Boski Diego

20:10

Maradona - geniusz piłkarski, bożyszcze kobiet. Niepokorny. Z licznymi uzależnieniami. Uwikłany z wiele romansów. Ale i ukochany syn, troszczący się o losy swoich najbliższych. Mocno zaangażowany w to, by na boisku dać z siebie i swojej drużyny 100% możliwości. Jaki jest naprawdę?

(Źródło: moviesroom.pl)

W najnowszej produkcji Asifa Kapadii poznajemy kultowego napastnika - Diego Maradonę. Argentyński piłkarz wzbudza sprzeczne emocje. Jedni go kochają, inni nienawidzą. Sam również jest postacią niejednoznaczną. Z ust rodziców i sióstr wybrzmiewa, że bardzo dbał o losy najbliższych, właściwie sam utrzymywał całą rodzinę już od 15. roku życia. Jego kobiety znały inną twarz Maradony: uzależnionego od alkoholu, kokainy, korzystającego z usług prostytutek. Tę stronę poznali także dziennikarze, a za ich sprawą cała neapolitańska (i nie tylko) społeczność. 

(Źródło: youtube.com)

Dokument Kapadiego jest dość nietypowy. Mnóstwo w nim materiałów archiwalnych. Na tyle dużo, że fragmenty wywiadów z najbliższymi stanowią głównie komentarz do obrazków, które widzimy na ekranie. Nie ma tu w zasadzie ujęć charakterystycznych dla filmów dokumentalnych, w których to osoba wypowiadająca się na dany temat jest prezentowana w ujęciu typowym dla wywiadu (na jednolitym tle, w pozycji siedzącej, przodem do kamery). 
To spory plus, bo ponad dwugodzinny seans jest dość dynamiczny i obfituje w liczne fotografie piłkarza, zapisy z najważniejszych meczów, urywki z rodzinnego archiwum, fragmenty z materiałów dziennikarskich. 

Co ciekawe, w filmie usłyszymy również wiele osób. Z jednej strony wypowiadają się najbliżsi Maradony, z drugiej dziennikarze, trenerzy, przyjaciele z boiska. Są również komentarze samego bohatera produkcji, który - mam wrażenie, że dość szczerze, wiarygodnie - ocenia swoje poszczególne decyzje. Bywa przy tym krytyczny.

W porównaniu do fantastycznej "Amy" "Diego" nie wypada aż tak rewelacyjnie. Nie wiem, czy to kwestia tego, że sama historia Winehouse była tak dramatyczna, wręcz tragiczna. Czy to sprawa muzyki świetnie działającej w produkcji, bo dość obrazowo opisującej wzloty i upadki artystki. Niemniej dla mnie najnowszy obraz brytyjskiego reżysera nie zrobił aż takiego wrażenie. Co nie znaczy, że jest zły! Absolutnie! 

Seans "Senny" wciąż przede mną. Po obejrzeniu "Diego" nabrałam ochoty do zobaczenia tej brakującej cząstki układanki Kapadiego. A świeżutką nowość reżysera polecam wszystkim, nie tylko zagorzałym miłośnikom futbolu! Znajdziecie w niej mnóstwo faktów i troszkę humoru. A przede wszystkim słodko-gorzką opowieść o tym, jak trudno utrzymać się na szczycie i wciąż być zwykłym człowiekiem oraz jak szybko można stracić sympatię fanów.




(Źródła: hollywoodreporter.com, the18.com i dialytimes.co.pk)

You Might Also Like

0 komentarze