facebook instagram filmweb

Okiem Kinomaniaka

    • Strona główna
    • O mnie
    • .
    • -

    Nigdy  nie wiadomo ile razy w życiu będziemy musieli zacząć wszystko od nowa. Czy tylko raz przyjdzie nam zakładać rodzinę, jak wiele razy będziemy zmieniali pracę, na ile przeprowadzek się zdecydujemy. Bohaterka "50 wiosen Aurory" nie boi się wyzwań. Mimo wkraczania w zaawansowany wiek średni podejmuje odważne decyzje dotyczące tak życia zawodowego, jak i uczuciowego.

    (Źródło: novekino.pl)

    Aurora to energiczna i pogodna 50-letnia kobieta, która mieszka z dorastającą córką w niewielkiej miejscowości. Pracuje jako kelnerka, choć z wykształcenia jest nauczycielką hiszpańskiego. Po rozwodzie nie związała się z nikim na stałe. Czas wolny spędza z córkami lub z nieco szaloną przyjaciółką. Pewnego dnia jej losy krzyżują się z dawną miłością - Christophem. To spotkanie wpływa na nastawienie kobiety do wszystkiego: nielubianej pracy, nieoczekiwanej ciąży starszej córki, znienawidzonej menopauzy oraz... samotności.

    (Źródło: youtube.com)

    Obraz Blandine Lenoir ogląda się bardzo przyjemnie. Reżyserka w humorystyczny sposób przedstawia zwyczajne problemy dość typowej kobiety w wieku średnim, która z jednej strony wciąż jest atrakcyjna i pełna wigoru, z drugiej boryka się z niedogodnościami wynikającymi z niełatwego okresu przekwitania, musi zaakceptować upływający czas czy pogodzić się z faktem zostania babcią. 

    Tytułowa Aurore ma jeszcze więcej wyzwań. Podejmuje odważną decyzję zmiany pracy wychodząc tym samym ze swojej strefy komfortu. Ponadto postanawia zawalczyć o wielkie uczucie licealnej miłości, choć to, co kryje się w sercu dawnego narzeczonego nie jest dla niej zupełnie jasne. Stawia jednak wszystko na jedną kartę wierząc, że w życiu trzeba czasem zaryzykować, by być szczęśliwym. 
    I chociaż "50 wiosen Aurory" nie należy do filmów wybitnych z pewnością seans rozpromieni Was w tę iście jesienną aurę.


    (Źródło: novekino.pl i filmweb.pl)

    Continue Reading

    Kto jak kto, ale Ruben Östlund doskonale wie jak zszokować publiczność. Również tę wysublimowaną, bacznie śledzącą najnowsze odkrycia prezentowane na jednej z najważniejszych filmowych imprez - festiwalu w Cannes. Na seansie "The Square", nowego obrazu szwedzkiego reżysera zaśmiewali się tak widzowie, jak i festiwalowe jury. I chociaż canneńskie premiery spotykają się z różnym odbiorem nas, szaraczków, tym razem nie macie się czego obawiać - film jest wprost genialny!

    (Źródło: youtube.com)

    Christian, niebywale ułożony i kulturalny kurator szwedzkiego muzeum sztuki nowoczesnej zostaje okradziony w biały dzień na środku zatłoczonego placu w centrum Sztokholmu. Fakt, że zdarzenie ma miejsce tuż przed premierą ważnej instalacji tylko dodaje pikanterii. Na co dzień spokojny, bardzo uprzejmy i nadzwyczaj poprawny politycznie mężczyzna, znajdując się w nowej, tak nieoczekiwanej sytuacji, zrzuca kolejne maski i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Takie, którego sam chyba w sobie nie znał.

