W krainie absurdu

12:45

Piątkowy seans „Rio I love you” był absolutnie nieprzewidywalny. Nie mogę powiedzieć, że wyczekiwałam na ten film. Co to, to nie. Ale odkąd zobaczyłam zwiastun, w mojej głowie co jakiś czas pojawiała się – „Ooo, chyba się na to wybiorę”. I tak też zrobiłam w towarzystwie Emilki z Po napisach końcowych

(Źródło: wokolswiata.blogspot.com)

Czego oczekiwałam? Całkiem miłej, lekkiej i przyjemnej produkcji z przepięknymi zdjęciami (ach ta cudna Brazylia!) i energetycznymi brzmieniami. Co dostałam? Półtoragodzinną mieszankę nonsensu i głupoty. Niedorzeczność goniła niedorzeczność, a tej pogoni nie było końca.

(Źródło: youtube.com)

Całość miała być połączeniem 10 historii różnych bohaterów. Wszystkie skoncentrowane wokół zagadnień miłości, przyjaźni, wierności, pasji i rozgrywane w boskim Rio. Każdy segment wyreżyserował ktoś inny – Nadine Labaki, Paolo Sorrentino czy Gulliermo Arriaga. Aż dziw, że śmietanka współczesnych reżyserów zechciała wziąć udział w czymś takim…

Niektóre wątki z pozoru wyglądały dość dobrze. Inne urywały się niewyjaśnione (losy boksera i jego żony czy bogatego małżeństwa spędzającego popołudnie na plaży). Kolejne w zasadzie niczego nie wnosiły do filmu, bo poziom ich surrealizmu sięgał zenitu.

(Źródło: thelowdownunder.com)

Choć pod względem fabularnym produkcja leży na łopatkach, to rozpatrując ją wyłącznie w kategorii komediowo-satyrycznej była całkiem dobra. Kilka razy parskałam śmiechem, popłakałam się i prawie tarzałam na podłodze. Serio. 
Najlepsze było to, że kilkakrotnie moje totalnie absurdalne komentarze po sekundzie znajdowały się na ekranie!!! Najbardziej niedorzeczne historia były momentalnie wizualizowane. Jakby moje sarkastyczne docinki miały moc sprawczą. :)

(Źródło: filmweb.pl)

Film dostał ode mnie 3 gwiazdki na Filmwebie. Jedną za zapierające dech w piersiach widoki Rio de Janeiro. Drugą za na ogół dość fajną muzykę. A trzecią za Rodrigo Santoro (<3). I serduszko. Bo to chyba najlepsza najgorsza produkcja roku! (Zdecydowanie wolę takie niewypały od obrazów w stylu zeszłorocznego „Spring Breakers”!).


Jeśli więc chcecie się śmiać z całej masy bzdur i podziwiać prześliczne brazylijskie tereny za jedynie 15-20 złotych, polecam. W końcu wyjdzie taniej niż lot w tamte rejony ;)

(Źródło: filmweb.pl)

You Might Also Like

2 komentarze

  1. ej spring breakers to jest super film, nie wiem o co ci chodzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No way! Wydmuszka wydmuszka wydmuszka! Nie kupuję tego ;)

      Usuń