facebook instagram filmweb

Okiem Kinomaniaka

    • Strona główna
    • O mnie
    • .
    • -

    Brakuje mi słów, by opisać jaka jest najnowsza produkcja HBO Polska - "Pakt". Zaskakująca? Wciągająca? Niesamowita? To zdecydowanie za mało! Serial bez problemu sprostował ogromnym oczekiwaniom, jakie miałam w stosunku do niego. Ba, nawet więcej - spokojnie przeskoczył wysoko ustawioną poprzeczkę. 

    (Źródło: inewsmedia.pl)

    Piotr (Marcin Dorociński), dziennikarz śledczy ogólnopolskiego dziennika, przypadkowo trafia na tajemniczy trop, który prowadzi go do niebezpiecznego układu. Okazuje się, że w nim najważniejsi przedstawiciele polityki oraz świata biznesu. Kto nim kieruje, co dokładnie zostało zaplanowane i - co najważniejsze - w jakim celu - na te nurtujące pytania stara się znaleźć odpowiedź przy wsparciu między innymi redakcyjnego szefa Andrzeja (Witold Dębicki) oraz młodej agentki ABW Weronika (Marta Nieradkiewicz).

    Każde kolejne odkrycie misternej układanki z jednej strony rozjaśnia sytuację, z drugiej wprowadza nowe wątki i nowe postacie, co znacznie zwiększa skalę wyjaśnianej intrygi. Wielu świetnych aktorów pojawia się w "Pakcie" chociaż na moment, a mimo wszystko mocno zapada w pamięć. Poza trio: Dorociński-Dębicki-Nieradkiewicz, w główne role wcielili się przede wszystkim: Edward Linde-Lubaszenko, Magdalena Cielecka, Marcin Perchuć, Adam Woronowicz, Anna Radwan, Magdalena Boczarska czy debiutujący Marcin Wojciechowski. I co by tu mówić, każdy potrafi sprostać swojemu zadaniu. Nie ma tu miejsca na papierowych bohaterów, nijakie postacie. 


    (Źródła: media2.pl i www4.rp.pl)
    Mocną ekipę stanowią również twórcy serialu. Reżyserską odpowiedzialność wziął Marek Lechki, który na swoim koncie ma głównie telewizyjne produkcje. Żadnej nie widziałam, ale o "Bez tajemnic" z Jerzym Radziwiłowiczem w roli głównej, bardzo długo było głośno. I był to rozgłos zdecydowanie pozytywny. Chyba właśnie z tego też względu HBO zleciło stworzenie scenariusza duetowi zajmującemu się pisaniem kolejnych odcinków "Bez tajemnic" (Przemysław Nowakowski i Joanna Pawluśkiewicz), do którego dołączył Andrzej Gołda pracujący wcześniej m.in. nad fabułą "Kryminalnych" czy "Instynktu". Niektórzy z pewnością będą deprecjonować znaczenie ich pracy donosząc, że "Pakt" powstał na bazie skandynawskiej produkcji telewizyjnej "Układ". Niemniej to właśnie ta trójka w świetny sposób przeniosła poszczególne wątki na polski grunt i sprytnie osadziła konkretnych bohaterów w naszych realiach.

    (Źródło: youtube.com)

    Równie mocno na oklaski zasługuje Paweł Flis ("Chrzest", "Demon", "Prawo Agaty"). Jego spojrzenie na Warszawę jest czymś, czego nie dostaliśmy na pewno w żadnym rodzimym serialu i możliwe, że w bardzo niewielu filmach. Trudno mi nawet je opisać. Te kadry, kolory, a także montaż poszczególnych ujęć po prostu należy zobaczyć. Jeśli dodamy to tego nieco złowieszczą czołówkę z zapadającą w pamięć ścieżką dźwiękową, to już chyba nikt nie powinien mieć jakichkolwiek oporów przed seansem pierwszego odcinka, (który resztą można zobaczyć za darmo na VOD albo na YouTube'ie).

    Nie tylko fabuła "Paktu" wciąga widza, ale również sam klimat serialu - mroczny oraz intrygujący z wieloma zwrotami akcji. Co najciekawsze, całość - choć dotyczy kwestii społeczno-polityczno-gospodarczych, została osnuta wokół, wciąż bliżej niejasnych dla mnie, religijnych aspektów. Odnoszę więc wrażenie, że każdy znajdzie w "Pakcie" coś dla siebie i prawdziwi serialoholicy, (a także ci, którzy jak ja, stronią od telewizyjnych tasiemców) absolutnie wkręcą się w tę produkcję.


