Wampiry atakują po raz ostatni
15:58
Połowa listopada była czasem szczególnym, bo do kin
weszła ekranizacja ostatniej części wampirze sagi. A dokładnie druga część
finalnej księgi (trzeba przecież sprytnie wygenerować jak największe zyski ;)).
Najbardziej zagorzałe fanki „Zmierzchu” rezerwowały bilety na nocne seanse z
czwartku na piątek, by jako pierwsze zobaczyć jak w filmie zakończą się losy
Edwarda i Belli.
Nigdy nie fascynowała mnie ta opowieść. Szalona
miłość wampira i nastolatki. Totalna bzdura! Aż dziw, że w kinach można było
spotkać nie tylko tabuny gimnazjalistek czy licealistek, ale i panie w,
wydawałoby się, rozsądnym wieku.
„Zmierzch. Przed świtem, część 2” opowiada dalsze
losy Edwarda (Robert Pattinson) i Belli (Kristen Stewart). Po urodzeniu córki Renesmee, Bella cieszy się
nieśmiertelnością i stopniowo uczy się jak funkcjonować w świecie jako
wampirzyca. Życie rodziny Cullenów płynie więc błogo aż do czasu, gdy kuzynka
Edwarda – Irina, uznaje małą za zagrożenie dla Volturi – królewskiej rodziny
wampirów. Stojący na jej czele Argo zamierza zabić dziecko, które – jego
zdaniem – przyszło na świat w sposób niezgodny z obowiązującym prawem. Culleni
stają w obronie Renesmee mobilizując wampirzych przyjaciół z całego świata do
wspólnej walki o życie dziewczynki.
Fabuła jest znana wiernym czytelniczkom Stephenie
Meyer, które do kin wybierają się po to, by jeszcze raz zobaczyć na ekranie
Roberta Pattinsona i/lub poczuć romantyczną aurę podczas kolejnych pocałunków
głównych bohaterów. Te z Was, które jeszcze nie widziały ostatniej części
„Zmierzchu” uprzedzam, że tym razem takich scen nie ma zbyt wiele. I to wcale
nie znaczy, że ja – niezbyt wielka entuzjastka miłosnych opowieści – byłam
zachwycona. Mimo iż film nie obfitował w ckliwe momenty, jest zupełnie przeciętny.
Samą historię przedstawioną w „Przed świtem, część
2” - mimo wszystko - uznaję za najlepszą ze wszystkich epizodów wampirze sagi. Akcja jest całkiem
wartka, sceny walki nie najgorsze. Jednak wielokrotnie bardzo dosadnie widać, że
niemal wszystko było kręcone na greenscreenie. Poziom aktorski w „Zmierzchu”
pozostaje bez zmian. Choć dla niektórych Kristen Stewart przestała być
„drewnem”. Ja bym jednak nie oceniała jej występu w tym filmie tak wysoko. Trzeba za to przyznać, że w tej odsłonie wygląda znacznie lepiej niż w poprzednich odcinkach sagi.
Podsumowując zdecydowanie wolę zaciętą walkę
wampirów o przetrwanie od wampirzego love story. Film, sam w sobie, jest
średni. Zwolennicy książek Meyer nie powinni być zawiedzeni, a sceptykom z
doświadczenia polecam grzane wino w trakcie projekcji. Taki napój, w połączeniu z
pozytywnym nastawieniem, sprawi, że wiele scen (zarówno tych niedopracowanych i przesłodzonych,
jak i z założenia humorystycznych) na pewno Was rozbawi, a seans zostanie
uznany za całkiem udany.
0 komentarze