Moralizatorski miszmasz

19:44

Co kinomana boli najbardziej? Rozczarowanie. Swoiste pomieszanie smutku, żalu, zakłopotania i poczucia straconego czasu. Zwłaszcza, kiedy od filmu oczekujesz czegoś konkretnego, porządnego, przemyślanego. Bez względu na to, czy chodzi o dobrą komedię, świetny thriller polityczny, przerażające kino grozy czy solidny dramat. Nieusatysfakcjonowanego widza napełnia smak goryczki. I wielki niedosyt. Tak właśnie czułam się po uroczystym seansie "Obcego ciała" Krzysztofa Zanussiego.

(Źródło: tor.com.pl)
Jak ja czekałam na ten film! W najnowszej produkcji Zanussiego o ścieraniu się sprzecznych wizji życia w XXI wieku, walce korporacyjnego wyścigu szczurów z młodzieńczym idealizmem oraz coraz częstszym prześladowaniu chrześcijan w krajach Europy Zachodniej, upatrywałam intelektualną rozprawę nad kondycją współczesnego świata. 
Liczyłam na obraz rzetelnie podchodzący do problemów polityczno-ideowo-społecznych. Chciałam, by było to coś większego, lepszego, poważniejszego od moich pozostałych, festiwalowych wyborów, które - choć w większości naprawdę udane - podejmowały nieco mniej bieżące tematy (raczej sięgały po uniwersalne zagadnienia bycia uczciwym, decyzji nad wyborem głosu serca czy rozumu itp.).


(Źródła: gosc.pl i news.o.pl)
Pierwsze minuty "Obcego ciała" dają nam dość ogólny zarys głównych bohaterów i okoliczności, w jakich ich poznajemy. Zakochana para, błogo spędzająca słoneczne popołudnie na włoskie plaży, to Kasia i Angelo, którzy już niebawem będą zmagać się z licznymi kłopotami. Mimo słabości do Angelo dziewczyna (w tej roli Agata Buzek) postanawia... wstąpić do zakonu. Wychowana w laickim domu, wbrew ateistycznym poglądom stanowczego ojca, zrywa z chłopakiem i szykuje się do odległego klasztoru. Włoch jest zrozpaczony, ale stara się zrozumieć i zaakceptować jej decyzję. By uzyskać jednak pewność, że dziewczyna wie, czego chce, podejmuje roczny kontrakt w jednej z mieszczących się w Warszawie międzynarodowych korporacji. Chce być w pobliżu ukochanej, gdyby ta zdecydowała się opuścić zakon. W firmie trafia do działu zarządzanego przez despotyczną Kris oraz jej asystentkę Mirę. I w ten sposób poznaje czym jest nietolerancja religijna oraz bezwzględność, cynizm i wyrachowanie feministek.



(Źródła: filmweb.pl, tvnwarszawa.tvn24.pl i kino.dlastudenta.pl)
Pomysł był naprawdę interesujący. I na tym kończą się plusy produkcji. Niestety ani scenariusz, ani reżyserska wizja nie mogą być komplementowane. Po prostu nie przekonują. Ba, są najzwyczajniej w świecie słabe! Pogmatwanie losów bohaterów staje się wręcz absurdalnie śmieszne i niedorzeczne. W pewnym momencie z dość nijakiego, ugrzecznionego Angelo Zanussi robi polsko-włoską wersję Bonda dryfującego z łapówką po moskiewskich ulicach. Co gorsza, takich wpadek i fabularnych niejasności jest więcej.

Obrazu nie ratuje również angaż świetnych polskich aktorek - Agaty Buzek i Agnieszki Grochowskiej. Wydaje się, że panie - zwłaszcza ta druga - nie były przekonane do swoich postaci. Słowa wypowiadane więc przez Grochowską brzmią nad wyraz sztucznie. Nie wspominając już o tym, że co i raz z ekranu pada truizm za truizmem.

Reżyser - wbrew temu, co sugeruje opis filmu - nie pofatygował się o dogłębną analizę przedstawianych zjawisk. Posługuje się całą masą stereotypów. Używa ich pokazując charakter, wygląd, życie prywatne feministek, jak i osobowość przeciętnego, gorliwego katolika. Autokratyczna szefowa Angela ma napięte relacje z przybrana matką, marzy o wspinaniu się po zawodowej drabinie sukcesu, a relaksuje korzystając z usług sado-maso. Natomiast sam Angelo zawsze jest uczynny i posłuszny do granic możliwości i nigdy nie rozstaje się z różańcem noszonym na palcu. W "Obcym ciele" dostajemy bardzo przejrzysty podział na dobrych i złych, a od Zanussiego chce się wymagać więcej!
Ponadto, również wizja korporacji wydaje się być powielona z TVNowskich produkcji. Mroczny klimat pracy wśród karierowiczów podkreślają chłodne barwy wnętrza firmy oraz sposób zwracania się Kris do podwładnych.

(Źródło: stopklatka.pl)
Przez dłuższy czas - tak w czasie seansu, jak i po nim - zastanawiałam się jak to możliwe, by Zanussi przedstawił na WFF obraz taki jak "Obce ciało". Fabularnie niedopracowany, sztuczny pod względem dialogów i usilnie moralizatorski. Płytki, przerysowany. Wciąż nie znam odpowiedzi na to pytanie. I wciąż nie umiem pogodzić się z tak wielką porażką, jaką okazał się tytuł z pozoru będącym pewniakiem.

You Might Also Like

0 komentarze