facebook instagram filmweb

Okiem Kinomaniaka

    • Strona główna
    • O mnie
    • .
    • -

    Skoro eventowe podsumowanie 2014 mamy już za sobą, najwyższy czas na próbę oceny produkcji, które w tym roku miały swoją polską premierę. W rodzimych kinach filmów było bez liku, sporo z nich udało mi się obejrzeć, ale przygotowanie poniższego zestawienia wcale nie należało do najłatwiejszych zadań. Zobaczcie, co wyszło z mojego kilkudniowego rozmyślania o najbardziej i najmniej udanych tegorocznych tytułach!

    NAJLEPSZE FILMY ROKU

    7 produkcji, które podbiły moje serce. 7 różnych filmów, które - każdy na swój sposób - na długo po seansie siedziały w mojej głowie. I do których chętnie bym wróciła!

    GRAND BUDAPEST HOTEL


    (Źródło: thedissolve.com)
    Estetycznie nieskazitelna, kolorystycznie oszałamiająca, muzycznie dopracowana, fabularnie kunsztowna, humorystycznie mistrzowska produkcja geniusza X muzy - Wesa Andersona. Zakochałam się w jego kinie nie tak dawno, przy premierze "Kochanków z Księżyca", ale od tamtego seansu regularnie sięgam po starsze dzieła. I jestem nimi równie zachwycona!
    *Poziom niedorzeczności i specyficzny humor sprawiają, że nie każdemu "Grand Budapest Hotel" przypadnie do gustu. Ale tak to już bywa :)


    WIELKIE PIĘKNO


    (Źródło: polskieradio.pl)
    Kolejny film, który oszałamia widza rewelacyjnymi ujęciami, świetną grą kolorów i światła. Opowieść starzejącego się dziennikarza, który zaczyna podsumowywać swoje życie, podjęte decyzje, niezrealizowane marzenia, odwieczne pragnienia. Świetna, uniwersalna historia na tle - z jednej strony energetycznego, z drugiej zaś sentymentalnego i melancholijnego - Wiecznego Miasta. Skłania do refleksji, a ścieżka dźwiękowa jest jedną z najlepszych w tym roku!


    CHŁÓD W LIPCU

    (Źródło: theguardian.com)
    Takie thrillery mogę oglądać codziennie! Klimat buduje tu idealne połączenie mrocznych ujęć, tajemniczej muzyki i przeciętności głównych bohaterów. Mimo braku ogromnych, kosztownych efektów specjalnych trzyma w napięciu do ostatniej chwili, a suspesom nie ma końca. Bardzo dobre kino gatunkowe rodem z USA. Perełka tegorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego.


    ONA


    (Źródło: cinemablend.com)
    W każdej recenzji "Ona" jest opisywana jako film o miłości. Owszem, zdecydowanie mówi o miłości. Skomplikowanej, zawiedzionej, niepewnej. Ale równorzędnym tematem filmu jest... samotność. Która dzielnie stoi w opozycji do tej - tak pożądanej - miłości. Samotność człowieka po rozstaniu, samotność w wielkim mieście, samotność człowieka w świecie maszyn. Wreszcie, samotność w życiu. Po prostu. 
    Całość opowiedziana tak subtelnie, a jednocześnie tak dobitnie. Jeden z najbardziej melancholijnych filmów tego roku, z poruszającym soundtrackiem i Joaquinem Phoenixem, który po raz kolejny udowadnia swój ogromny talent.


    MAMA
    (Źródło: theguardian.com)
    Nie należę do wielkich fanów Xaviera Dolana, ale muszę przyznać: ten film ma w sobie to "coś"! Choć jest nieco za długi, nieustannie porusza widza. Jesteśmy zaskoczeni, przerażeni, zdziwieni, oszołomieni, zachwyceni. I tak non stop, przez cały seans. Widać, że młody, acz nie tak początkujący reżyser, eksperymentuje z zabawą kolorem i ruchem kamerą. Nie boi się łączenia części stricte fabularnej (losy Steve'a) z raczej artystyczną (projekcja Die nt. przyszłości syna) i stawia na rewelacyjnych aktorów, dających z siebie 200%!
    *Antoine-Olivier Pilon jest chyba największym aktorskim odkryciem tego roku.


    MIASTO 44

    (Źródło: natemat.pl)
    Wielu pewnie zaskoczy ta pozycja w zestawieniu najlepszych filmów roku. Nic dziwnego, "Miasto 44" dorobiło się niemałego grona hejterów. Uważam jednak, że zupełnie niesłusznie, bo produkcja Komasy - dedykowana młodzieży - perfekcyjnie trafia w gusta młodego odbiorcy wychowanego (niemalże wyłącznie) na filmach "made in USA". Jest wartko i efektownie. A co najważniejsze: merytorycznie, rzetelnie historycznie. Mimo drobnych potknięć (dwie nieszczęsne sceny, pewne rozmycie fabularne) to naprawdę porządna produkcja, która zasługuje na wyróżnienie.


    WOLNY STRZELEC

    (Źródło: independent.co.uk)
    O tym, jakie są współczesne media i jaki w związku z tym jest portret dzisiejszego widza rewelacyjnie opowiada "Wolny strzelec". Brutalna prawda podana w niezmiernie mocnej formie. Na uwagę szczególnie zasługuje Jake Gyllenhaal w swojej roli życia! Nominację do Oskara ma już w kieszeni!


    NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIA

    Jeden z najbardziej wdzięcznych punktów tego wpisu - filmy, po których nie spodziewałam się aż tak wiele. Osobiście takie produkcje, na które idę trochę nieprzekonana albo nie oczekując filmowej ekscytacji, nazywam "perełkami". Oto 6 tegorocznych :-)

    DIOR I JA
    (Źródło: tribecafilm.com)
    Największe odkrycie Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Dokument o nowym dyrektorze artystycznym domu mody Diora, który w interesujący i przystępny sposób pokazuje proces adaptacji nowego projektanta i tworzenia przez niego nowej kolekcji. Polecam nie tylko fanom mody!


    OMAR
    (Źródło: hollywoodreporter.com)
    Już brakuje mi komplementów na tę produkcję. Ilekroć ktoś pyta o najlepszy film roku, w głowie zawsze mam "Omara". Nie wiem jak to się dzieje, że kino Bliskiego Wschodu tak mnie porusza. Wiem jedno: "Omar" to rewelacyjne połączenie romansu, thrillera politycznego, dramatu i kina akcji z fabułą osnutą wokół uniwersalnych kwestii: miłości, przyjaźni, honoru, wolności i patriotyzmu. Kino najwyższej klasy!


    O KROK OD SŁAWY
    (Źródło: film.interia.pl)
    To miał być dokument o piosenkarkach, które nie zostały gwiazdami estrady. Byłam ciekawa tej produkcji, ale nie oczekiwałam po niej aż tak mocnych wrażeń. Bo "O krok od sławy" można odczytywać dwojako. Z jednej strony tylko w kategoriach muzycznych: jako film o utalentowanych, pracowitych kobietach, które z różnych przyczyn nie zrobiły zawrotnej kariery. Z drugiej zaś jako prawdę o naszym życiu: by nie rezygnować ze swoich pasji i robić to, co się kocha.
    Nie dość, że mądry, to jeszcze prawdziwy i wzruszający film z całą masą świetnych dźwięków!


    GOŚĆ
    (Źródło: geekadelphia.com)
    "Gościa" widziałam w ostatnich dniach i bardzo mnie zaskoczył. Co prawda, pochlebne opinie słyszałam mniej więcej od 2 miesięcy, ale wciąż nie było okazji do odbycia seansu. Wreszcie się udało, a efekt był naprawdę pozytywny. 

    Częściowo stylizowany na "Drive'a" (aparycja i zachowanie głównego bohatera, zabawa kolorami, mroczny klimat), częściowo pastiszowy (prześmiewa typowe thrillery i kino akcji). Wciągający. Warty obejrzenia!



    ZACZNIJMY OD NOWA
    (Źródło: rickysfilmreviews.com)
    Inna muzyczna opowieść Johna Carney'a ("Once"). Podobnie jak wcześniejsza produkcja reżysera oraz dokument "O krok od sławy" częściowo prezentuje genialne brzmienia, częściowo jednak zdradza pewną prawdę o życiu. W tym przypadku pokazuje w jak niebywały sposób przecinają się ludzkie losy, jak drobne zdarzenia mogą zmienić bieg naszego życia i jak z pozoru smutne doświadczenia potrafią przynieść dużo dobra. Pozytywna pozycja nie tylko na zimowe wieczory. Z jednym z lepszych soundtracków!


