Wyruszyć w trasę!

19:10

Podróż, w którą zabiera nas Peter Farrelly będziemy z nostalgią wspinać bardzo długo. Jego "Green Book", robiący furorę na wielu festiwalowych eventach, to klasyczne kino drogi, w którym nieistotny jest cel wędrówki, ale sam fakt podróżowania, wpływający na zmianę postaw głównych bohaterów. A ci w filmie są wprost fenomenalni!

(Źródło: moviebabblesreviews.com)

Tony (Viggo Mortensen) pochodzi z włoskiej rodziny. Mieszka na Bronxie, gdzie pracuje jako ochroniarz w nocnym klubie. Zajmuje się selekcją przy wejściu, bezpieczeństwem wewnątrz budynku i rozwiązywaniem wszelkich konfliktów. Nie boi się używania siły fizycznej. W końcu za to mu płacą. Kiedy lokal zostaje zamknięty na czas remontu, mężczyzna rozgląda się za nowym zajęciem. Tymczasowe zatrudnienie dostaje u tajemniczego pianisty doktora Shirley'a (Mahershala Ali), z którym ma wyruszyć w dwumiesięczną trasę koncertową po Głębokim Południu. Dla obu będzie to jedna z najważniejszych podróży ich życia.


(Źródło: youtube.com)

"Green Book" to przede wszystkim film rasizmie. O tym, jak wyglądały realia lat 60. O tym, że kolor skóry definiował to kim możesz zostać, do którego baru pozwolą Ci wejść czy w którym sklepie możesz zrobić zakupy.  Ale to również obraz o tym, że każdy z nas jest inny, a segregacja po kolorze skóry jest tak samo bezsensowna jak np. po kształcie nosa czy kolorze oczu. Tony i dr Shirley są kompletnie różni. Wzrastali w odmiennych środowiskach, mają inne talenty, co innego uznają za sukces czy porażkę. Ale łączy ich jedno: oba pragną szacunku. Chcą być godnie traktowani. Wspólna podróż przez Głębokie Południe Stanów Zjednoczonych otwiera im oczy na wszelkie przejawy dyskryminacji. Tony uświadamia sobie jak nieludzkie jest ocenianie innych na podstawie koloru skóry i jak wprowadzenie odrobiny ogłady w swoim zachowaniu może zmienić człowieka. Dr Shirley za to zyskuje odwagę, by naprawdę być sobą i zawalczyć o to, by ci, którzy doceniają jego ogromny talent naprawdę traktowali go jak równego sobie.


(Źródła: moviebabblesreviews.com i filmthreat.com)

Największym komplementem dla twórców "Green Book" możemy chyba uznać to, że seans mija nam niepostrzeżenie. To jak z lekturą rewelacyjnej książki: zaczynamy czytać i zanim się obejrzymy, przeczytamy całą z wypiekami na twarzy nie zdając sobie sprawy, że minęło kilka godzin. Bo choć nowość Farrelly'ego trwa ponad 2 godziny, to absolutnie nie wiemy kiedy ten czas płynie. Moglibyśmy jeszcze dłużej siedzieć w kinie i podążać za bohaterami, którzy momentalnie zdobyli naszą sympatię.

To niesamowite, że reżyser z - mówiąc dość delikatnie - raczej niezbyt błyskotliwym dorobkiem ("Bez smyczy", "Dziewczyna moich koszmarów") stworzył obraz wręcz wyśmienity. Mocną stroną jest bardzo dobry scenariusz. Opowieść o rodzącej się przyjaźni Tony'ego z doktorem Shirley idealnie wyważono. Mamy dobrze skrojony dramat z kilkoma kluczowymi zdarzeniami, jakie zachodzą między głównymi bohaterami oraz sporą dawką lekkiego humoru. W ten sposób widz ma wrażenie, że ogląda dość przyjemne dzieło, które jednak w dużej mierze ma nas wzruszyć, ale i czegoś nauczyć. 


(Źródła: moviebabblesreviews.com i filmthreat.com)

You Might Also Like

0 komentarze