    (Źródła: muzyka.onet.pl i plotek.pl)
    Pierwszy odcinek znajdziecie TUTAJ.
    Continue Reading

    Na ekrany polskich kin "Powrót" wejdzie wiosną przyszłego roku za sprawą Hagi Film - dystrybutora, który w lutym wypuścił rewelacyjny duński thriller pt. "Druga szansa" (recenzję znajdziecie TUTAJ). Tym razem dostaniemy australijską produkcję dramatyczną osadzoną w spokojnej miejscowości i rozgrywaną w kręgu rodzinnym. Film ten wstrząśnie widzami nieoczekiwanie i dla wielu może być jednym z większych odkryć roku.

    (Źródło: graffitiwithpunctuation.net)
    Bohaterów poznajemy na chwilę przed wielkim wydarzeniem lokalnym. Za kilka dni ma się odbyć ślub miejscowego bogacza z dużo młodszą kobietą, równolatką jego syna z pierwszego małżeństwa. Na tę uroczystość przybywa właśnie ów syn - Christian. Po latach wraca w rodzinne strony i niełatwo jest mu się w nich odnaleźć. Nie dość, że przeżywa kryzys małżeński, to w dodatku jego relacja z ojcem należy do tych mocno skomplikowanych.
    Całkiem przypadkiem Christian wpada na szkolnego przyjaciela - Oliviera, którego życie jest absolutnym przeciwieństwem jego własnych losów. Olivier pozostał w małej miejscowości, tam założył rodzinę, jest szczęśliwym mężem i ojcem, a jego obecna sytuacja finansowa nie wygląda najlepiej. Mimo wszystko mamy wrażenie, że umie dostrzegać i doceniać drobnostki. Że jest wdzięczny losowi za to, co ma, czego nie potrafi robić Christian - na pozór wiodący przyjemne życie - w rzeczywistości zaś noszący w sobie wiele ran, pretensji i smutków.


    (Źródło: youtube.com)
    W "Powrocie" dostajemy całą masę silnych emocji. Z uwagą śledzimy losy rodziny Oliviera (utratę pracy bohatera, pierwszą miłość jego córki) oraz Christiana usiłującego odnaleźć sens życia. Przyglądamy się tym dwóm mężczyznom, którzy choć są tak różni, obaj pragną tego samego - szczęścia. Christian dąży do niego nieumiejętnie, na skróty, nie oglądając się na innych. Chęć rozliczenia się w ojcem (bezbłędny w tej roli Geoffrey Rush, który moją sympatię zyskał wcześniej głównie za sprawą występu w "Konserze") kładzie mu klapki na oczy. Nie widzi, że chcąc zniszczyć życie własnego ojca, rani też postronnych. Wyciągając na światło dzienne skrywane przez lata rodzinne sekrety, wprowadza chaos i ból w rodzinie Oliviera. 

    Simon Stone stawia trudne pytania. O to, czy wyjawienie prawdy dla samego jej wyznania jest czymś dobrym. O to, czy wyłącznie więzy krwi czynią z ludzi rodzinę, czy jednak o prawdziwym pokrewieństwie świadczy coś więcej - miłość i oddanie drugiej osobie. A także o to, jak wiele bliscy są sobie w stanie wybaczyć.




    (Źródła: iris.theaureview.com i halfacanyon.com)
    Nieczęsto się zdarza, że salę kinową opuszczam już gorączkowo omawiając dopiero co obejrzany film. Mimo że zwykle przemyśleń jest sporo (czy to za sprawą czynników, za które spodobał mi się dany tytuł, czy też ze względu na jakieś niedociągnięcia), nie tak od razu rozmawiam o nim z moimi filmowymi kompanami. Tym razem nie mogłam przestać o nim mówić. Aspektów, które można poruszyć w nawiązaniu do "Powrotu" jest naprawdę całkiem sporo. To obraz, który zachęca do dyskusji, skłania do długiej, samotnej refleksji i zdecydowanie zapada w pamięci. Idźcie na ten film do kin, gdy tylko pojawi się na naszych ekranach!


    (Źródło: australiaonscreen.com)
    Continue Reading

    To jedna z najbardziej wyczekiwanych premier 2016 roku. Obok "The Hateful Eight" Tarantino, "Zjawy" Iñárritu i "Makbeta" Kurzela jest tym, na co czeka wielu z Was. Miałam szczęście zobaczyć obraz Lenny'ego Abrahamsona miesiąc temu, podczas 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. I powiem jedno: seans wbił mnie w fotel! Dosłownie!

    (Źródło: blogs.indiewire.com)
    Tak mocnego filmu nie widziałam naprawdę daaaaawno! Ostatnio chyba również na WFF. Tym zeszłorocznym. I był to kapiatlny thriller, który u nas przeszedł bez echa, bo nie znalazł się dystrybutor, a WIELKA SZKODA! Chodzi oczywiście o "Chłód w lipcu".