    (Źródło: youtube.com)

    Seans "The Square" to prawdziwa uczta dla wszystkich kinomanów. Ta czarna komedia nie bez powodu zwyciężyła tegoroczny festiwal w Cannes. Jest mądra, szczerze zabawna, genialnie zagrania i rewelacyjna pod względem technicznym. Östlund naśmiewa się w niej ze sfery wyższej: ludzi wykształconych, robiących zawrotne kariery, dobrze zarabiających i żywo zainteresowanych sztuką. Takich, dla których sprawy przyziemne są czystą abstrakcją. Takich, którzy nieustannie żyją według z góry narzuconych zasad, którzy na wodzy trzymają swoje emocje. Ich zachowanie jest odzwierciedleniem haseł dotyczących poprawności politycznej, nawet takiej już skrajnej. Ani podniesiony głos, ani gest wyrażający jakąkolwiek złość, ani opinia, która może kogokolwiek urazić, nie są mile widziane. Prawie wszystkie spotkania i rozmowy noszą znamiona sztuczności przez to, że w dyskusji prym wiedzie pseudotolerancja i pseudowyrozumiałość. Jakby wyrażanie własnych myśli i szacunek do samego siebie były mniej istotne. Oczywiście wszystko w imię dobra ogółu. Perfekcyjnie widzimy to w osobie Christiana, który nie radzi sobie w relacjach z ludźmi, będąc idealnym przykładem ofiary dyktatury wszechobecnej poprawności politycznej. Nie jest w stanie uporządkować kontaktów z podwładnymi i przełożoną, nie umie uciąć niesatysfakcjonującej relacji damsko-męskiej, nie radzi sobie z nachodzącym go małoletnim chuliganem. 

    Ten wycinek rzeczywistości bliski głównemu bohaterowi reżyser zestawia z tym, co dzikie, zwierzęce, nieprzewidywalne i chamskie. W ten sposób dostajemy obraz, który zarazem śmieszy i przeraża, ponieważ w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że jest również odzwierciedleniem współczesnego świata. I chyba właśnie ta aktualność zjawiska oraz trafność spostrzeżeń dokonanych przez twórców filmu, daje "The Square" największą wartość i przewagę nad innymi obrazami. Mamy tu bowiem do czynienia z kinem wybitnym nie tylko w warstwie wizualnej (fantastyczne kadry, świetne kolory, genialna zabawa muzyką), ale i  błyskotliwym w swoim przesłaniu.

    I jeszcze słowo dla tych, którzy pokochali "Turystę": nowy obraz Östlunda jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego! Dlatego tym bardziej nie możecie przegapić tej premiery!

    (Źródło: film.com.pl)

    Continue Reading

    Opowieści o nastolatkach wyrastają jak grzyby pod deszczu. Większość jednak stanowią głupkowate komedie - często o bananowej młodzieży ("Wredne dziewczyny", "American Pie"). Nieliczne tylko próbują dotykać tych problemów, które są niezwykle istotne dla dorastających dzieciaków: zderzenia z brutalną rzeczywistością, konfliktów z rówieśnikami, niezrozumieniem ze strony rodziców, pierwszych miłośnych rozczarowań czy poszukiwania własnego miejsca w świecie. A taki na szczęście jest "Odwet".

    (Źródło: cinemablographer.com)

    Tim (Antoine-Oliver Pilon) jest dość spokojnym nastolatkiem. Ma swoje pasje i przyjaciela, z którym spędza niemal każdą wolną chwilę. Wraz z Francisem (Robert Naylor) tworzy nierozłączny duet: wspólnie się uczą, spędzają czas wolny i razem stawiają czoła szkolnym prześladowcą. Chłopcy bowiem są piętnowani przez miejscowych cwaniaczków, głównie osiłków, którzy krzykiem i przemocą próbują zdobyć posłuszeństwo słabszych i uznanie dziewcząt. Poziom napiętnowania dramatycznie wzrasta, gdy wychodzi na jaw, że Francis jest gejem, a to dla Jeffa (Lou-Pascal Tremblay) i jego załogi idealny powód do kpin. Najsmutniejsze jest jednak to, że nikt ze szkolnych kolegów, nauczycieli czy rodziców, nie dostrzega skali problemu i w związku z tym nie podejmuje żadnych działań, które mogłyby ocalić bohaterów.

