Przekroczyć granicę
21:58Dla wielu niedzielny wieczór był wyczekiwaniem na ostatni odcinek pierwszego sezonu "Watahy". Rzekomo jednego z najlepszych polskich seriali ostatnich lat. Czy finał zaskoczył lub zachwycił? Mnie niespecjalnie. Ale przyznaję, że nie było źle...:)
Tym, co mnie przyciągnęło do historii o bieszczadzkich strażnikach granicznych była w dużej mierze śmietanka aktorska. Bartłomiej Topa, Marian Dziędziel, Andrzej Zieliński. Do tego Leszek Lichota, do której z bliżej nieokreślonej przyczyny odczuwam sympatię. I siostry Popławskie. Na tym elemencie serialu zdecydowanie się nie zawiodłam! Zwłaszcza, że groźny klimat produkcji skutecznie wzmacniają genialne zdjęcia Bieszczad. Góry spowite mgłą, nieuczęszczane szlaki, puste ulice - to wszystko tylko zwiększa poczucie, że bliżej nieokreślone zło czai się za rogiem. I to się naprawdę udało.
(Źródło: youtube.com)
Co jednak oceniam na minus? Głównie rozwiązanie całej zagadki. Ale podkreślam: nie całą fabułę! Mroczna tajemnica elity strażników granicznych, ciekawy rys głównych postaci, sporo niedopowiedzeń oraz emocjonująco prowadzona intryga to także mocne zalety produkcji. Ale samo zakończenie pierwszego sezonu nie jest oszałamiające. Mogę z pełną odpowiedzialnością napisać, że czekałam na to od co najmniej czwartego odcinka.
Na jednym z blogów przeczytałam, że "do ostatniego odcinka nie wiemy, kto jest winien". Poważnie? Ja jednego z głównych podejrzanych wytypowałam już w drugim odcinku. Pozostali trafiali na listę po kolejnych premierowych emisjach. Owszem, zapętlenie całości wokół wojskowo-mafijnych machlojek było raczej niespodziewane i niewątpliwie interesujące, ale jego finał na pewno nie zalicza się do tych "nie do przewidzenia". Pod tym względem znacznie lepiej wypada przede wszystkim najnowszy polski kryminał - "Jeziorak" (o nim możecie przeczytać TUTAJ).
Niektórzy zaczną pisać: "Jakie zakończenie pierwszego sezonu? Przecież miał być tylko jeden!". Pewnie, miał być. Ale przeczuwam, że "Wataha" tak szybko nie zniknie z ekranów. Powodów jest kilka. Po pierwsze, serial pobudził i podzielił widzów. Jedni uważają, że jest genialny i upatrują w nim rodzimy odpowiednik "True Detective", inni określają porażką, żenadą albo pomyłką. Takich produkcji nie odrzuca się w niepamięć. Tym bardziej, że punkt drugi właśnie z pamięcią się wiąże: marketingowo rozpalono fanów kryminalnych zagadek i trzymających w napięciu thrillerów, a tych, z ręką na sercu przyznaję, nie mamy pod dostatkiem. Skoro już tak dużo i głośno mówiono o "Watasze" nikt przy zdrowych zmysłach nie odpuści kontynuacji. Tak sądzę. Zwłaszcza, że naprawdę rzadko kiedy powstają miniseriale :) Pamiętacie jakikolwiek w ciągu ostatnich lat?
To jak, Waszym zdaniem doczekamy się kolejnej części przygód Rebrowa i jego ekipy?
0 komentarze