    Wracając jednak do sedna, "Pokój" jest tym, co każdy kinoman MUSI zobaczyć. To historia młodej kobiety, która przez 7 lat jest przetrzymywana przez swojego porywacza. W niewielkim pomieszczeniu żyje ze swoim 5-letnim synkiem Jackiem. Choć zarys fabuły brzmi nieco znajomo (w końcu podobnych dramatów czy thrillerów wydawałoby się, że powostała już cała masa), produkcja Abrahamsona jest czymś zupełnie nowym. Reżyser bowiem skoncentrował się na postaciach porywanych, nie porywacza i zdecydował znacznie przedłużyć akcję (losy Mo i Jacka ponownie się zaczynają, choć w 99% podobnych filmów zobaczylibyśmy już napisy końcowe).


    (Źródło: youtube.com)

    "Pokój" to film wielopoziomowy. Z jednej strony prezentuje normalne życie w nietypowych, wręcz przerażająco ekstremalnych warunkach. Z drugiej głęboko wchodzi w psychikę głównych bohaterów. Abrahamson wyraźnie portretuje traumę, z jaką zmaga się Ma (fantastyczna w tej roli Brie Larson!). Kobieta została okradziona z 7 lat swojego życia. Dla wielu - najlepszych lat życia (okres studencki, wczesna dorosłość to zdecydowanie czas, do którego wielu z radością i subtelną nostalgią wraca we wspomnieniach do końca swoich dni). Dramatyczny jest dla niej też i ten powrót do rzeczywistości: do wolności, rodzinnego domu, najbliższych osób. Pogodzenie się z tym, co ją spotkały ma miejsce dopiero za murami "pokoju". Będąc zamknięta mimowolnie akceptowała zaistniałą sytuację. Opuszczając więzienie musi zmierzyć się z własnymi demonami. Rozliczyć z przeszłością, pogodzić z nią, by móc spokojnie, z nadzieją spojrzeć w przyszłość.

    Ten etap leczenia ran jest niezwykle trudny. I bardzo bolesny. Zarówno dla niej, jej rodziców, jak i małego Jacka. To patrząc na niego, obserwując zachowanie dziecka dociera do nas siła powiedzenia "Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". I nie chodzi w tym przypadku o wysnuwanie opinii w poważnej dyskusji, ale o coś nawet ważniejszego. Abrahamson pokazał, że mały człowiek, dorastając w określonych okolicznościach, patrzy na siebie, swoich najbliższych i cały świat z perspektywy tego, co jest mu znane. Żyjąc jedynie w "pokoju", znając tylko produkty, które dostarcza im porywacz, nie umie rozróżnić tego, co prawdziwe od tego, co nierzeczywiste. Nie potrafi zrozumieć pojęcia wolności, przestrzeni. Co więcej, zatrważający jej moment, w którym odkrywamy, że dziecko, na swój sposób, wspomina i tęskni do "pokoju".


    (Źródła: businessinsider.com i blogs.indiewire.com)

    Obraz Abrahamsona daje widzom mnóstwo adrenaliny. Przeraża, zaskakuje, wzrusza. I daje wiele wątków do przemyślenia. Fakt, że nie jest to film, który przeżywamy wyłącznie podczas seansu, jest ogromną zaletą. Bo właśnie to skłonienie publiczności do refleksji jest czynnikiem, nie pozwolającym zapomnieć o "Pokoju" na długo. 
    Continue Reading

    Spóźnione, ale jest! Przedstawiam krótkie podsumowanie 31. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego. W tym roku nie zobaczyłam aż tylu filmów, na które miałam wielką ochotę. Udało się obejrzeć zaledwie 5 produkcji, ale pociesza fakt, że w zdecydowanej większości były to filmy dobre. Naprawdę dobre.

    Poniżej skondensowane recenzje 3 produkcji. Każda z innej bajki. Mamy niderlandzką czarną komedię, dokument muzyczny oraz dramat biograficzny. Dla każdego coś miłego :)


    (Źródła: wff.pl i pardolive.ch)
    SCHNEIDER KONTRA BAX/ SCHNEIDER VS. BAX
    reż. Alex van Warmerdam

    Absurdalna historia opowiedziana w przezabawny sposób. Mnóstwo dobrego, czarnego humoru, rewelacyjnie zagranych ciekawych postaci i pseudomrocznego klimatu. Ten seans był strzałem w dziesiątkę!
    Alex van Warmerdam podobno jest geniuszem holenderskiego kina, który niejednokrotnie triumfował na rozmaitych festiwalach. Na WFF po raz pierwszy zetknęłam się z jego twórcością, ale po tak udanym pierwszym razie, z pewnością sięgnę po więcej! Niech ogromna sala kinowa rechocząca jednym głosem niemal przez cały seans będzie najlepszym dowodem dla Was, że warto zobaczyć "Schneider kontra Bax".

