Bezprawie
21:43
Na
planie „Gangstera”, po raz kolejny, spotkali się reżyser John Hillcoat i
scenarzysta Nick Cave. Do tej pory panowie działali wspólnie przy 5
produkcjach, dla których Cave pisał scenariusz albo komponował muzykę. Ich
poprzedni układ reżyser-scenarzysta miał miejsce w 2005 roku, podczas kręcenia „Propozycji”.
I choć oba obrazy przedstawiają historię braci na tle gangsterskiej
rzeczywistości, nie mają zbyt wielu łączących je elementów.
Ameryka lat 30. XX
wieku. Gdzieś poza miastem żyją bracia Bondurant: Jack, Forrest i Howard, którzy wśród miejscowych
uchodzą za nieśmiertelnych. Podobnie jak większość ludzi z prowincji, zajmują
się nielegalnym handlem alkoholem. Mimo panującej prohibicji nie spotykają się
z problemami ze strony stróżów prawa, bo oni również zaopatrują się u
Bondurantów. Jednak tak jak kosa trafia na kamień, tak również ich spotyka
nieprzewidziana przeszkoda. Pewnego dnia zjawia się agent specjalny Charles
Rakes z propozycją nie do odrzucenia. Oświadcza, że od tej chwili wszyscy bimbrownicy
muszą dawać łapówki skorumpowanemu prokuratorowi, by dalej prowadzić alkoholowy
interes. Bracia Bondurant stawiają na swoim i jako jedyni odmawiają współpracy.
Od tej pory mają na karku perfidnego policjanta, który zrobi wszystko, aby
dopiec swoim wrogom…
Polski tytuł filmu nie zdaje egzaminu. Po pierwsze sugeruje jakoby była
to opowieść o typowych gangsterach i mafijnych porachunkach. Po drugie zwodzi fanów kina
gangsterskiego dając nadzieję, że na ekranie zobaczą liczne pościgi,
strzelaniny, wartką akcję oraz czarno-białych bohaterów. Nie, tak nie będzie.
Do „Gangstera” zdecydowanie bardziej panuje oryginalny tytuł „Lawless”, czyli
po prostu bezprawie. W filmie bowiem widzimy rzeczywistość taką, jak normalnie
jest. Nie ma więc jednoznacznie dobrych i złych osób (wyjątkiem jest chyba
tylko Charles Rakes). Główni bohaterowie starają się być mniej więcej w zgodzie
z prawem, choć to i owo można im zarzucić, a prowadząca ich knajpę Maggie, mimo
że próbuje wyjść na prostą, też ma co nieco na sumieniu.
„Gangster” jest więc dramatem o kryminalnym zabarwieniu z dwoma wątkami miłosnymi w tle. Dzięki solidnemu scenariuszowi (choć sam finał historii jest do przewidzenia) i świetnej grze aktorskiej (kilka fantastycznie zagranych postaci: Gary Oldman, Guy Pearce, Tom Hardy) ogląda się go bardzo dobrze! Przyznam, że nie oczekiwałam od tego filmu zbyt wiele, ale jestem miło zaskoczona. Śmiało więc polecam go i Wam! :)
2 komentarze
Poprzedni film tercetu Hillcoat-Cave-Pearce czyli "Propozycja" to naprawdę znakomite, bezkompromisowe kino. Nazwiska biorące udział przy "Lawless" sugerują, że to również musi być świetny film. Z nowości kinowych to właśnie ten film znajduje się u mnie w czołówce "must see".
OdpowiedzUsuńCo do tytułu to chyba najlepiej by było, gdyby zostawiono tytuł roboczy, jakim był tytuł książki, na podstawie której powstał film: "The Wettest County in the World" Matta Bonduranta. Bo ani tytuł "Gangster" ani "Lawless" mi się nie podoba (ten ostatni kojarzy się z księżniczką Xeną, Lucy Lawless :D).
Pozdrawiam :)
Guy Pearce i Tom Hardy to mistrzowie. Świetne role i świetni aktorzy.
OdpowiedzUsuń