Niezniszczalny
12:19Nietypowy, przedziwny, intrygujący. Aż braknie przymiotników, gdy chce się opisać "Hardcore Henry", nowość z pogranicza kina akcji i science-fiction, którą od piątku możemy oglądać w kinach. Film pochłania całą atencję widza, wręcz wsysa go szaloną fabułą zaserwowaną w iście nowatorski sposób. I uwaga: piszę to ja, sceptyczka nielubująca się w grach komputerowych ani obrazach o futurystycznej wizji świata.
(Źródło: youtube.com)
Tytułowy bohater jest żołnierzem wskrzeszonym do życia za pomocą tajemniczy, innowacyjnych metod z pogranicza medycyny i technologii. Niczego nie pamięta, a do rzeczywistości powraca dzięki pięknej żonie, która jest również zdeterminowanym naukowcem walczącym o dobro ukochanego. Jak się okazuje Henry'ego poszukuje niebezpieczny psychopata o niewyjaśnionej mocy i jego zgraja. Nie ma lekko, trzeba walczyć, uciekać i strzelać na potęgę :)
(Źródło: youtube.com)
Przyznam, że mnie samą zaskoczył fakt, że "Hardcore Henry" tak bardzo mi się podobał. Na seans wybrałam się z czystej ciekawości jak wygląda obraz w całości zrealizowany z punktu widzenia głównego bohatera. Takie podejście do filmowania jest niebywale intrygujące, ale obawiałam się, że równie mocno będzie... męczące. Bo jak długo jesteśmy w stanie śledzić fabułę z tego samego punktu widzenia? Okazuje się, że długo! I to nawet, jeśli nie pałamy miłością do gier komputerowych, nie spędzamy w ogóle czasu w wirtualnej rzeczywistości i nie grywamy w strzelanki pierwszoosobowe (FPS).
Powodem, dla którego obraz Ilya Naishullera ogląda się tak dobrze jest również świetny scenariusz. Po części na myśl przywołuje "Robocopa", "Uniwersalnego żołnierza" i "Adrenalinę". To wybuchowa mieszanka zawierająca świetne sceny walki, karkołomnych wyczynów kaskaderskich i szaleńczych pościgów, a okraszona rewelacyjnym, miejscami ironicznym, humorem! Jest miejsce na absurd, odrobinę seksizmu oraz mnóstwo przemocy. Zapewniam, nie tylko męska część widowni wyjdzie zachwycona!
(Źródła: technobuffalo.com i actiongogo.com)
0 komentarze