    Ocena: 7,5/10



    (Źródła: nyevents.us i enzian.org)
    JANIS: LITTLE GIRL BLUE
    reż. Amy Berg

    Dokumentalna propozycja dla tych, którzy nie znają losów Janis Joplin - kultowej wokalistki jazzowej. Ciekawa produkcja pełna materiałów zakulisowych, wielu emocji i mnóstwa dobrej muzyki. Dostajemy wywiady z ludźmi, którzy znali Janis (koledzy z zespołów, producenci, kochankowie, rodzina), nagrania koncertowe, wywiady do mediów i sporo zdjęć, także tych prywatnych.
    Całość ogląda się stosunkowo przyjemniej, jednak 2-godzinny pokaz to trochę za dużo dla kogoś, kto nie jestem absolutnym fanem piosenkarki.

    Ocena: 6,5/10



    (Źródła: blogs.indiewire.com i film.wp.pl)
    STRATEGIA MISTRZA/ THE PROGRAM
    reż. Stephen Frears

    To obraz, który w polskich kinach zagościł pod koniec października. Prawdziwa historia króla rowerowych wyścigów - Lance'a Armstronga. Dramat w reżyserii Stephena Frearsa ujawnia kulisy drogi do zwycięstwa, i to siedmiokrotnego. O tym, jak wyglądała walka Armstronga najpierw o zdrowie, później o pozycję lidera światowego kolarstwa, a na końcu o zachowanie sympatii i szacunku fanów. 
    Trochę zabrakło tu nakreślenia powodów, dla których bohater zdecydował się na oszustwo i dla których, kontynuował je przez wiele lat swojej sportowej kariery. Niemniej to i tak solidna porcja biograficznego kina. 

    Ocena: 7/10

    Continue Reading

    Cztery lata temu "Listy do M." podbiły serca połowy Polaków. Masowo ruszyliśmy do kin, by na ekranie podziwiać znancych i lubianych aktorów w rolach bliskich naszym sercom. Jako zwyczajni ludzie przyżywali miłosne wzloty i upadki, które miały miejsce w szczególny dzień - Wigilę Bożego Narodzenia. W tym roku wrócili do nas z nową porcją śmiechu i... miłości.

    (Źródło: movieroom.pl)
    Przyznaję otwarcie, że nie byłam w grupie zapaleńców wyczekujących premiery pierwszej części. Na seans nie poszłam do kin. Film zobaczyłam dopiero długo, długo później, gdy kupiłam jakiś magazyn z dołączonym DVD. I co się okazało? Że naprawdę potrafimy zrobić dobrą komedię romantyczną, która nie jest żenująca. Ba, nawet więcej - taką, przy której bawimy się świetnie, bo bohaterowie są nam bliscy, potrafią nas wzruszyć oraz porządnie rozbawić. I choć obraz Mitji Okorna (reżyser "jedynki") obieram jako niezłą kalkę WSPANIAŁEGO świątecznego filmu pt. "To właśnie miłość", od razu rozgrzeszam mówiąc, że kalka ta została sprytnie i skutecznie przeniesiona na rodzimy grunt (tak rys bohaterów, jak i nasz polski bożonarodzeniowy klimat).

    "Dwójka" jest znacznie bardziej autorska. Mamy trochę nowych postaci (piękny, mądry i dobry muzyk Redo z twarzą Macieja Zakościelnego czy typowa polska rodzina z Małgorzatą Kożuchowską na czele) oraz dalsze losy starych znajomych. Nie wszystko wyszło idealnie. 


    (Źródła: plejada.pl i film.interia.pl)

    Wątek z Kożuchowską i Błaszczykiem doczepiono na siłę - niczego nie wnosi, nie porusza, jest prowadzony chaotycznie. Świetną przeciwwagą dla niego stanowi za to kontynuacja historii małżeństwa w kryzysie, które w "Listach do M. 2" jest już po rozwodzie. Chodzi oczywiście o Karinę (Agnieszka Dygant) i Szczepana (Piotr Adamczyk), których ciągnie do siebie jak magnez, mimo że oboje nie chcą tego przyznać. Dużą zasługą tak fajnego efektu pracy tego duetu stanowi po prostu wybór odpowiednich ludzi i świetne zgranie aktorów.

    Miło patrzy się także na "złego Mikołaja" o twarzy Tomasza Karolaka. Jego postać - Mel, ma skłonność do psucia wszystkiego, wsadzania nos w nieswoje sprawy oraz wątpliwy dar niewyparzonego języka. Niemniej umiejętnie zyskuje sympatię widza (nawet takiego jak ja - który zdecydowanie nie przepada za przereklamowym Karolakiem). Może to poniekąd zasługa partnerującego mu w wielu scenach Mateusza Winka (chłopca grającego Kazika), który w absolutnie rozczulający sposób wygłasza swoje kwestie? :) 
    Z nowych postaci strzałem w dziesiątkę było zestawienie Macieja Zakościelnego z Magdaleną Lamparską. Oboje w przekonujący sposób wcielili się w role dając publiczności sporą dawkę śmiechu i wzruszeń (choć scena z gwiazdką z nieba to największa pomyłka w filmie!). Co więcej, Zakościelny pokazał, że ten gatunek kina jest czymś, do czego został stworzony i znakomicie się w nim sprawdza!

    (Źródło: youtube.com)

    Film ogląda się naprawdę przyjemnie. Siedzimy w wygodnym fotelu delektując się miłą atmosferą, zabawnymi dialogami, gagami sytuacyjnymi oraz bożonarodzeniowym klimatem. "Listy do M. 2" to więc strzał w dziesiątkę dla tych, którzy chcą po prostu fajnie spędzić czas. Jeśli więc nie jesteście ogromnymi cynikami* wypatrującymi wyłącznie lekko naciąganych zdarzeń, nieco nierzeczywistych spotkań i troszkę za słodkich wypowiedzi, lećcie szybko do kina! :)

    (Źródło: youtube.com)

    *Ja, jako dość zwyczajny cynik, bawiłam się naprawdę dobrze! ;)
    Continue Reading

    Na "Zbawienie" czyhałam na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym (recenzja filmów obejrzanych podczas 31. edycji już na dniach!). Niestety, nie udało mi się dostrzeć na seans. Z pomocą wyszedł harmonogram Festiwalu Filmów Rosyjskich "Sputnik nad Wisłą" i niemal tydzień temu obejrzałam obraz Iwana Wyrypajewa.


    (Źródło: bad-taste.pl)

    To dramat pozorujący film dokumentalny. Reżyser wyrusza z kamerą w podróż do dalekiego Tybetu portretując to, co spotyka główną bohaterkę "Zbawienia" - młodą zakonnicę z Polski. Anna ma zaledwie 25 lat i znaczną część życia spędziła za klasztornym murem. Obcy jej jest nawet świat zewnętrzny znany nam z codzienności, a co dopiero odmienna kultura czy religia, totalnie inny kraj. Misyjna wyprawa do katolickiej świątyni osadzonej w tybetańskiej wiosce staje się więc ekspedycją jej życia, a po części również wędrówką wgłąb siebie.


    (Źródło: youtube.com)

    Bohaterka jest nieco naiwna, zagubiona, absolutnie nieprzystająca do rzeczywistości. Początkowo widzimy tylko jej to "zahukanie". Przebija przez nią wycofanie, które objawia się unikaniem ludzi lub spuszczaniem wzroku. Stopniowo jednak zaczyna się otwierać. Tak na ludzi, zdarzenia, jak i samą siebie. Stawiając czoła różnym komplikacjom nabiera siły i pewności siebie. Powolutku zyskuje odwagę. By rozmawiać z ludźmi, odkrywać nowe miejsca, poznawać swoje wnętrze.

    Film Wyrypajewa nie jest idealny. Stanowi kompilację dramatu, pseudodokumentu, kina psychologicznego i science-fiction, której finalna postać nie do końca jest zjadliwa. Wątek z Karoliną Gruszką - choć poczatkowo dość intrygujący i filozoficznie wartościowy - przekracza w pewnym momencie cienką granicę absurdu wchodząc w niebezpieczne rejony pastiszu. Za to rozmowa głównej bohaterki z amerykańskim muzykiem zjednuje widownię dobrym humorem oraz ciekawymi spostrzeżeniami na temat młodej zakonnicy i jej sposobu patrzenia na świat oraz jej znajomości tzw. prawdziwego życia. 


    (Źródło: kinoluna.pl)

    Akcja filmu toczy się niezmiernie wolno, żeby nie powiedzieć kolokwialnie - wlecze się. A dialogi porażają swoją prostotą, by i w tym miejscu nie użyć mocniejszego określenia. I chociaż myśl przewodnia Wyrypajewa była zapewne dość głęba i istotna, to zupełnie straciła moc ze względu na teczniczne niedopracowania produkcji. Najgorsze jednak jest to, że odnoszę wrażenie, że wspomniane niedopracowania nie są wynikiem błędów przy pracy, lecz po prostu nieprzemyślanego scenariusza, niedopracowanych kwestii poszczególnych bohaterów oraz wyboru nieodpowiedniego gatunku filmowego.


    "Zbawienie" można zobaczyć jeszcze jutro (czwartek, 12. listopada) na Sputniku (pokaz o 16:00 w Kinie LUNA). Dla miłośników Wyrypajewa może będzie to udany seans. 

    Continue Reading

    Już dosłownie za moment na ekranach rodzimych kin zagości druga odsłona komedii romantycznej, która podbiła serca wielu. Początkowo byłam wobec niej dość sceptyczna, jednak już pierwszy seans przełamał lody. Mowa oczywiście o "Listach do M.".

