Smak zemsty

13:18

Mając na uwadze to, że "Pokot" Agnieszki Holland otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia na tegorocznym Berlinale, liczyłam, że będzie to seans, który mocno mną poruszy. Który nie zostawi chwili na jakiekolwiek zwątpienie w mistrzostwo jednej z najlepszych polskich reżyserek, a tym bardziej nie pozostawi po sobie rozczarowania oraz poczucia niewykorzystanego potencjału, a o dziwo, właśnie z takim przekonaniem opuściłam salę po przedpremierze.

(Źródło: film.org.pl)
Główna bohaterka - Janina Duszejko jest samotną starszą panią. Mieszka z dala od cywilizacji w niedużym domku w Sudetach, a do emerytury dorabia jako nauczycielka angielskiego w pobliskiej szkole podstawowej. Dzieci ją lubią, zaś z dorosłymi kontakt ma dość ograniczony, bo z reguły mówi to, co myśli, a myśli inaczej niż większość lokalnej społeczności. Wierzy, że układ gwiazd nie tylko ma wpływ na losy człowieka, ale i je niejako przepowiada, uznaje też równość fauny i flory z gatunkiem ludzkim. Do pani Duszejko garną się zwierzęta, o które kobieta troszczy się z całego serca. Nad niczym chyba nie ubolewa tak bardzo, jak nad dewastowaniem przyrody i znęcaniem się nad zwierzętami. A przyznajmy szczerze, w okolicznych lasach do takich występków dochodzi nierzadko.

(Źródło: youtube.com)

Sednem historii reżyserka czyni starcie na linii zapaleni myśliwi (a raczej kłusownicy) - miłośnicy przyrody. W małomiasteczkowym środowisku normą jest traktowanie zwierząt jako istot gorszego sortu, nad którymi człowiek ma pełnię władzy. I to wyraźni widzimy w postawach co najmniej kilku głównych bohaterów: prezesa (Andrzej Grabowski), komendanta policji (Andrzej Konopka), szemranego biznesmena - właściciela lisiej fermy (Borys Szyc) czy nawet księdza (Marcin Bosak). Ich wpływy mają tak ogromny zasięg, że nikt nie czuje się na siłach, by publicznie sprzeciwić się miejscowym potentatów, aby poddać w wątpliwość moralne czy prawne zezwolenie na ich działania. Jedynie starsza pani, zagorzała ekolożka, tupie mocno nogą i pokazuje, że nikogo się nie boi. Głośno wypowiada swoje spostrzeżenia, odważnie snuje hipotezy dotyczące tajemniczych zbrodni mających miejsce w okolicy. Nikt jej nie słucha, gdyż ma opinię lokalnej wariatki, nawiedzonej babci, która z samotności bezpowrotnie straciła kontakt z rzeczywistością. 


(Źródło: polityka.pl)

W "Pokocie" na uznanie zasługują rewelacyjne zdjęcia Jolanty Dylewskiej. Sudety zostały zaprezentowane jako rejon niezwykle malowniczy, ale i nieco złowieszczy. Tak świetne kadry na myśl od razu przywołały mi "Watahę". Do tego zaangażowano w produkcję śmietankę polskich aktorów: Witold Zborowski, Tomasz Kot, Andrzej Grabowski, Jakub Gierszał, Borys Szyc. Aż żal powiedzieć, że potencjał ten został po części zmarnowany przez scenariuszowe niedociągnięcia i wplatanie do kryminalnej fabuły mnóstwa wątków polityczno-społecznych, które - choć pokazują jak aktualną powieścią jest "Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olgi Tokarczuk (na jej bazie powstał film), psują wydźwięk całości. Mimo że bohaterowie dokonują celnych ripost opisujących polską rzeczywistość, to ten nadmiar nawiązań politycznych przytłacza i sprawia, że zagraniczni odbiorcy mogą otrzymać nieco wypaczony, mocno przerysowany obraz naszej codzienności i mentalności. Widzą polską prowincję w krzywym zwierciadle nie mając świadomości, że obraz przerysowany, karykaturalny, a nie rzeczywisty.
W tym miejscu zastanawia więc, czy uznanie jakie wyrażono Holland i jej produkcji wręczając statuetkę, nie jest bardziej związane ze wcześniejszymi dokonaniami reżyserki oraz faktem, że tym razem stworzyła obraz niejednorodny gatunkowo, a nie dlatego, że właśnie ta produkcja jest aż tak godna podziwu. 

Pod względem gatunku to pomieszanie thrillera i kryminału o wątkach ekologiczno-politycznych z naciskiem na temat moralności, feminizmu i przeciwstawiania wartości natury z wypaczonym obrazem wiary i religijności. Trochę od tej mnogości form i wątków zaczyna kręcić się w głowie, a sama wielowątkowość niestety niczego nie wnosi, niczemu też nie służy. Historie niektórych bohaterów są nam zupełnie niepotrzebne. Efekt jest taki, jakby w pewnym momencie sami twórcy zapomnieli o czym i po co nam snują tę opowieść. Przykre...
Najbardziej boli jednak bardzo słabe zakończenie. Finał historii zostaje jakby dopowiedziany na prętce, jednym tchem, bez utrzymywania jakiejkolwiek dramaturgii. Rozwiązanie zagadki zostaje wyjawione wprost tracąc przy tym wszelkie znamiona tajemnicy czy intrygi. Czujemy się jakby magik, nie zostawiwszy nawet chwili na własne domysły, zaciągnął nas siłą za kurtynę by wyjaśnić kulisy swoich sztuczek. Do tego dostajemy jeszcze doszywany na siłę wątek dalszych losów głównych bohaterów, który psuje cały wydźwięk thrillera, a główna bohaterka, będącą również narratorem całości, przywdziewa szaty mędrca i zaczyna snuć morały. Aż dziw, że tak świetny reżyser jakim niewątpliwie jest Holland, pozwolił sobie na tak liczne niedociągnięcia. I nie zrozumcie mnie źle, "Pokot" nie jest filmem złym, on jest po prostu za słaby na poziom reprezentowany przez Holland.


(Źródła: film.onet.pl i booklips.pl)

You Might Also Like

0 komentarze