Ona taka ładna, on taki przystojny

16:31

Co jest potrzebne do stworzenia zabawnego thrillera? Podstarzała gwiazdka pop z aktorskimi aspiracjami, umięśnione i czarujący młodzieniec stawiający pierwsze kroki w Hollywood (tagi: hot, good looking, so damn sexy, cute, sweet, handsome, rzygam tęczą są tutaj na miejscu) oraz absurdalna historia romansu tej dwójki. Jaki jest efekt końcowy? Oszałamiający – prawie spadłam z fotela! :)


(Źródło: filmweb.pl)

Grunt to dobrze rozpocząć majówkę. Pierwszą atrakcją na mojej liście „to do” w ostatni długi weekend było właśnie kino. I to w doskonałym towarzystwie Emilii z Po napisach końcowych i Michała z Seriale,filmy, muzyka. Film wybraliśmy po szczegółowej selekcji. Poszukiwaliśmy produkcji z ostatnich tygodni, która swoim poziomem dorówna hitowi wszech czasów – „Rio, kocham cię!” (o filmie przeczytacie TUTAJ), na seansie którego doznałam eskalacji śmiechu, zażenowania, rozczarowania, oszołomienia i sama nie wiem czego jeszcze. Tak czy siak, było przezabawnie. :)

(Źródło: youtube.com)

„Chłopak z sąsiedztwa” wziął się więc nie przez przypadek. Z entuzjazmem podążyliśmy do kina i – wyposażeni w odpowiednie napoje – zasiedliśmy w fotelach, czekając na początek projekcji. Nie wiedzieć czemu, cały czas oczekiwałam komedii, dlatego głos Emilii „Ale to będzie thriller!” wprawił mnie przez chwilę w zaskoczenie i smutek, że seans nie będzie tak radosny, jak oczekuję. Dość szybko jednak udało się zweryfikować to nastawienie i dostać permanentnego zacieszu.


(Źródła: filmweb.pl i brunchnews.com)

Dlaczego? Bo film Roba Cohena („Szybcy i wściekli”, „Alex Cross”, „Tunel”) to przede wszystkim spora dawka nierealnych sytuacji, sztucznych dialogów i wymuszonych gestów. Historia krótkiego romansu Claire – rozwiedzionej nauczycielki z Noah, przystojnym, nowopoznanym przyjacielem jej nastoletniego syna nie trzyma się kupy. Claire (Jennifer Lopez) jest atrakcyjną kobietą po 40. Ma pracę, ładny dom, całkiem fajnego syna i wiszące na włosku małżeństwo. A właściwie męża, z którym od jakiegoś czasu żyje w separacji. Niby chce odbudować to, co kiedyś ich łączyło, ale nie ma jeszcze dość siły, odwagi czy przekonania, żeby stało się to już teraz. Zwleka więc z większymi krokami, czekając na właściwy moment. 

W międzyczasie do schorowanego, samotnego sąsiada wprowadza się kuzyn. Chłopak jest młody, wysportowany, uprzejmy i czarujący. Jego zainteresowanie początkowo schlebia Claire, która wciąż stara się traktować go jak miłego kolegę syna. Ich relacja ulega jednak zmianie. Pewnej nocy nawiązują romans, po którym bohaterka ma wyrzuty sumienia, a Noah odkrywa swoje prawdziwe oblicze…

(Źródło: variety.com)

Fabuła tylko brzmi złowieszczo. W rzeczywistości jest śmieszna, nieprawdopodobna i po prostu komiczna. Z poszczególnych scen bije sztuczność. Coś na miarę ton botoksu i wielu godzin spędzonych w Photoshopie, by Perfekcyjna Pani Domu lat 43 wyglądała na 25. :) Za „misternym” scenariuszem stoi debiutantka – Barbara Curry, więc nikogo chyba nie dziwi fabularna klapa. Oczywiście produkcji nie pomaga angaż Jennifer Lopez, która nie ma za grosz talentu aktorskiego. W scenach płomiennego seksu prezentuje się całkiem nieźle, bo widać jej atuty. Niestety w innych ujęciach nie wypada tak korzystnie…

Podobnie jest z piękniusim Ryanem Guzmanem. Miło się na niego patrzy, ale do największych zalet należą jedynie szelmowski uśmiech, zalotne spojrzenie i kaloryfer na klacie. Gdyby w filmie nie zdejmował koszulki, czułabym się oszukana ;)

(Źródło: nypost.com)

„Chłopak z sąsiedztwa” nie ma samych wad. Musimy tylko spojrzeć na niego, jak na produkcję lekką, przerysowaną, nierealną. Traktowanie historii romansu spokojnej nauczycielki z młodym psychopatą to okazja do nabijania się z ich koślawych dialogów, miernego aktorstwa, trefnych efektów specjalnych i nieudolnego zlepiania w całość kilku różnych wątków. Chwilami miałam wrażenie, że na ekranie obserwuję miks „Szybkich i wściekłych”, „Gościa” i „Młodych gniewnych”. 

Niestety nie wszyscy widzowie tak odebrali ten film. Niektórzy z całkiem poważnymi minami śledzili koleje losu naszych bohaterów i z wielkim, nieukrywanym oburzeniem obserwowali moje wybuchy śmiechu. Co więcej, otwarcie mierzyli mnie wzrokiem, jawnie dając znać „Uspokój się! To jest poważny thriller, a ja się tak bardzo nim emocjonuję!”. Jak możecie się spodziewać, nie przejmowałam się nimi i z ogromną radością wyczekiwałam końca, choć seans zaliczam do udanych. Bo co jak co, ale dawno tak się nie uśmiałam w kinie! :)

(Źródło: ew.com)

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Z całym szacunkiem dla twórców, ale... fabuła mi się podoba. Lubię takie scenariusze. Nie rozumiem jednego - dlaczego Lopez. Ona (uwaga, będzie wyrażenie kolokwialne) za dobrze się trzyma, żeby zagrać taką rolę. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń