynu). Pozostała część postprodukcyjnej pracy nie powinna być czymś, do czego przyczepią się hejterzy. Jeszcze dziś doskonale pamiętam morze zarzutów o wątpliwą jakość efektów specjalnych pojawiających się w "Mieście 44". Wierzę, że przy "Kurierze" takiej nagonki nie będzie.

W trakcie projekcji daje się wyczuć, że produkcja w znacznej mierze powstała z myślą o edukacji młodych pokoleń. Starsi widzowie wyczują ten zamysł tak w dialogach, którym nie brakuje dosłowności, jak i innych, dość ugrzecznionych scenach. Wycieczek szkolnych na "Kuriera" z pewnością będzie sporo. I dobrze, bo warto kształcić młodzież o nie tak dawnych wydarzeniach historycznych naszego kraju, które w formie audiowizualnej mogą być dla nich ciekawsze i dużo łatwiejsze do zrozumienia oraz zapamiętania. Jestem więc w stanie zaakceptować tę dużą dozę swoistej przyzwoitości w scenariuszu dla wyższego celu. 

Wracając jeszcze do obsady aktorskiej należy wspomnieć, że tak pierwszy, jak i drugi plan sprostał swojemu zadaniu. Nie ma ewidentnie słabszych postaci czy gorszych kreacji (choć oczywiście Michael Terry w roli Winstona Churchilla już w przedbiegach ustępuje genialnemu Gary'emu Oldmanowi w "Czasie mroku"!), a ekipa filmowa oraz przedstawiciele Muzeum Powstania Warszawskiego, które jest współproducentem produkcji, zadbali o to, by wszystkie meble, stroje, rekwizyty były naprawdę wierne oryginałom. To wszystko wspaniale zbudowało klimat wojennej Warszawy, którą możemy obserwować chwilę przed wybuchem powstania. 





(Źródła: antyradio.pl, rmf24.pl i warszawa.wyborcza.pl)

You Might Also Like

0 komentarze