    (Źródło: kulturalnysanok.pl)

    Owszem, w pierwszej części wyraźnie widzimy inspirację kultowym już filmem "To właśnie miłość!", (który uznaję za NAJLEPSZĄ ŚWIĄTECZNĄ PRODUKCJĘ, do której wracam w każde Boże Narodzenie!). Ale to nic. Bo poszczególne wątki zostały całkiem fajnie przeniesione na polski grunt, okraszone rodzimymi zwyczajami i powiedzonkami. 
    Okazuje się, że na jednym obrazie nie będzie końca! Twórcy przygotowali sequel losów lubianych bohaterów.

    (Źródło: youtube.com)

    "Listy do M.2" wejdą do kin już w ten piątek - 13. listopada. Co prawda do Świąt jeszcze kawałek, ale sądzę, że wielu z Was marzy o tym, aby już w tej chwili zanurzyć się w tej bożonarodzeniowej atmosferze. Ja na film czmycham jutro, a dla Was mam PODWÓJNĄ WEJŚCIÓWKĘ na środę, 11 listopada, na 18:00 (przedpremierowy pokaz z udziałem aktorów - i dyskusją po seansie! - w Kinie Atlantic w Warszawie).

    (Źródło: plejada.pl)

    Co trzeba zrobić?

    Wystarczy krótko odpowiedzieć na pytanie:

    Który z filmów świątecznych (rozgrywanym wokół Bożego Narodzenia) polecił(a)byś mi i dlaczego? 


    Wierzę, że dostanę od Was morze inspiracji :) Na zgłoszenia czekam do wtorku do godziny 22. Ogłoszenie wyników w środę do 12:00.
    Pamiętajcie, by dodawać swoje imię oraz adres e-mail (tak skontaktuję się z laureatem).

    Powodzenia!

    (Źródło: plejada.pl)


    Continue Reading

    Spectre, Spectre, Spectre - wszędzie go teraz pełno! Billboardy, trailery w sieci, zwiastuny w telewizji, plakaty w kolorowych magazynach, ulotki. Czy nowy Bond jest wciągający porównywalnie do intensywności, z jaką go promowano?

    (Źródło: forbes.com)

    Bonda kocham całym sercem. Od zawsze! Najbardziej ze wszystkich uwielbiam go z twarzą Seana Connery'ego. Jest tam ogromna dawka męskości, dumy, siły, klasy. Nieco egoizmu i pychy. Troszkę cwaniastwa. I to jest właśnie dla mnie kwintesencja postaci agenta 007. Danielowi Craigowi zawsze było do niej stosunkowo daleko. Nie jest ani szalenie przystojny (lepszy już był Pierce Brosnan), ani wystarczająco charakterystyczny (jak m.in. Roger Moore), by idealnie odnaleźć się w tej roli. Wiem, wielu będzie go bronić do upadłego. Staram się to zrozumieć, choć przyznaję, że w moim odczuciu Craiga ratuje tylko fakt, że ostatnie perypetie wiernego agenta Jej Królewskiej Mości są po prostu inne, wyjątkowo specyficzne i dzięki temu przymykamy oko na nieporadnego Craiga. 

    Dlaczego nieporadnego? Brakuje mu głównie charyzmy. I to nie tylko w "Spectre". W pozostałych częściach również. Nie zrozumcie mnie źle, nie kupuję Craiga - za to kupuję nową odsłonę Bonda.

    (Źródło: youtube.com)

    O "Spectre" sama słyszałam już chyba wszystko: za długi, za nudny, zbyt chaotyczny, za mało efektów, przesyt efektów itp. Może jestem nieobiektywna, ba! na pewno jestem nieobiektywna, ponieważ moje zafascynowanie serią bondowską - choć do obsesji jemu daleko - jest znaczące. Ale po zakończonym seansie byłam zadowolona. Bo Sam Mendes ponownie dał widzom wszystko, czego potrzebowali idąc do kina: interesującą fabułę, wartką akcję i ciekawe postacie.


    (Źródła: moviepilot.com i polskieradio.pl)

    Reżyser wykonał przyzwoitą robotę. Jest twórcą, po którego dzieła chętnie sięgam (bywa, że oglądam je kilkakrotnie, co w moim przypadku uchodzi za ewenement). I tak jak przy "Skyfall", tak w odnieseniu do "Spectre", nie pozostaję bezkrytyczna. Oba filmy nie zdobyły mnie w 100%, niemniej nie potrafię ich przekreślić. 

    To po prostu kawał porządnego kina sensacyjnego. Nawet moja towarzyszka - Emilka z Po napisach końcowych - która zdecydowanie nie zalicza się do fanów Bonda, była usatysfakcjonowana. 

    (Źródło: fanpop.com)
    W "Spectre" nie brakuje bowiem niczego! Nieco zawiła historia niebezpiecznej, tajnej organizacji wyjawia nam fragmenty dzieciństwa Bonda. Spotkania z różnymi kobietami pokazują jak dojrzały agent 007 trochę zmienił swoje podejście do realcji damsko-męskich. Ponadto Bond w tej części pozostaje wierny swojej odsłonie z "Casino Royal" czy "Skyfall", gdzie przejawia ludzkie cechy. Bywa zmęczony, dowcipny, zalicza wpadki, zakochuje się. Nie jest już postacią nieskazitelnie 

    Na dodatek mamy kilka naprawdę fajnych postaci drugoplanowych. Głównie zachwyca mnie nowe (no, już nie tak zupełnie nowe, bo objawione w "Skyafall") wcielenie Q. Poza tym nieźle spisuje się Ralph Finnes jako M (jednak nie dorównuje wspaniałej Judi Dench, która w tej roli była wręcz bezbłędna!). Za słaby punkt uznaję głównie kobiety Bonda. Bellucci jest za mało, by mogła zachwycić (choć sceny z jej udziałem są po prostu klimatyczne i wizualnie piękne, mają w sobie jakiś magnetyzm), a Seydoux nie przekonuje mnie do siebie (ani jej gra, ani postać, ani uroda). 


    (Źródła: mashable.com i screenrant.com)
    Podsumowując, "Spectre" to spektrum sprawdzonych, dobrych elementów bondowskich. Jest wszystko to, co niezbędne, by zadowolić jego fanów i zaciekawić tych jeszcze nieprzekonanych. Nie jest to najlepsza część, ale z pewności nie zaliczymy jej do słabej. Gdyby tylko dziewczyna Bonda była ładniejsza, a sam Bond nie był tak ckliwy i romantyczny, czułabym się w pełni zachwycona :)

    (Źródło: youtube.com)

    Continue Reading

    Dla gagatków takich jak ja - kochających filmy, potrafiących pół dnia przesiedzieć w kinowym fotelu i nieustannie wyczekujących na jakąś gorącą premierę, mam wspaniałą wiadomość. Po raz 20. do polskiego królestwa kinematografii (oczywiście chodzi o Łódź!) zjadą się tłumy filmowych napaleńców z okazji na jubileuszową odsłonę Forum Kina Europejeskiego ORLEN CINERGIA. 


    W programie znalazło się wiele naprawdę genialnych propozycji. Tak pachnących świeżością, jak i kultowych produkcji. Wszystkie filmy podzielono na kilka kategorii, a wśród nich m.in.: debiuty polskie i europejskie, dokumenty Wima Wendersona, kino fińskie, slow cinema, pokazy specjalne czy filmowe odkrycia Europy. Pojawi się sporo znamienitych gości, a uczestnicy festiwalu będą mogli wziąć udział w ciekawych dyskusjach oraz seminariach naukowych.


    Co prawda po raz drugi (mimo przemiłego zaproszenia) nie uda mi się dotrzeć nafestiwal, Was szczerze polecam ten event. A dla trójki czytelników mam karnety na tegoroczną edycję Festiwalu upoważniające do bezpłatnego wstępu na 5 dowolnie wybranych seansów ORLEN CINERGII.

    Co trzeba zrobić?

    Należy do piątku 13.11 do 23:59 odpowiedzieć - w komenatarzu pod notką - na pytanie (max. 6 zdań):

    Za co najbardziej cenisz kino europejskie oraz którego z reżyserów lubisz najbardziej? Odpowiedź uzasadnij.


    Pamiętajcie, aby dopisać swoje imię oraz adres e-mail, bym mogła skontaktować się z laureatami i przekazać im informacje co do odbioru nagrody. Wygrywają 3 najlepsze odpowiedzi (wyniki opublikuję do wtorku 17.11).



    Szczegóły dotyczące Forum Kina Europejskiego ORLEN CINERGIA znajdziecie TUTAJ.