    JEZIORAK

    (Źródło: filmweb.pl)
    Dobry kryminał rodzimej produkcji. Akcja toczy się listopadową porą w mrocznych lasach okolic Olsztyna. Tajemnicę zaginięcia dwóch lokalnych policjantów odkrywamy kawałek po kawałeczku, w pewnym momencie orientując się, że nadal jest więcej pytań niż odpowiedzi. Reżyser Michał Ołtowski trzyma nas w napięciu i pokazuje, że o solidne kino gatunkowe wcale u nas nie trudno. 


    NAJDZIWNIEJSZY FILM ROKU

    Tej kategorii nie mogło zabraknąć. Dlaczego? Bo w czasie Festiwalu KAMERA AKCJA zobaczyłam film, o którym pamiętam do dziś, a który nie wpisuje się do żadnej innej sekcji. To produkcja na wskroś absurdalna... 

    LEGENDA KASPARA HAUSERA

    (Źródło: filmweb.pl)
    Typowy przedstawiciel kina artystycznego. Psychodeliczne brzmienia, czarno-białe zdjęcia, pokręcona fabuła i szalone postacie. A w tym wszystkim podwójna rola Vincenta Gallo, który przeszedł samego siebie. Ciekawe dziwadło!

    NAJGORSZE FILMY ROKU

    7 produkcji, które nie wyszły. 7 tytułów, przy których można płakać, ale z rozczarowania, żenady, sięgającego zenitu absurdu, który jednak nie powinien mieć miejsca. Może to mój gust, moja wrażliwość nie pozwoliła docenić poniższych filmów, a może po prostu były bardzo słabe. Sami oceńcie!

    RIO, I LOVE YOU

    (Źródło: thelowdownunder.com)
    Półtoragodzinna mieszanka nonsensu i głupoty, w której niedorzeczność goni niedorzeczność, a tej pogoni nie ma końca. Co najlepsze, moje iście absurdalne komentarze i myśli związane z filmem, po sekundzie pojawiały się na ekranie. To niesamowite, że powstał tak dziwny film, w którym trudno szukać sensu. "Rio, kocham Cię" niestety nie jest zabawne, chociaż łzy pojawiły się na mojej twarzy. Z zażenowania.


    IMIGRANTKA

    (Źródło: tvn24.pl)
    Rozmyta historia biednej Polki przybywającej z chorą siostrą do Stanów. Główna bohaterka szuka szczęścia w wielkim świecie, a pod jej nogi trafiają same kłody. Proza życia wielu imigrantów lat 20. i 30. XX wieku opowiedziana jednak nijak. Stereotypowy rys postaci, naciąganie faktów, przedziwne połączenie losów bohaterów nieuchronnie zmierzające do eskalacji gniewu, rozżalenia i przemocy. Aż z żalem patrzy się na trójkę dobrych aktorów (Marion Cotillard, Joaquin Phoenix, Jeremy Renner) zaangażowanych w ten projekt... 


    UDAJĄC GLINIARZY

    (Źródło: urbanrhetoricblog.blogspot.com)
    Miało być nowe wydanie "21 Jump Street". Niestety, nie udało się. Policyjna komedia z serii "buddy movies" jest kiczowata i przewidywalna. Stare gagi i stare pomyłki językowe smakują gorzko. Trudno więc o dobrą zabawę na takim seansie...


    NIMFOMANKA - część 1

    (Źródło: film.org.pl)
    Wiem, że fanów von Triera jest cała masa, ale niestety nie dołączam do tej paczki. A tym bardziej po seansie pierwszej części "Nimfomanki" (na drugą nigdy się nie wybrałam!). Produkcja rewelacyjnie ograna marketingowo niestety nie broni się podczas seansu. Główna bohaterka nie przekonuje (to pewnie bardziej wina scenariusza niż samej gry), niektóre ujęcia są przedziwne, gdyż niczego nie wnoszą - nie wiadomo dlaczego w ogóle dołączono je do ostatecznej wersji filmu. Jak dla mnie, bez ładu i składu. Film stworzony po to, by szokować. Niestety, nie ma za bardzo czym, ponieważ idealnie pasuje tu hasło: "Dużo hałasu o nic"....


