Filmowe podsumowanie 2016

17:46

Jak co roku mam dla Was subiektywne zestawienie najlepszych i najgorszych produkcji z mijającego roku. Nie będę ukrywać, nie było łatwo. Rok 2016 obfitował w wiele świetnych obrazów tak polskich, jak i zagranicznych. Nie brakowało też gniotów, na których zasypiałam. Które tytuły uznałam za fenomenalne, a które trafiły do rubryki "porażka"? Sprawdźcie sami!

NAJLEPSZE FILMY ZAGRANICZNE

MIĘDZY NAMI, reż. Rafael Palacio Illingworth 

Amerykański dramat. Ale taki niszowy. Kameralna opowieść rozgrywana między 5 aktorów. Głównie jednak patrzymy na dwoje: Diane i Henry'ego, których związek przechodzi pewien kryzys. Subtelna, ciepła, a jednocześnie przeszywająco smutna historia, która - jak dla mnie - jest wręcz wycinkiem życia, niemal dokumentem, bo ten realizm aż uderza widza. Świetnie zagrany, dobrze nakręcony. Co tu dużo mówić: polecam ogromnie!
Całą recenzję znajdziecie TUTAJ.

(Źródło: remezcla.com)
POKÓJ, reż. Lenny Abrahamson

Pisałam o tym filmie w zeszłorocznym zestawieniu (TU). Przez przypadek trochę. Seans zaliczyłam bowiem w 2015, choć obraz wchodził do polskich kin dopiero w lutym tego roku. To nie jest typowy dramat. Ten film wstrząśnie chyba każdym! Dostarcza mnóstwo skrajnych emocji i całą masę przemyśleń, z którymi zostajemy na długo po seansie. Bardzo dobry!

DEADPOOL, reż. Tim Miller

Dla wielu kino rozrywkowe wciąż jest utożsamiane z takim "gorszego sortu". Miller udowodnił jednak, że film z superbohaterem, któremu gatunkowo zdecydowanie bliżej do komedii niż sensacji może być genialny! Fantastyczny scenariusz, genialne dialogi, świetne zdjęcia i rewelacyjna rola Ryana Reynoldsa. Ubaw po pachy!


(Źródło: space.ca)

TO TYLKO KONIEC ŚWIATA, reż. Xavier Dolan

Na Dolana wyczekiwałam od dawna. Jego poprzedni obraz ("Mama") powalił mnie na kolana. Oto młodziutki reżyser stwarza świetną historię, bezbłędnie prowadzi aktorów, a na dodatek dba o dopracowanie każdego detalu technicznego. Nie ma u niego miejsca na przypadek. Nie ma fuszerek. Również w "To tylko koniec świata" widać to zamiłowanie do perfekcji. Kino najwyższych lotów!

NIENAWISTNA ÓSEMKA, reż. Quentin Tarantino

Do tego pana mam ogromną słabość. Kocham stare produkcje ("Pulp fiction", "Jackie Brown", "Wściekłe psy"), ubóstwiam nowsze tytuły ("Bękarty wojny", "Django"). To, co stworzył tym razem jest nieziemsko dobre! I tak bardzo charakterystyczne. Tarantino nie da się pomylić z nikim innym. Tak jest i w przypadku "Nienawistnej ósemki", która może ma nieco za długi początek, ale koniec końców wypada fenomenalnie!
(Źródło: screenrant.com)
RÓWNI GOŚCIE, reż. Shane Black

Och jak dobrze patrzy się na parę detektywów o wątpliwych moralach rozgryzających zagadki kryminalne w szalonych latach 70. Z ekranu bije klimat disco - bohaterowie noszą obciachowe stroje, podkręcają okropne wąsiki i podążają niemal tanecznym krokiem na tropie zaginionej młodej aktorki. Choć Crowe wypada gorzej niż Gosling (świetnie odnajdujący się w tym przedziwnym klimacie), to mimo wszystko duet momentami przywołuje w pamięci rewelacyjnie zgranych policjantów z "Bad Boys" czy kultowej wręcz serii "Zabójczej broni".


KAŻDY BY CHCIAŁ, reż. Richard LinklaterNa pierwszy rzut oka "Każdy by chciał" wygląda jak milion innych produkcji o studenckiej rzeczywistości Amerykanów. Daleko mu jednak do obrazów takich jak "American Pie" (i dobrze!). Jest ciekawie i zabawnie, ale z pewnością nie przaśnie. Dobre kino rozrywkowe! 

(Źródło: film.onet.pl)
ZWIERZĘTA  NOCY, reż. Tom Ford

Wyczekiwany to mało powiedziane. Bilety na polską premierę mającą miejsce na American Film Festival rozeszły się jak świeże bułeczki. Seans udało mi się zaliczyć dopiero 3 tygodnie później. I wbił mnie w fotel, bo ten film jest tak dobry! Ford pokusił się o trójtorowe poprowadzenie fabuły. I podobnie jak w "Samotnym mężczyźnie" pozostał estetą. Każde ujęcie zachwyca: sposobem kadrowania, kolorem, grą detalem. To istny raj dla oczów!
Więcej o filmie TU.

MOONLIGHT, reż. Barry Jenkins

Do polskich kin wejdzie dopiero w przyszłym roku. Mi udało się go obejrzeć na AFF. Film o próbie odnalezienia siebie, zaakceptowaniu swojej natury, walce z napiętnowaniem społecznym, ludzkimi uprzedzeniami oraz cudzymi oczekiwaniami. Film o byciu homoseksualnym w środowisku, które nie toleruje inności. Mocny, trudny, wzruszający. Z rewelacyjną kreacją Naomie Harris.

(Źródło: huffingtonpost.com)
HARDCORE HENRY, reż. Ilya Naishuller
Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że film wzorowany na grze komputerowej będzie mi się podobał. I to tak bardzo! Losy głównego bohatera (żołnierza wskrzeszonego do życia przy użyciu nowatorskiej technologii) obserwujemy... jego oczami! Taka forma kręcenia i montowania to istne novum, zwłaszcza że naprawdę od początku do końca w ten sposób uczestniczymy w owej historii z pogranicza kina akcji i science-fiction.
Recenzja całości jest TUTAJ.


WYSTRZAŁOWE KREWETKI, reż.  Brent Hodge

Zabawny dokument obejrzany na wrocławskim festiwalu (AFF), a mówiący o ogromnej pasji pracownic Hollywoodu. Ten przepełniony testosteronem światek skrywa wiele utalentowanych kobiet, które przepełnia chęć bycia jednością, posiadania swojego celu. Dla części scenarzystek, aktorek, komediantek czy wokalistek celem tym stało się odnoszenie sukcesów w amatorskiej, kobiecej lidze koszyków. Perypetie początkujących zawodniczek obserwujemy od pierwszych treningów do wielkich zwycięstw.
Świetna dawka humoru, dystansu do siebie oraz motywacji do spełniania marzeń.


(Źródło: bestevents.us)

NAJGORSZE FILMY ZAGRANICZNE

BATMAN VS. SUPERMAN: ŚWIT SPRAWIEDLIWOŚCI, reż. Zack Snyder

Niby mamy mroczny klimat miasta znany z nolanowskiej części przygód Batmana, ale to zdecydowanie nie to samo. Brakuje swoistego pierwiastka, jakiejś dawki artyzmu tak charakterystycznej dla Nolana. I to bardzo daje się odczuć. W zamian dostajemy to, czego nie chcielibyśmy oglądać: przerysowane efekty specjalne, nieco absurdalne monstrum z zaświatów oraz... drewniane aktorstwo. Niestety poza Jesse'ym Eisenbergiem znanym głównie z "The Social Network", nikt z pierwszoplanowych aktorów nie ma pomysłu na swoją postać. Więcej argumentów przeciwko produkcji znajdziecie TU.
(Źródło: batcave.com.pl)

GENIUSZ, reż. Michael Grandage

Nuda, nuda, nuda. Tak można w skrócie podsumować tę produkcję. Życie pisarza Thomasa Wolfe'a i jego wspaniałego korektora Maxa Perkinsa zdaje się być niebywale nijakie. W tym filmie szwankuje prawie wszystko: dziurawa fabuła, miałka akcja, słabe dialogi. Zupełny brak chemii między bardzo dobrymi aktorami, jakimi są przecież Colin Firth i Jude Law. Szkoda...

HIGH-RISE, reż. Ben Wheatley

Choć doceniam świetną muzykę oraz genialny koncept pokazania hierarchii społecznej na podstawie gigantycznego budynku, w którym poszczególne piętra zamieszkują reprezentanci różnych grup (biedota, klasa średnia, elita), to całość nie jest zjadliwa. Rzadko tam miewam, ale na poważnie chciałam opuścić salę kinową na długo przed końcowymi napisami...
(Źródło: empireonline.com)

CAROL, reż. Todd Haynes

To chyba największy zawód. Film nominowany do Oskara, którym podniecała się cała rzesza krytyków. Z fenomenalną Cate Blanchett i wciąż rozwijającą swe skrzydła Rooney Mara. Niestety, jest niebywale nijaki. Kontrowersyjny temat związków lesbijskich w Stanach lat 50. to jedyny "smaczek" produkcji. Oprócz niego nic tu widzem nie porusza. I przez to dotrwanie do końca wiąże się z pojedynkiem z rosnącą nudą.

PIĘĆDZIESIĄT TWARZY BLACKA, reż. Michael Tiddes

Oczywiście nie liczyłam na to, że "Pięćdziesiąt twarzy Blacka" będzie majstersztykiem. Nie sądziłam, że wstawię bez namysłu 7 gwiazdek na Filmwebie. Ale nie spodziewałam się aż tak koszmarnie żenującej produkcji. Owszem, wychowałam się na amerykańskim kinie akcji klasy B oraz dość przaśnych komediach "made in USA" (typu "Naga broń" czy "Straszny film"). Ale to, co miał mi do pokazania Tiddes, w istocie sięgnęło dna. Ale po prostu po latach nie umiem już przetrawić tak byle jakich, wulgarnych filmów. Szczerze - zrezygnowałam z seansu gdzieś w połowie.
(Źródło: cojestgrane24.wyborcza.pl)

NAJLEPSZE POLSKIE PRODUKCJE

NA GRANICY, reż. Wojciech Kasperski

Świetny thriller, który wciąga i trzyma w napięciu. Na szczególną uwagę zasługuje dobra gra aktorska (na Dorocińskiego nie można się napatrzeć!) i piękne plenery. Mroczny klimat surowej, niemalże pustej góralskiej chaty przysparza nam wielu dreszczy częściowo dzięki świetnym zdjęciom Łukasza Żala. Więcej zalet produkcji w recenzji, która jest TU.


(Źródło: youtube.com)
WOŁYŃ, reż. Wojciech Smarzowski

To niebywale mocny film! Taki, o którym nie można zapomnieć. Taki, który wstrząsa widzem na maksa! Taki, na seansie którego zatyka nas w gardle, a do oczu napływają łzy. To film, wobec którego nie można przejść obojętnym. Recenzja jest TUTAJ.

PLANETA SINGLI, reż. Mitja Okorn

Okazuje się, że umiemy stworzyć lekką, zabawną, uroczą komedię romantyczną, która nie jest kalką zagranicznego hitu ("Listy do M." - świetne, ale co tu dużo mówić, schemat identyczny jak w "To właśnie miłość"). "Planeta singli" wykorzystała popularną aplikację randkową, by na bazie technologicznego trendu pokazać jak totalnie różni ludzie zaczynają randkować. Do tego dostajemy kontrastowych bohaterów: staromodną, romantyczną nauczycielkę muzyki Anię oraz przebojowego prezentera telewizyjnego Tomka. Ich losy niespodziewanie łączą się, a powoduje serię kolejnych, nieoczekiwanych zdarzeń.
Zwykle unikam komedii romantycznych, bo są naiwne, przesłodzone i zupełnie oderwane od rzeczywistości. Mitja Okorn wie jednak jak zachować umiar. Stworzył film, który naprawdę trudno zbesztać za cokolwiek. Mamy tu fajną fabułę, ciekawe postacie, dobry humor i odpowiednią do klimatu ścieżkę dźwiękową.

(Źródło: telemagazyn.pl)

WSZYSTKIE NIEPRZESPANE NOCE, reż. Michał Marczak

Dowód na to, że dobry film nie musi być idealny pod względem technicznym. U Marczaka, które kuleją dialogi. Ale z drugiej strony można te zarzuty zrzucić na karb zaangażowania naturszczyków, którzy próbują "zagrać siebie". Całość bowiem jest dokumentalizowana. I to ogromna zaleta produkcji. Mnie osobiście ujęła swoją prawdziwością. Polecam zwłaszcza młodemu pokoleniu (i więcej piszę o tym TU).

MOJE CÓRKI KROWY, reż. Kinga Dębska

To film, który wstrząsa widzem. Swoją prawdziwością. Dębska tworzy obraz bliski każdemu z nas. Pokazuje relacje rodzinne bez żadnego pudrowania. Tak, by odsłonić wszystkie trudności pojawiające się w kontaktach z najbliższymi: uprzedzenia, oczekiwania, lęki, pretensje, niezagojone rady. A jednocześnie jest na tyle blisko, że doskonale widać jak między tymi negatywnymi odczuciami mimo wszystko łączy ich miłość. I wzajemna troska.
Do tego mamy rewelacyjne kreacje aktorskie (głównie Agata Kulesza i Gabriela Muskała), świetne zdjęcia i fantastyczne dialogi, o co niełatwo w polskim filmie. 

(Źródło: polskieradio.pl)

NAJGORSZE POLSKIE PRODUKCJE

SŁABA PŁEĆ, reż. Krzysztof Lang

Fabuła pisana na kolanie, zupełnie w oderwaniu od rzeczywistości. Niejaka Bołądź (czy choć raz ona wypadła dobrze?) oraz po prostu przystojny jej filmowy partner. Poza tym Głowacki próbujący ratować sytuację. Niestety sam nie jest w stanie uchronić widza przed poczuciem klęski. I żenady. Unikajcie tego.


(Źródło: film.wp.pl)

7 RZECZY, KTÓRYCH NIE WIECIE O FACETACH, reż. Kinga Lewińska

Abstrahując od tego, że wciąż nie wiem o jakich siedmiu rzeczach była mowa, fabuła jest do bólu przewidywalna. Żadna postać nas nie przekonuje, dialogi powstały chyba zupełnie spontanicznie, a o grze aktorskiej nie ma co tu mówić. Rozczarowanie, choć prawdę mówiąc chyba nikt nie oczekiwał tutaj sukcesu.

SŁUGI BOŻE, reż. Mariusz Gawryś

Zamysł był niezły, gorzej wyszło z wykonaniem. A im dalej w las, tym fabuła staje się bardziej naciągana. wręcz absurdalna. Do tego trochę pokracznych efektów specjalnych. Szkoda Topy, który zwykle wybiera świetne tytuły. Nie tym razem.

KOBIETY BEZ WSTYDU, reż. Witold Orzechowski

Film tak zły, że nie wytrwałam do końca. Ba, nie wytrwałam więcej niż 20 minut. Poważnie. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Obawiam się, że niżej już nie można upaść....

(Źródło: polki.pl)

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

AMERICAN HONEY, reż. Andrea Arnold

To miało być niezależne kino amerykańskie. Swoisty powiew świeżości z utalentowanym Shią LeBeouf i początkującą aktorką. Wyszła jednak przeraźliwie długa historia o niczym. Film drogi i młodym pokoleniu Amerykanów z mniejszych miejscowości, trudnych rodzin i patologicznych środowisk, poszukujących swojego miejsca w świecie, zmęczył mnie przeogromnie. Całość jest długa (2,5 godziny!), co bez dwóch zdanie daje się we znaki zwłaszcza, że fabuła się rozmywa, a akcja zwalnia. Scenarzyście zabrakło jakiejś ikry, bo całkiem nieźle zapowiadającą się historię sprawnie, spójnie i ciekawie doprowadzić do finału


PLAC ZABAW, reż. Bartosz M. Kowalski

Miało być wielkie WOW, a jest cichutkie UPS. Punkt wyjścia (przemoc wśród nastolatków) to genialny pomysł, ale poprowadzenie historii w pewnym momencie zaczyna się sypać. Brakuje pogłębionej analizy, bo zdaje się, że reżyser nie chce postawić najważniejszego pytania "Dlaczego?". Woli za to zagrać na kontrowersji i w ten sposób zbudować rozgłos filmu. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że tak tylko zwiększa szanse na powiększenie grona rozczarowanych produkcją.

(Źródło: cojestgrane24.wyborcza.pl)
PRAWDZIWE ZBRODNIE, reż. Alexandros Avranas

"Niewykorzystana okazja" - tak powinien nazywać się ten film. Był kryminalny temat, amerykański wkład i kilku wielkich aktorów (Jim Carrey, Robert Więckiewicz, Charlotte Gainsbourg, Agata Kulesza), a mimo wszystko zaprzepaszczono szansę na wielki sukces. Poza mrocznym klimatem, dobrymi zdjęciami i dobrymi rolami, nie ma niczego więcej. Fabuła się sypie jak zamek zbudowany na piasku.

ZJAWA, reż. Alejandro González Iñárritu

Choć Iñárritu bardzo cenię, a "Babel" i "Birdman" totalnie podbiły moje serce, nie mogę przeboleć seansu "Zjawy". Niemal na nim zasnęłam. Dotrwanie do końca wiązało się z ogromnym skupieniem i mocnym postanowieniem obejrzenia całej produkcji, która trwa niemiłosiernie długo i jest ogromnie męcząca. Fabuła ciągnie się w nieskończoność, na ekranie mamy niemal te same ujęcia, a jedyną atrakcją jest 5-minutowa walka głównego bohatera z niedźwiedziem. Rozczarowanie to wręcz za mało powiedziane... Di Caprio zasługiwał na Oskara na długo przed "Zjawą". I co tu dużo mówić - za produkcje takie jak "Incepcja", "Wilk z Wall Street" czy przede wszystkim "Inflitracja" statuetka należała mu się o znacznie bardziej niż za kreację Hugha Glassa.

(Źródło: moviesroom.pl)

NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE

W ŚRODKU WULKANU, reż. Sævar Guðmundsson

Rewelacyjny dokument! Taki, który niebywale angażuje widza. W jednej chwili stajemy się zauroczeni futbolem w wykonaniu islandzkiej drużyny, która momentalnie zajmuje jakieś miejsce w naszych sercach. Reżyser umiejętnie wciąga nas w ich przygody, efektywnie podtrzymuje to zainteresowanie, by pozostawić na końcu z drobnym poczuciem niedosytu, a to zdarza się niezmiernie rzadko.

(Źródło: vimeo.com)

FILMOWA PEREŁKA ROKU

MUSTANG, reż. Deniz Gamze Ergüven

Wstrząsający! Film o dorastaniu. O poznawaniu siebie i odkrywaniu kobiecości w świecie zdominowanym przez mężczyzn oraz bezwzględnie podporządkowanym religii i moralnym konwenansom. To także obraz o sile młodości, odwadze walczenia o swoje i istocie siostrzanych więzi. Piękny, wzruszający. Naprawdę trzeba zobaczyć!
Rzadko tak piszę, a jeszcze rzadziej robię, ale ten film obejrzałabym raz jeszcze. I to z ogromną przyjemnością! Pełna recenzja jest TUTAJ.

