Sala samobójców. Hejter

22:06

Jan Komasa nie próżnuje. Po gigantycznym sukcesie "Bożego Ciała" nie osiadł na laurach. Wraz z młodym, zdolnym scenarzystą Mateuszem Pacewiczem przygotował nowy materiał, sequel "Sali samobójców". Filmu, który wstrząsnął sporą częścią polskiej widowni 9 lat temu. Który poruszał, szokował. Czy podobne emocje wywoła "Hejter", którego kinowa premiera zbiegła się z pandemią, więc błyskawicznie trafił na Playera?

(Źródło: antyradio.pl)

Tomek (Maciej Musiałowski) zostaje wyrzucony ze studiów za plagiat. Przed wszystkimi udaje jednak, że wciąż studiuje prawo. Teatrzyk gra zarówno przed bogatym małżeństwem, państwem Krasuckim, którzy dają mu stypendium, ich córką Gabi, w której potajemnie się kocha, jak i nową szefową, Beatą (matką głównego bohatera z pierwszej części "Sali samobójców"). Jako chłopak z małej miejscowości, z przeciętnej (być może bardzo biednej, a może nawet patologicznej) rodziny, stara się wspiąć na wyżyny. Chce swoim strojem, intelektem, zainteresowaniami, sposobem bycia dorównać "śmietance". Elicie, do której zaliczają się jego mecenasi. Lawiruje więc między zwolennikami prawicy i lewicą, szuka uznania po obu stronach barykady, a my przyglądamy się jego walce o sukces zawodowy, szacunek nowobogackiej młodzieży i akceptację państwa Krasuckich.

(Źródło: youtube.com)

"Hejtera" ogląda się dobrze przede wszystkim za sprawą świetnego, bardzo aktualnego, a jednocześnie poruszającego emocjonalnie, scenariusza. Po raz kolejny Pacewicz udowadnia, że jest dobrym obserwatorem i ma ucho do dialogów, które idealnie przystają do rzeczywistości. 
Ciekawa jest także postać Tomka. Z jednej stront zahukanego, trochę odstającego od reszty, z drugiej bardzo zaradnego, pewnego siebie, buntowniczego, a z czasem wręcz psychopatycznego. Z Musiałowskim w tej roli mam jednak pewien zgrzyt. Choć fantastycznie poradził sobie w kwestii ekspresyjnej mimiki, tak zupełnie nie daje rady pod względem dialogów. Jego bylejakość w sposobie mówienia, fatalna dykcja i coś bardzo chłopięcego w głosie, drażni. Przeszkadza w odbiorze.

Tym, co nie wyszło jest także tempo. O ile moment "rozkręcania się" historii poprowadzono wzorcowo: wraz z poznawaniem bohaterów i kolejnych wątków akcja dzieje się coraz dynamiczniej, to z biegiem czasu, tak mniej więcej w połowie filmu, tempo siada, a z ekranu zaczyna powiewać nudą. Nie do końca pomagają tu kolejne fabularne twisty. Po prostu za dużo jest niczego niewnoszących scen, dialogów, zbyt wiele za długich wątków.

W ostatecznym rozrachunku "Hejter" daje radę. Twórcy rzetelnie odzwierciedlili to, co od dłuższego czasu dzieje się tak na scenie politycznej, jak i życiu społecznym. Pokazali nastroje, które nosi się sobie nasze społeczeństwo oraz wszelkie mury i podziały występujące między różnymi grupami. Pokazali to wszystko, czego zwykle nie chcemy dotykać z obawy przed kolejną kłótnią z rodziną/znajomymi/nieznajomymi w social mediach, i pokazali to bardzo dobrze. Emocjonalnie, ale wiarygodnie. Choćby z tego względu, i dla przypomnienia istnienia ciemnej strony social mediów czy nawet całego Internetu, warto odpalić nowość duetu Komasa/Pacewicz.


(Źródła: elleman.pl i tvn24.pl)

You Might Also Like

0 komentarze