    (Źródło: youtube.com)

    England bardzo skutecznie zdobywa uwagę widzę. Choć pierwsze zdarzenia wydają się być zupełnie zwyczajne, szybko pozwalają nam wczuć się w sytuację głównego bohatera. A trzeba dodać, że Pilon rewelacyjnie sprawdził się w tej roli! Młody aktor, znany głównie z kreacji Steve'a z "Mamy" Xaviera Dolana, udowadnia, że poprzedni sukces nie był przypadkowy. Odnoszę wrażenie, że jeszcze moment, a sporo zamiesza w światku kinowym - oczywiście zwłaszcza, jeśli potrafi grać również w języku angielskim. Wówczas Hollywood stałby przed nim otworem!

    Niełatwo jednoznacznie skategoryzować "Odwet". To trochę taki dramat psychologiczny z elementami thrillera czy kina sensacyjnego. Z jednej strony obserwujemy z jakimi problemami zderza się dzisiejsza młodzież i jak ogromna znieczulica panuje we współczesnych społeczeństwach. Wyraźnie dostrzegamy jak bardzo brak komunikacji boli dorastające dzieciaki, które często nie znajdują nigdzie zrozumienia (ani w rodzinie, ani w grupie rówieśniczej, ani u szkolnych wychowawców). Szczególnie duża jest to potrzeba w momencie, gdy nastolatki próbują zdefiniować swoją tożsamość, zrozumieć siebie i odnaleźć własne miejsce w grupie/społeczności lokalnej/świecie.
    Natomiast z drugiej strony pełnometrażowy debiut reżysera to zaprezentowanie wycinka naszej rzeczywistości, która niejednokrotnie przedkłada dobro masy nad dobrem jednostki, bagatelizuje wirtualną przemoc oraz ignoruje słowną i fizyczną agresję niebezpiecznie wzrastającą w młodych ludziach, a niosącą za sobą poważne konsekwencje. To sprawia, że obraz Englanda naprawdę wstrząsa widzem.


    (Źródła: ici.radio-canada.ca i cinemaclock.com)

    Continue Reading

    Miłośnikom X muzy Farhadiego nie trzeba przedstawiać. Już kilka lat temu irańskiego reżysera poznał niemal cały świat kina. Szczególnie głośno zrobiło się o nim (oraz jego dziełach), gdy w 2012 roku "Rozstanie" stanęło do walki o Oskara w kategorii najlepszej produkcji nieanglojęzycznej i... bez problemu zgarnęło statuetkę. 


    (Źródło: mlodyelblag.pl)

    Kolejny obraz filmowca również nie pozostawał w cieniu. Co do "Przeszłości" od początku oczekiwano wiele. Osobiście nieco zawiodłam się na tym filmie. Dodam więc od razu, że w moim odczuciu "Klient" wypada od niego znacznie lepiej. Jego fabuła jest dużo bardziej wciągająca i trzymająca w napięciu.

    Oto młode małżeństwo zostaje zmuszone do przeprowadzki. Budynek, w którym mieszkali grozi zawaleniem, więc w trybie pilnym potrzebują schronienia. Gdy już zdecydowali się spędzić kilka nocy w lokalnym teatrze, w którym oboje pracują, z pomocą zjawia się jeden z kolegów oferując im dach nad głową. Mogą natychmiast wprowadzić się do opuszczonego mieszkania, w którym znajdują się jeszcze przedmioty należące do tajemniczej, byłej lokatorki. I choć dziwi fakt, że nikt z sąsiadów nie chce za bardzo o niej mówić, nie wybrzydzają. Problem pojawia się dopiero, gdy mimo licznych próśb i gróźb kobieta nie stawia się po odbiór swoich rzeczy. Zirytowany właściciel postanawia pozbyć się ich. Krótko po wyrzuceniu części dobytku kobiety, główna bohaterka zostaje napadnięta w owym wynajmowanych lokalu. Usilnie walczy ze wszystkimi, by nie zgłaszać tego zajścia na policję, więc jej mąż rozpoczyna śledztwo na własną rękę. 


    (Źródło: youtube.com)
    Farhadi daje nam dramat z wątkami kryminalnymi i iście thrillerowym napięciem. Historię jak zwykle rozgrywa kameralnie. I to nie tylko te sceny z teatru, gdy nasi bohaterowie celowo odgrywają różne role. Również wtedy, gdy w domowym zaciszu mogą zdjąć wszelkie maski i charakteryzatorskie atrybuty. Za każdym razem w swoich pracach irański reżyser udowadnia, że wielkie kino może powstać z produkcji rozgrywanej między zaledwie kilkoma postaciami, bo na jego sens i jakość składa się wiele elementów. Tu szczególnie ważne są dialogi i zdjęcia eksponujące detal. 

    "Klienta" można jednak odczytywać na kilka sposobów. Dla mnie przedstawia on dwa rozwiązania. Z jednej strony to opowieść o agresji rodzącej stopniowo: gniew, strach i smutek finalnie prowadzące do wybaczenia. Z drugiej zaś możemy spojrzeć na niego jak na obraz relacji małżeńskiej silnie doświadczanej skutkami tragicznego zajścia. Bo choć główny bohater - Emad, na początku jest bardzo troskliwym mężem i pomocnym sąsiadem, tak z biegiem czasu (tak w walce o bezpieczeństwo żony, jak i obronie swej męskiej dumy) staje się wybuchowym despotą żądnym zemsty. 



    (Źródła: youtube.com i filmindustry.com)

    Nie będę ukrywać: jestem wielką fanką "Rozstania"! Do dzisiaj pamiętam jak bardzo mnie wzruszyło i jak mocno mną wstrząsnęło. Niestety z tego powodu wiem też, że najnowszy obraz Farhadiego nie wywołał u mnie podobnych emocji. Choć zdecydowanie jest dużo bardziej artystyczny (głównie za sprawą dwutorowej narracji, tej prowadzonej z teatralnych desek), to nie przekłada się to na jego finalny odbiór. Nie mogę jednak absolutnie powiedzieć, że to zła produkcja! Początek szokuje i przeraża, a później twórca zostawia nas z mnóstwem pytań i jeszcze bardziej zawiłą fabułą.

    Jeśli chcecie wiedzieć z czego wynika owa zawiłość i jak się kończy, mam dla Was dobrą wiadomość. Od 1. września film możecie zobaczyć online na Cineman.pl. Wystarczy kliknąć TUTAJ :)
    Dobrego seansu!
    Continue Reading
    Newer
    Stories
    Older
    Stories