(Źródło: filmfestivals.com)

NAJDZIWNIEJSZY FILM ROKU

BABY BUMP, reż. Kuba Czekaj

Szalony miszmasz gatunkowy. Autorski zlepek animacji i fabuły okraszony ogromną dawką absurdu oraz kiczu. Odważne i oryginalne spojrzenie na niełatwy okres dorastania i - co się z tym wiąże - odkrywania własnej seksualności. Nietypowe zdjęcia (packshotowe ujęcia wymieszane ze wstawkami animowanymi), gra kolorem, niestandardowy montaż w połączeniu z przedziwnym językiem bohaterów (połączenie polskiego z angielskim) działają ożywczo na uwagę widza. Czy Czekaj zrobił dobrą robotę? Na pewno tak, jeśli docenimy jego wizję reżyserską. Forma jednak z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale tak to właśnie bywa z nieszablonowymi produkcjami.


(Źródło: film.wp.pl)

NAJLEPSZE FILMY OBEJRZANE W TYM ROKU (produkcje sprzed 2016)

DEMON, reż. Marcin Wrona

Ktoś napisał, że gdyby Wyspiański i Smarzowski mieli wspólnie nakręcić film, to byłby właśnie obraz podobny do "Demona". Możliwe, bo u Wrony mamy mieszankę groteski, mistycyzmu, czarnego humoru, przytłaczająco smutnego dramatu i nieco horroru. Gatunkowo więc niełatwo tu o jednoznaczną definicję. Zdecydowanie prościej ocenić całość: jest bardzo dobra! To mroczna opowieść o rozliczeniu z przeszłością. Świetne aktorsko, dobre zdjęcia i oryginalna fabuła wzorowana na starych, ludowych historiach o duchach. 

(Źródło: polskieradio.pl)

SICARO, reż. Denis Villeneuve

Intrygujący. Prosta, kryminalna historia opowiedziana z perspektywy kobiety, z jednej strony mroczna, z drugiej pełna napięcia. Dreszczyk emocji nie raz przechodzi nam po plecach. A to nie wszystko! Mamy tu bowiem świetne aktorstwo i bardzo dobre zdjęcia, które tylko potęgują tę przedziwną atmosferę filmu.
(Źródło: wykop.pl)
STRAŻNICY GALAKTYKI, reż. JAMES GUNN

To niby coś dla fanów Marvela i Lucasa. Absolutnie nie zaliczam się do żadnej z tych dwóch grup niemniej seans "Strażników galaktyki" to dość miła rozrywka. Jako laik w temacie "Gwiezdnych wojen" na pewno nie wyłapałam wszystkich analogii, ale i bez tego przyjemnie patrzy się na tę wesołą zgraję kosmicznych stworów walczących ze złem w jakiejś odległej galaktyce. Na szczególną uwagę zasługuje genialna ścieżka dźwiękowa!
(Źródło: filmweb.pl)

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Mam ogromnie zaległości filmowe, więc wielu obejrzanych przez Ciebie filmów niestety nie widziałam. Za to mogę się wszystkimi kończynami podpisać pod Twoim wyborem perełki. "Mustang" to kapitalny film!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Tobie również się podobał. To rewelacyjne kino! :)

      Usuń
  2. Mnie również bardzo rozczarowało High-Rise, a jeszcze bardziej Neon Demon! Poza straciłam kilka okazji do obejrzenia Baby Bump i strasznie żałuję, bo od dawna ciekawi mnie ten film. Ogólnie w 2016 roku częściej miałam okazję do pozytywnych filmowych zaskoczeń. Seans Pokoju również wspominam jako niesamowite doświadczenie.

    Pozdrawiam i życzę wielu dobrych filmów w 2017 roku :)
    Blog o kulturze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo jak miło, że ktoś wreszcie zgadza się co do "High-Rise" :) "Neon Demon" wciąż przede mną, a co do "Baby Bump" - byłam bardzo sceptyczna, ale ten szalony koncept Kuby Czekaja przypadł mi do gustu :) Taka filmowa wersja Masłowskiej, ale duuuuużo lepsza!

      Usuń