    Continue Reading
    Newer
    Stories
    Older
    Stories

    Polub na Facebooku

    Śledź na Instagramie

    SnapWidget · Instagram Widget

    Szukaj

    recent posts

    Archiwum

    • ►  2020 (12)
      • ►  października 2020 (1)
      • ►  kwietnia 2020 (1)
      • ►  marca 2020 (3)
      • ►  lutego 2020 (4)
      • ►  stycznia 2020 (3)
    • ►  2019 (27)
      • ►  listopada 2019 (1)
      • ►  października 2019 (3)
      • ►  września 2019 (1)
      • ►  sierpnia 2019 (1)
      • ►  lipca 2019 (4)
      • ►  czerwca 2019 (2)
      • ►  maja 2019 (2)
      • ►  kwietnia 2019 (2)
      • ►  marca 2019 (3)
      • ►  lutego 2019 (3)
      • ►  stycznia 2019 (5)
    • ►  2018 (34)
      • ►  grudnia 2018 (2)
      • ►  listopada 2018 (3)
      • ►  października 2018 (3)
      • ►  września 2018 (3)
      • ►  sierpnia 2018 (4)
      • ►  lipca 2018 (1)
      • ►  czerwca 2018 (3)
      • ►  maja 2018 (3)
      • ►  kwietnia 2018 (3)
      • ►  marca 2018 (3)
      • ►  lutego 2018 (5)
      • ►  stycznia 2018 (1)
    • ►  2017 (38)
      • ►  grudnia 2017 (3)
      • ►  listopada 2017 (4)
      • ►  października 2017 (4)
      • ►  września 2017 (4)
      • ►  sierpnia 2017 (5)
      • ►  lipca 2017 (1)
      • ►  maja 2017 (3)
      • ►  kwietnia 2017 (1)
      • ►  marca 2017 (3)
      • ►  lutego 2017 (4)
      • ►  stycznia 2017 (6)
    • ►  2016 (36)
      • ►  grudnia 2016 (2)
      • ►  listopada 2016 (5)
      • ►  października 2016 (6)
      • ►  września 2016 (5)
      • ►  sierpnia 2016 (2)
      • ►  maja 2016 (1)
      • ►  kwietnia 2016 (8)
      • ►  marca 2016 (3)
      • ►  lutego 2016 (1)
      • ►  stycznia 2016 (3)
    • ▼  2015 (57)
      • ►  grudnia 2015 (4)
      • ▼  listopada 2015 (9)
        • Intryga na szczycie
        • Rodzinny sekret
        • Zamknięci w czterech ścianach
        • Jaki był ten WFF? - podsumowanie 31. edycji
        • What the world needs now is love
        • Poznać siebie
        • "Listy do M. 2" - przedpremierowe pokazy i KONKURS!
        • Show must go on!
        • 20. Forum Kina Europejskiego ORLEN CINERGIA - konk...
      • ►  października 2015 (4)
      • ►  września 2015 (4)
      • ►  sierpnia 2015 (3)
      • ►  lipca 2015 (2)
      • ►  czerwca 2015 (2)
      • ►  maja 2015 (6)
      • ►  kwietnia 2015 (6)
      • ►  marca 2015 (5)
      • ►  lutego 2015 (6)
      • ►  stycznia 2015 (6)
    • ►  2014 (75)
      • ►  grudnia 2014 (8)
      • ►  listopada 2014 (12)
      • ►  października 2014 (17)
      • ►  września 2014 (15)
      • ►  sierpnia 2014 (5)
      • ►  lipca 2014 (1)
      • ►  czerwca 2014 (7)
      • ►  maja 2014 (2)
      • ►  kwietnia 2014 (5)
      • ►  marca 2014 (2)
      • ►  stycznia 2014 (1)
    • ►  2013 (11)
      • ►  listopada 2013 (1)
      • ►  października 2013 (4)
      • ►  września 2013 (1)
      • ►  lipca 2013 (1)
      • ►  czerwca 2013 (1)
      • ►  kwietnia 2013 (3)
    • ►  2012 (21)
      • ►  grudnia 2012 (3)
      • ►  listopada 2012 (10)
      • ►  października 2012 (5)
      • ►  kwietnia 2012 (2)
      • ►  marca 2012 (1)

    Obserwatorzy

    Subskrybuj

    Posty
    Atom
    Posty
    Komentarze
    Atom
    Komentarze

    Czytam

    • Apetyt na film - blog filmowy
      Hello world!
      3 tygodnie temu
    • KULTURALNIE PO GODZINACH
      My Master Builder | Wyndham’s Theatre, London
      4 tygodnie temu
    • Z górnej półki
      Zielone Botki: Stylowe i Wygodne Buty na Każdą Okazję
      1 rok temu
    • FILM planeta
      FILMplaneta powraca!
      2 lata temu
    • ekran pod okiem
      A Virtual Reality Soldier Simulator
      5 lat temu
    • pocahontas recenzuje
      "Cheer" - serial Netflixa
      5 lat temu
    • Po napisach końcowych
      Październik w kinie (Joker, Był sobie pies 2, Czarny Mercedes, Boże Ciało, Ślicznotki, Zombieland: Kulki w łeb)
      5 lat temu
    • Filmowe konkret - słowo
      Dom, który zbudował Jack (2018) – wideorecenzja
      6 lat temu
    • skrawki kina
      ROMA
      6 lat temu
    • In Love With Movie
      9. Festiwal Kamera Akcja - relacja
      6 lat temu
    • WELUR & poliester
      „Casablanca” x Scenograficzne Szorty
      7 lat temu
    • movielicious - blog filmowy
      15. Tydzień Kina Hiszpańskiego
      10 lat temu
    • Skazany na Kino
      Zodiak (2007)
      10 lat temu
    Pokaż 5 Pokaż wszystko
    Obsługiwane przez usługę Blogger.

    Labels

    Oskary Sputnik WFF dokument dramat festiwal kino akcji kino europejskie kino polskie kryminał serial
    facebook instagram filmweb

    Created with by BeautyTemplates

    Back to top