Wszystkie odcienie szarości
23:38Po "Jezioraku" dość długo musieliśmy czekać na kolejny świetny thriller rodzimej produkcji. Ale co tu dużo mówić - warto było! Maciej Żak przygotował bowiem dla widzów spragnionych mrocznej historii, w której chyba żaden bohater nie jest "czarny" albo "biały", smakowitą pozycję. "Konwój", który swą premierę miał w miniony piątek, to przykład bardzo dobrego kina gatunkowego. I to takiego, które z rozkoszą polecę Wam wszystkim.
Przykładny dyrektor stołecznego więzienia - Nowacki (Gajos) nadzoruje transport jednego z niebezpiecznych więźniów do placówki dla chorych psychicznie. Niemniej jego zaangażowanie w przebieg konwoju wydaje się dość nietypowe. Zwłaszcza, że dowódcą uczynił borykającego się z uzależnieniem od narkotyków sierżanta Zawadę (Więckiewicz), który nie przebiera w słowach i czynach, by wykonać tajemniczą misję. Problem w tym, że dwaj pozostali konwojenci: starszy - Berk (Bluszcz) i młodszy - Feliks (Ziętek) nie są jej świadomi i chcą jedynie wykonać swoje zadanie - dowieźć skazanego Kuleszę (Czop) do wskazanego aresztu. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że do ochrony cih pojazdu został oddelegowany były żołnierz (Simlat), który bardzo chętnie sam wymierzyłby sprawiedliwość.
(Źródło: youtube.com)
Żak perfekcyjnie zawiązuje fabułę. I sprawnie prowadzi widza przez kolejne rozdziały opowieści, nie tracąc przy tym ani trochę z dynamicznego tempa czy kryminalnego klimatu. Osadzenie owej opowieści w więziennych realiach i rozgrywanie jej (w dużej mierze) w zamkniętej przestrzeni więźniarki tylko potęguje napięcie towarzyszące widzom niemal do napisów końcowych.
W tej produkcji w zasadzie nie ma słabych elementów. Dobry jest koncept fabularny, obsada wręcz wyśmienita (pierwszy raz na ekranie spotykają się dwaj giganci polskiego kina: Gajos i Więckiewicz!), a praca Michała Sobocińskiego nad zdjęciami zasługuje na uznanie, bo w znacznym stopniu to właśnie one tak mocno oddziałują na nasze emocje.
Co więcej należy dostrzec progres jakiego dokonał reżyser od czasów premiery poprzedniego filmu. "Supermarket" (2012), mimo fantastycznej obsady (Dziędziel, Bluszcz, Zieliński, Kuna, Sapryk) i ciekawego pomysłu na scenariusz, wypadł dość słabo. Ostatecznie fabuła była szyta grubymi nićmi tak, że z każdą kolejną sceną spadała chęć obejrzenia produkcji do końca. W "Konwoju" nie ma mowy o podobnej sytuacji: wszystkie czynniki idealnie ze sobą współgrają. Za jedyny minus może chyba uchodzić postać młodego konwojenta, zięcia dyrektora Nowackiego, która została napisana dość jednowymiarowo. Pozostali bohaterowie mają w sobie pazur. Ogromną zaletą scenariusza (i sposobu prowadzenia historii) jest to, że żaden z bohaterów w finale nie jest taki, jakim wydawał nam się na początku. I w ogóle dochodzimy do wniosku, że niczego nie możemy jednoznacznie ocenić, bo Żak zadbał, by pokazać widzowi wszystkie odcienie szarości ludzkich charakterów, ich decyzji i ogólnej moralności, a ten mógł sam wystawić notę. Jeśli oczywiście w ogóle możliwe jest ocenienie bohaterów, a także podzielenie ich na dobrych i złych.
*"Konwój" widziałam w ramach cyklu "Janusz Wróblewski przedstawia", który regularnie odbywa się w Kinie Praha. Więcej info o kolejnym spotkaniu TUTAJ.
Polecam, bo to świetna możliwość nie tylko zobaczenia nowości, ale również posłuchania wywiadów z twórcami, co przecież - nam, zwykłym śmiertelnikom, nie zdarza się często.
W tej produkcji w zasadzie nie ma słabych elementów. Dobry jest koncept fabularny, obsada wręcz wyśmienita (pierwszy raz na ekranie spotykają się dwaj giganci polskiego kina: Gajos i Więckiewicz!), a praca Michała Sobocińskiego nad zdjęciami zasługuje na uznanie, bo w znacznym stopniu to właśnie one tak mocno oddziałują na nasze emocje.
Co więcej należy dostrzec progres jakiego dokonał reżyser od czasów premiery poprzedniego filmu. "Supermarket" (2012), mimo fantastycznej obsady (Dziędziel, Bluszcz, Zieliński, Kuna, Sapryk) i ciekawego pomysłu na scenariusz, wypadł dość słabo. Ostatecznie fabuła była szyta grubymi nićmi tak, że z każdą kolejną sceną spadała chęć obejrzenia produkcji do końca. W "Konwoju" nie ma mowy o podobnej sytuacji: wszystkie czynniki idealnie ze sobą współgrają. Za jedyny minus może chyba uchodzić postać młodego konwojenta, zięcia dyrektora Nowackiego, która została napisana dość jednowymiarowo. Pozostali bohaterowie mają w sobie pazur. Ogromną zaletą scenariusza (i sposobu prowadzenia historii) jest to, że żaden z bohaterów w finale nie jest taki, jakim wydawał nam się na początku. I w ogóle dochodzimy do wniosku, że niczego nie możemy jednoznacznie ocenić, bo Żak zadbał, by pokazać widzowi wszystkie odcienie szarości ludzkich charakterów, ich decyzji i ogólnej moralności, a ten mógł sam wystawić notę. Jeśli oczywiście w ogóle możliwe jest ocenienie bohaterów, a także podzielenie ich na dobrych i złych.
*"Konwój" widziałam w ramach cyklu "Janusz Wróblewski przedstawia", który regularnie odbywa się w Kinie Praha. Więcej info o kolejnym spotkaniu TUTAJ.
Polecam, bo to świetna możliwość nie tylko zobaczenia nowości, ale również posłuchania wywiadów z twórcami, co przecież - nam, zwykłym śmiertelnikom, nie zdarza się często.
(Źródło: filmweb.pl)
1 komentarze
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń