Mroczna przyszłość
20:28
Ustalmy jedno – seriali jest cała masa. Ostatnie dwa dziesięciolecia
to prawdziwy wysyp sitcomów! Możemy dowolnie przebierać w gatunkach (familijne,
komediowe, detektywistyczne, historyczne), interesujących nas tematach
(polityka, przyjaźń, prawnicza codzienność, romans, szpitalne życie) czy
grających w nich naszych ulubionych aktorach. Dla jednych seriale są drabiną do
sukcesu (George Clooney, Jennifer Aniston), innym otwierają nowe drzwi i
podkreślają ich nieprzeciętny talent (Kevin Spacey, Matthew McConauhey). Żeby w
tym zalewie seriali znaleźć tytuł, który sprosta naszym oczekiwaniom, trzeba
się trochę natrudzić. Nie raz, nie dwa, sięgałam po chwalony produkt, który
mimo wszystko nie przypadł mi do gustu. Przykładami mogą być choćby „Mad Men” i
„The Big Bang Theory”.
Abyście nie szukali po omacku, podrzucam naprawdę ciekawy
serial. Dwa sezony, sześć odcinków, a w każdym inna opowieść. O czym mowa? O
„Czarnym lustrze”, które podbije serca wielu!
Serial polecali mi koledzy z pracy. I przyznam, że trochę zwlekałam z zapoznaniem się z nim. W końcu obejrzałam pierwszy odcinek. I dosłownie mnie zamurowało! Naprawdę pod koniec pierwszego odcinka siedziałam z otwartą buzią, nie będąc w stanie pojąć jak łatwo zmanipulować społeczeństwem i jak wielki wpływ na decyzje wysoko postawionych urzędników ma tzw. opinia publiczna.
Fabuła w każdym odcinku jest inna, ale je wszystkie łączy
ogólne założenie: chęć pokazania, jak nowinki technologiczne i otaczające nas
gadżety mogą wkrótce negatywnie wpłynąć na nasze życie. I będą czymś, co zamiast
je ułatwiać, zniszczy jego urok, pozbywając nas tego, co intymne, ważne,
ludzkie.
Kolejne odsłony „Czarnego lustra” pokazują zatrważającą rzecz: najnowsze
odkrycia techniki ograniczają nas, manipulują ludźmi, podświadomie wpływają na
nasz sposób myślenia. Osoby potrafiące wykorzystać nowe media czy inne świeże
wynalazki są w stanie sterować całym społeczeństwem, a z niemal każdej
jednostki zrobić niewolnika.
Bardzo gorąco polecam, choć od razu zaznaczam, że na pewno
nie wszystkim się spodoba. Akcja nie jest wartka, nie występują w nim gorące
nazwiska branży filmowej, ale całość – jak dla mnie – zasługuje na 8/10 punktów
(w skali Filmwebowej „bardzo dobry”).
(Źródło: filmweb.pl)
2 komentarze
"Czarne lustro" to jeden z lepszych projektów. Każdy odcinek to po prostu oddzielny film. To nawet lepiej, że nie grają tam jacyś znani aktorzy. Nie wpływa to na jakość produkcji. Ta jest na bardzo wysokim poziomie. Nacisk położony jest na to, na co zawsze powinien być, czyli na ciekawą opowieść.
OdpowiedzUsuńDarku, masz 100% racji! Też tak uważam. Brak znanych twarzy, gorących nazwisk sprawia, że całość jest po prostu merytoryczna, intrygująca ze względu na treść, koncept, format, a nie występy "gwiazdek".
OdpowiedzUsuń