Iberyjski klimat w stolicy

20:58

Warszawska część 15. Tygodnia Kina Hiszpańskiego dobiegła końca. Przegląd iberyjskiej kinematografii ostatnich lat za moment zagości w kolejnych miastach Polski. Mieszkańcy Wrocławia, Łodzi, Krakowa, Gdańska czy Poznania będą mieli niesamowitą okazję, by zasmakować w hiszpańskich produkcjach, które trzymają naprawdę wysoki poziom!


Wybranie kilku tytułów spośród 15 propozycji tegorocznego festiwalu organizowanego przez AP Mañana, wcale nie było proste! Zdecydowałam się zobaczyć 5 produkcji (+ jedną - "Carmen i amen" - widziałam już w październiku, na Warszawskim Festiwalu Filmowym). Oto jak wyglądał mój repertuar! :-)

(Źródło: stopklatka.pl)
KANIBAL, reż. Manuel Martín Cuenca
Nie jestem wielką miłośniczką produkcji o seryjnych mordercach. Nie śledzę losów "Walking dead" czy "Upadku". Na "Kanibala" wybrałam się z czystej ciekawości - niezły temat, wciągający zwiastun i wyróżnienie zdobyte na MFF w San Sebastián

Czy seans mnie zawiódł? Nie, ale też nie porwał do końca. W moim odczuciu "Kanibal" to mieszanka Hannibala Lecktera z Jeanem-Baptiste z "Pachnidła". Sama postać Carlosa jest intrygująca - małomówny krawiec, sumiennie wywiązujący się ze swoich zawodowych obowiązków, dbający o własną prywatność. Żyje na dystans z ludźmi, nie ma przyjaciół. Problem w tym, że jego mroczna strona nie znajduje na ekranie żadnego większego umotywowania. Nie jest niczym solidnie uargumentowana. Nie wiadomo skąd się wzięła i co go w niej tak pociąga. Końcówka filmu staje się przez to naiwna i jeszcze bardziej naciągana niż reszta historii. Szkoda, bo potencjał był naprawdę spory...

(Źródło: revistaatticus.es)

ŻYCIE TO JEST TO, reż. Álex de la Iglesia
Genialna tragikomedia - tak w skrócie można opisać "Życie to jest to". Reżyser serwuje nam krytyczną ocenę współczesnego świata, podaną w inteligentnym stylu. Widzowie z mojego seansu byli zachwyceni! Ja zresztą też.

Opowieść o niegdyś uznanym marketingowcu, który od lat bezskutecznie poszukuje pracy w zawodzie, przemawia do każdego. Bohater ulega niespodziewanemu i bardzo poważnemu wypadkowi (żelazny pręt wbija mu się w tył głowy na skutek upadku z wysokości), jaki ma miejsce na terenie nowo otwartego muzeum. Uziemiony, skazany na oczekiwanie na lekarską decyzję, planuje jak wykorzystać zaistniałą sytuację do poprawy rodzinnych finansów.

Iglesia naśmiewa się z naszej chciwości, plotkarstwa, potrzeby bycia w centrum, żądzy tanich sensacji, obserwowania ludzkiej tragedii oraz wzbogacenia się na cudzym nieszczęściu. Za pomocą zabawnej formy, fabuły stworzonej na zasadzie "pół żartem, pół serio" dobitnie pokazuje zło tego świata i nas samych. Chwila refleksji po opuszczeniu kina jest więc tutaj niezbędna!

(Źródło: novela.pl)

JAK ZOSTAĆ BASKIEM, reż. Emilio Martínez-Lázaro
Bezwzględny, festiwalowy faworyt! Film, który zakończył się gromkimi oklaskami ze strony widzów. Seans natomiast obfitował w głośne śmiechy całej kinowej sali. 

Lekka, aczkolwiek niegłupia komedia o różnicach, jakie występują między ludźmi pochodzącymi z odmiennych regionów Hiszpanii. Jednak uniwersalny wymiar radości i smutków głównych bohaterów pozwala na zaadaptowania jej do innych realiów (np. polskiej rzeczywistości). Reżyser w sprytny sposób naśmiewa się z naszych głęboko skrywanych lęków i oporów przed zaufaniem drugiej osobie. Rewelacyjny obraz, który dzięki przystępnej formie i celnym żartom, trafia w gusta wielu. Bardzo, bardzo polecam!

(Źródło: guiadelocio.com)

LUDZIE I MIEJSCA, reż. Juan Cavestany
Ten film to istne szaleństwo! Jak sam tytuł wskazuje mamy różnych ludzi i różne miejsca. Brak w nim logicznej całości, fabularnej spójności. To w pełni absurdalna produkcja z równie absurdalnym humorem. 

Momentami jesteśmy rozbawieni do granic możliwości, zwykle jednak ogromnie zaskoczeni poczynieniami bohaterów. Bo jak tu nie być zdziwionym faktem, że włamywacze w trakcie nocnej akcji zamiast obrabować dom zaczynają... go sprzątać! :) Przedziwny film. Doceniam techniczny zamysł kręcenia z ręki oraz sięgnięcie po niecodzienne poczucie humoru, ale mimo wszystko nie wpisał się na listę najlepszych wyborów. Dedykowany dość wąskiej grupie widzów.

(Źródło: diarovasco.com)
GŁUPCY, reż. Roberto Castón
Film Castóna to próba przedstawienia kondycji rodziny we współczesnym świecie. Próba dość nietypowa, bo zaprezentowana za pomocą teatralnej formy. Reżyser przenosi nas do niewielkiego teatru, gdzie wśród kostiumografów, dźwiękowców, aktorów, obserwujemy przygotowania do premiery nowej sztuki.

W "Głupcach" uderza minimalizm. Przejawia się zarówno w liczbie aktorów, jak i prostej, niemalże pustej scenografii. Uwagi widza nic nie rozprasza. Co więcej, na detalu bądź konkretnym geście skupiamy się mocniej, dzięki magicznej grze światła. To za nim podąża nasz wzrok, to właśnie światło jest najmocniejszym środkiem wyrazu tego filmu.

Interesujące postacie i niebywałe ich losy splatające się w absurdalny sposób to wyróżnik produkcji. Idąc na seans oczekiwałam raczej czegoś w stylu "Birdmana", którego akcja również rozgrywa się na teatralnych deskach. Dostałam zaś coś, czego nie jestem w stanie przyrównać do innego filmu. I bardzo dobrze, bo "Głupcom" pod względem formy bliżej jednak do kina artystycznego. 

You Might Also Like

0 komentarze