Dwa w jednym: "Dyptyk warszawski" - wywiad
23:23
Czerwcowa przygoda na planie "Dyptyku warszawskiego" bardzo mi się spodobała. Możliwość podglądania realizacji niezależnej produkcji to rarytas dla blogera filmowego. Tym bardziej, gdy atmosfera - choć mocno pracowita - była sympatyczna, a cała ekipa ewidentnie lubi ze sobą pracować.
"Dyptyk warszawski" to krótkometrażowy, fabularny film. Opowiada o losach ludzi, których ścieżki życiowe doprowadziły do stolicy. Pokazuje jak wielkie miasto, ośrodek wielu możliwości może wpływać na codzienne wybory jego mieszkańców. Składający się z dwóch części projekt traktuje o losach trójki przyjaciół wystawionych na próbę (segment „Zwątpienie” w reżyserii Michała Słomki) oraz o członkach wietnamskiej społeczności działających w gangu narkotykowym (segment „Mniejszość” autorstwa Pawła Son Ngo). Historie łączy Warszawa, w której toczy się fabuła filmu. O projekcie rozmawiałam z jednym z reżyserów.
"Dyptyk warszawski" to krótkometrażowy, fabularny film. Opowiada o losach ludzi, których ścieżki życiowe doprowadziły do stolicy. Pokazuje jak wielkie miasto, ośrodek wielu możliwości może wpływać na codzienne wybory jego mieszkańców. Składający się z dwóch części projekt traktuje o losach trójki przyjaciół wystawionych na próbę (segment „Zwątpienie” w reżyserii Michała Słomki) oraz o członkach wietnamskiej społeczności działających w gangu narkotykowym (segment „Mniejszość” autorstwa Pawła Son Ngo). Historie łączy Warszawa, w której toczy się fabuła filmu. O projekcie rozmawiałam z jednym z reżyserów.
Okiem Kinomaniaka: Skąd się wzięła
Twoja filmowa pasja?
Michał Słomka: Przyznam, że dość nietypowo. Najpierw trenowałem judo,
ale z różnych przyczyn musiałem to przerwać. I wtedy zapytałam siebie: „Co ja
tak naprawdę lubię robić? Czym, poza sportem, chciałbym się zajmować w życiu?”.
A drugą rzeczą, której poświęcałem sporo czasu było właśnie oglądanie filmów.
Dlatego postanowiłem przekuć pasję w zawód i kręcić filmy. Wiem jak banalnie to
brzmi, ale miałem wtedy jakieś 16 lat [śmiech].
OK: Czyli pojawił się
młodzieńczy cel. Jak to się potem potoczyło, że teraz naprawdę kręcisz filmy?
MS: Po liceum postanowiłem pójść do szkoły filmowej, żeby
zdobyć odpowiednie wykształcenie. Wiedziałem, że ze swoją ówczesną wiedzą i
warsztatem nie miałem zbyt dużych szans na miejsce w Łódzkiej Filmówce, dlatego
wybrałem szkołę prywatną – Akademię Filmu i Telewizji. Przygotowałem odpowiednie dokumenty oraz
zwiastun jednej z kultowych pozycji filmowych i na tej podstawie mnie przyjęto.
W AFiT-cie uczyłem się 2 lata i skończyłem go ze specjalizacją montażysty.
OK.: Jak wyglądała
Twoja filmowa działalność od skończenia szkoły aż do kręcenia „Dyptyku
Warszawskiego”? Co w tym czasie robiłeś?
MS: Oczywiście nakręciłem film dyplomowy - "Akcję odwołaną", który był
warunkiem otrzymania dyplomu. Później brałem udział przy realizacji kilku produkcji i za każdym razem pełniłem inną funkcję. Była to "Antygona" - dyplomowy film Pawła Son Ngo, w którym działałem jako asystent dźwiękowca. Zagrałem tam również epizod. Pracowałem też jako asystent dźwiękowca i montażysta przy filmie Mateusza Pyzy pt. "Martwe dzieci". Co ciekawe, po dwuletniej przerwie jeszcze raz sięgnąłem po "Akcję odwołaną", która ponownie zmontowałem, wykorzystując część scen nieużytych w wersji dyplomowej, dodając nowe efekty. Tak powstała nowa odsłona filmu o znacznie mroczniejszym klimacie. Żmudna praca opłaciła się, ponieważ wraz z Pawłem Son Ngo dostaliśmy za "Akcję odwołaną" nagrodę "Dla wersji reżyserskiej" na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Gliwicach.
OK.: Skąd wziął się
pomysł na tę produkcję?
MS: Z „Dyptykiem Warszawskim” to dłuższa historia! Pomysł
pojawił się zaraz po moim filmie dyplomowym, bo znowu chciałem znaleźć się w
roli reżysera. W 2012 zrealizowaliśmy połowę zdjęć do „Zwątpienia”, czyli
mojego segmentu dyptyku. Niestety trafił on na półkę ze względu na techniczne
problemy w dokończeniu produkcji. Na szczęście po jakimś czasie wróciliśmy do realizacji,
bo Paweł Son Ngo (reżyser drugiego segmentu – przyp. red.) podrzucił koncepcję
połączenia dwóch scenariuszy. Tak narodził się „Dyptyk Warszawski”.
OK.: O czym mówi Twój
segment?
MS: To dość prosta, ale i nieprzewidywalna historia. Chodzi
o zdradę miłości i przyjaźni w jednym.
Szczególnie ciekawy temat dla osób, które naprawdę cenią sobie takie
wartości. A ja nie ukrywam, że jako reżyser bardzo lubię pokazywać te wartości
i bawić się emocjami z nimi związanymi. W „Zwątpieniu” chciałem pokazać jak wygląda
cierpienie i jak nie powinno się postępować z najbliższymi.
OK.: Temat
wymagający, trudny, ale i warunki pogodowe przy pierwszych dniach zdjęciowych
niełatwe. Jest dość wietrznie.
MS: Tak, wietrznie i pochmurno. Liczyliśmy, że pogoda nam
dopisze i będziemy mieli ładne kadry w tych nadwiślańskich plenerach, ale
niestety – nie ma lekko. To okazja do popisania się dla naszego debiutującego
operatora – Szymona Karlaka, który sprawdza się świetnie w swojej roli.
OK.: Wracając jednak
do fabuły, co ciekawe, choć Twoja opowieść i historia Pawła są zupełnie różne –
mamy przecież inne postacie, odmienną tematykę, to Wasi bohaterowie spotykają
się w jednej scenie. Dlaczego zdecydowaliście się na wspólną scenę?
MS: Zależało nam na pokazaniu przypadku. Bo wyjaśnijmy, że
bohaterowie mimo że się mijają w klubie, to się nie poznają. Chcieliśmy po
prostu zagrać takim tarantinowskim stylem, zastosować ciekawy zabieg
reżyserski, żeby zobrazować, jak niesamowicie i niespodziewanie ludzkie losy
się przecinają. O to właśnie nam chodziło.

Jak wyglądała praca na planie podczas realizacji segmentu Michała? Zobaczcie sami!
(Źródło: youtube.com)
*Wywiad z aktorami segmentu "Zwątpienie" - Tomaszem Włosokiem i Piotrem Nerlewskim przeczytacie TUTAJ.
0 komentarze