    Polub na Facebooku

    Śledź na Instagramie

    SnapWidget · Instagram Widget

    Szukaj

    recent posts

    Archiwum

    • ►  2020 (12)
      • ►  października 2020 (1)
      • ►  kwietnia 2020 (1)
      • ►  marca 2020 (3)
      • ►  lutego 2020 (4)
      • ►  stycznia 2020 (3)
    • ►  2019 (27)
      • ►  listopada 2019 (1)
      • ►  października 2019 (3)
      • ►  września 2019 (1)
      • ►  sierpnia 2019 (1)
      • ►  lipca 2019 (4)
      • ►  czerwca 2019 (2)
      • ►  maja 2019 (2)
      • ►  kwietnia 2019 (2)
      • ►  marca 2019 (3)
      • ►  lutego 2019 (3)
      • ►  stycznia 2019 (5)
    • ►  2018 (34)
      • ►  grudnia 2018 (2)
      • ►  listopada 2018 (3)
      • ►  października 2018 (3)
      • ►  września 2018 (3)
      • ►  sierpnia 2018 (4)
      • ►  lipca 2018 (1)
      • ►  czerwca 2018 (3)
      • ►  maja 2018 (3)
      • ►  kwietnia 2018 (3)
      • ►  marca 2018 (3)
      • ►  lutego 2018 (5)
      • ►  stycznia 2018 (1)
    • ▼  2017 (38)
      • ►  grudnia 2017 (3)
      • ►  listopada 2017 (4)
      • ►  października 2017 (4)
      • ▼  września 2017 (4)
        • Zacząć od nowa
        • Krąg hipokrytów
        • Wyścig
        • Nieproszony gość
      • ►  sierpnia 2017 (5)
      • ►  lipca 2017 (1)
      • ►  maja 2017 (3)
      • ►  kwietnia 2017 (1)
      • ►  marca 2017 (3)
      • ►  lutego 2017 (4)
      • ►  stycznia 2017 (6)
    • ►  2016 (36)
      • ►  grudnia 2016 (2)
      • ►  listopada 2016 (5)
      • ►  października 2016 (6)
      • ►  września 2016 (5)
      • ►  sierpnia 2016 (2)
      • ►  maja 2016 (1)
      • ►  kwietnia 2016 (8)
      • ►  marca 2016 (3)
      • ►  lutego 2016 (1)
      • ►  stycznia 2016 (3)
    • ►  2015 (57)
      • ►  grudnia 2015 (4)
      • ►  listopada 2015 (9)
      • ►  października 2015 (4)
      • ►  września 2015 (4)
      • ►  sierpnia 2015 (3)
      • ►  lipca 2015 (2)
      • ►  czerwca 2015 (2)
      • ►  maja 2015 (6)
      • ►  kwietnia 2015 (6)
      • ►  marca 2015 (5)
      • ►  lutego 2015 (6)
      • ►  stycznia 2015 (6)
    • ►  2014 (75)
      • ►  grudnia 2014 (8)
      • ►  listopada 2014 (12)
      • ►  października 2014 (17)
      • ►  września 2014 (15)
      • ►  sierpnia 2014 (5)
      • ►  lipca 2014 (1)
      • ►  czerwca 2014 (7)
      • ►  maja 2014 (2)
      • ►  kwietnia 2014 (5)
      • ►  marca 2014 (2)
      • ►  stycznia 2014 (1)
    • ►  2013 (11)
      • ►  listopada 2013 (1)
      • ►  października 2013 (4)
      • ►  września 2013 (1)
      • ►  lipca 2013 (1)
      • ►  czerwca 2013 (1)
      • ►  kwietnia 2013 (3)
    • ►  2012 (21)
      • ►  grudnia 2012 (3)
      • ►  listopada 2012 (10)
      • ►  października 2012 (5)
      • ►  kwietnia 2012 (2)
      • ►  marca 2012 (1)

    Obserwatorzy

    Subskrybuj

    Posty
    Atom
    Posty
    Komentarze
    Atom
    Komentarze

    Czytam

    • Apetyt na film - blog filmowy
      Hello world!
      3 tygodnie temu
    • KULTURALNIE PO GODZINACH
      My Master Builder | Wyndham’s Theatre, London
      4 tygodnie temu
    • Z górnej półki
      Zielone Botki: Stylowe i Wygodne Buty na Każdą Okazję
      1 rok temu
    • FILM planeta
      FILMplaneta powraca!
      2 lata temu
    • ekran pod okiem
      A Virtual Reality Soldier Simulator
      5 lat temu
    • pocahontas recenzuje
      "Cheer" - serial Netflixa
      5 lat temu
    • Po napisach końcowych
      Październik w kinie (Joker, Był sobie pies 2, Czarny Mercedes, Boże Ciało, Ślicznotki, Zombieland: Kulki w łeb)
      5 lat temu
    • Filmowe konkret - słowo
      Dom, który zbudował Jack (2018) – wideorecenzja
      6 lat temu
    • skrawki kina
      ROMA
      6 lat temu
    • In Love With Movie
      9. Festiwal Kamera Akcja - relacja
      6 lat temu
    • WELUR & poliester
      „Casablanca” x Scenograficzne Szorty
      7 lat temu
    • movielicious - blog filmowy
      15. Tydzień Kina Hiszpańskiego
      10 lat temu
    • Skazany na Kino
      Zodiak (2007)
      10 lat temu
    Pokaż 5 Pokaż wszystko
    Obsługiwane przez usługę Blogger.

    Labels

    Oskary Sputnik WFF dokument dramat festiwal kino akcji kino europejskie kino polskie kryminał serial
    facebook instagram filmweb

    Created with by BeautyTemplates

    Back to top