    DROGA DO ZAPOMNIENIA

    (Źródło: film.onet.pl)
    Jeśli miałabym powiedzieć, który film był najbardziej nijaki i przez to najnudniejszy, bez wahania wskazałabym "Drogę do zapomnienia". Produkcja z Colinem Firthem w roli głównej powstała na podstawie bestsellera. Podejrzewam, że książka jest dość wciągająca, a to w ekranizacji coś "nie zagrało". Możliwe, że to zbyt monotonny montaż, może przeciągnie pewnych wątków. Po zakończonej projekcji pozostałam obojętna na to, co przed chwilą zobaczyłam. A to chyba najgorsze uczucie jakie może spotkać kinomana...



    LUCY

    (Źródło: variety.com)
    Niewypał Luca Bessona. Aż dziw, że ten reżyser stworzył coś podobnego. Początek dość intrygujący, wartki, mimo że fabuła osnuta na jednym z największych mitów (człowiek wykorzystuje tylko 10% swojego mózgu). Później zaczyna się horror. Jedni twierdzą, że to z definicji miał być pastisz, że wszystko tak specjalnie zrobiono. Możliwe. Ale nawet ten argument nie sprawia, że widzę jakikolwiek sens w oglądaniu "Lucy". Dla mnie niestety porażka.


    TRANSCENDENCJA

    (Źródło: film.onet.pl)
    "Transcendencja" to chyba najbardziej bolesny seans mijającego roku. Trailer zwiastował dość niezłe kino science-fiction. Początek filmu wciąż podtrzymywał takie przeczucie. Niestety stosunkowo szybko okazało się, że całość jest iście ko(s)miczna! Nawet udział Johnny'ego Deppa nie ratował sytuacji. Jeśli sięgniecie po tę produkcję, przygotujcie się na baaaardzo długie dwie godziny, bo nudne filmy dłużą się niemiłosiernie....


    NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE


    Najsmutniejsza z kategorii, gdyż po tej produkcji oczekiwałam sporo. Wierzyłam, że tak zacny reżyser dostarczy film mądry, intrygujący, skłaniający do dyskusji... na poziomie. Och, jak bardzo się pomyliłam...


    OBCE CIAŁO

    (Źródło: news.o.pl)
    Zacierałam ręce, gdy przeczytałam, że na WFF zostanie zaprezentowany (premierowo!) najnowszy film Zanussiego. Jeszcze bardziej cieszyła się, gdy udało mi się odebrać na niego wejściówkę. Niestety, już pierwsze kilkanaście/dziesiąt minut seansu spowodowało, że radość wyparowała i została zastąpiona przez zdziwienie, rozczarowanie, a nawet zażenowanie. 


    Od twórcy takiej klasy człowiek wymaga więcej. To fakt. Ale jeśli premierę nowego dzieła ów twórca rozpoczyna od listy zażaleń skierowanych pod adresem PISFu i innych reżyserów/scenarzystów, to ja, jako widz, nie wiem gdzie mam oczy podziać i co sobie pomyśleć o takim reżyserze. Tym bardziej, że później reżyser ten, zamiast prowadzić filozoficzną rozprawę między bohaterkami feministycznymi a prostolinijnym, konserwatywnym bohaterem, i w ten sposób stymulować mnie do intelektualnych rozważań i skłaniać do filozoficznej refleksji nad kondycją współczesnych społeczeństw oraz wyznawanych przez nich wartości, wkłada w usta swoich bohaterów slogany z gazet i wszędzie podpiera się stereotypami. 

    Z wielkim smutkiem wspominam ten seans, a także późniejszą prasową wymianę zdań Zanussiego i jego fanów z krytykami filmu. Szkoda, że dyskusję o produkcji sprowadzono do poziomu tak niskiego jak klasa "Obcego ciała", a osoby negatywnie oceniające produkcję niemalże porównywano do stada wilków, które jest żądne krwi....



    NAJLEPSZE FILMY OBEJRZANE W TYM ROKU (produkcje sprzed 2014)

    Kilka filmów obejrzanych dopiero ostatnio. Produkcje stare i nowe, które wkradły się do mojego serca i do których zapewne będę co jakiś czas wracać.

    CINEMA PARADISO

    (Źródło: youwoncannes.com)

    Przepiękna opowieść o miłości, przyjaźni, pasji i oddaniu. O słabości do kina i czerpaniu radości z możliwości przybliżaniu kinematografii innym. