Ja, matka

09:25

Wrócił on! Wspaniały, odważny, kreatywny i intrygujący. Pedro Almodóvar zaprezentował swój ostatni obraz na tegorocznym Festiwalu Filmowy w Cannes, a od kilkunastu dni możemy oglądać go na ekranach rodzimych kin. Jaka jest jego najnowsza produkcja? Czy dorównuje do bodajże najznamienitszego tytułu - "Porozmawiaj z nią"? 

(Źródło: elblogdeyes.com)

Ostatni obraz Pedro jest inny. Spokojniejszy, bardziej stonowany, wyciszony. Akcja rozgrywa się bardziej wewnątrz bohaterów (a raczej bohaterek), w ich głowach i sercach niż na poziomie gestów. Obserwujemy tu losy kobiety, która tuż przed ponownym (jak możemy domniemywać) ułożeniem sobie życia, postanawia wrócić do przeszłości i... odnaleźć córkę, z którą lata temu straciła kontakt. Losy Juliety poznajemy po części z retrospekcyjnych ujęć. W rolę młodej bohaterki wcieliła się Adriana Ugarte, rewelacyjnie nadając postaci życiowej energii i młodzieńczego ducha. Dojrzałą Julietę gra Emma Suárez, od której bije więcej spokoju. Dobór obu pań naprawdę się udał, a na oklaski zasługuje świetnie przemyślana scena, w której widzimy nową twarz Juliety (z ekranu schodzi młoda, by jej miejsce zająć mogła starsza). 

(Źrodło: youtube.com)

Film ogląda się naprawdę dobrze. Częściowo bazuje bowiem na jednym z opowiadań Alice Munro, kanadyjskiej laureatce literackiego Nobla. Nie jest jednak jego ekranizacją, ponieważ Almodóvar wprowadził fabularne zmiany. Trudno mi, bez znajomości "Szansy", na której oparto część "Juliety", dywagować, czy przyniosły one dobry efekt. Z pewnością produkcja ta nie należy do najlepszych hiszpańskiego reżysera. Odcina się nieco od ostatnich obrazów (choćby "Przelotnych kochanków"), a bardziej nawiązuje do starszych ("Volver", "Wszystko o mojej matce"). 

Elementy towarzyszące tj. charakteryzacja i scenografia są typowe dla Pedra z La Manchy - czerpie obficie z kiczu, wybiera barwy mocno nasycone, a żadna rzecz nie znalazła się w kadrze przez przypadek.



(Źródło: lanacion.com.ar i ruizhealytimes.com)
"Julieta" jest jednak filmem ciekawym na poziomie historii. Przede wszystkim dlatego, że zawiera inny portret matki. Matki osamotnionej, ale walecznej, może nieco nieporadnej w kontaktach z córką, lecz bardzo kochającej. Takiej, która nie przestała być matką nawet na chwilę. Nawet bez dziecka.

(Źródło: movies.ie)

You Might Also Like

0 komentarze