Dobra wampirzyca
19:58
Mówi się, że kino to w XXI wieku wyłącznie rozrywka. I to w dodatku taka przaśna, niskich lotów. Wielu twierdzi, że moim hobby jest przesiadywanie w kinowym fotelu na seansach durnych amerykańskich komedii tak stereotypowych, że już bardziej się nie da. Nieprawda! Kinematografia ma się bardzo dobrze. Ta ambitna, nietuzinkowa i niszowa również! Rewelacyjnym przykładem jest jedna z ostatnich nowości - irańska produkcja pt. "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu".
Co tak niezwykłego jest w tym filmie? Wiele elementów: świetne zdjęcia, genialna muzyka i mądre przesłanie. Historia dzieje się w bliżej nieokreślonym miejscu nazywanym Bad City. I rzeczywiście, jest to dość złowieszcze miasto zamieszkałe przez tzw. typów spod ciemnej gwiazdy. Dilerzy, rozpustnicy, rabusie, prostytutki. A wśród nich dość prosty, dobry chłopak, mający na swoim barkach schorowanego i uzależnionego od heroiny ojca. Nasz bohater - Arash nie jest jednak osamotniony. Nieoczekiwanie jego losy krzyżują się z losami tajemniczej dziewczyny. Dość ekstrawaganckiej, małomównej i tajemniczej, skrywającej pewien sekret.
(Źródło: youtube.com)
Dziewczyna - dla nas przez cały czas pozostająca bezimienną - przechadza się nocą ulicami miasta pełnego zła. Na swojej drodze spotyka różnych ludzi, głównie mężczyzn, których sumienia powinny wyrzucać wiele nikczemnych czynów, a które przed wieloma laty zostały skutecznie zagłuszone czy zdeformowane. Dzięki swojej skrytości wabi ich, a następnie... zabija! Wampirzyca nie działa przypadkowo, nie nachodzi zwyczajnych ludzi. Jej działanie jest bardzo sprecyzowane, jakby postępowała według z góry ustalonego planu. Czyha tylko na tych, którzy bardzo w swoim życiu przeskrobali. Którzy mają na swoim koncie grzechy przeciwko kobietom: bili je, gwałcili, okradali, poniżali, wykorzystywali. Ma więc misję i z tego względu, staje się pozytywną postacią. Wyraźnie widać to w scenie spotkania z kilkuletnim chłopcem, którego po części straszy, po części uczciwie ostrzega, że będzie go miała na oku, że powinien być grzeczny.
Pełnometrażowy debiut Any Lily Amirpour (Brytyjski irańskiego pochodzenia) jest więc głosem sprzeciwu wobec traktowania kobiet w kulturze islamskiej. To manifest walki o ich prawo do godności. I choć film zdobył kilka ważnych nagród, a w warstwie technicznej (operatorski majstersztyk + wyśmienity klimat + rewelacyjny dobór muzyki), to mnie aż tak bardzo nie porwał. Bo nierówne tempo narracji zniechęca tych, którzy nie należą do ogromnych i odwiecznych miłośników niszowego kina. Niemniej podkreślam, że warto sięgnąć po ten tytuł - choćby w ramach odskoczni od mnóstwa jednakowych produkcji, którymi jesteśmy zasypywani w okresie wakacyjnym.
0 komentarze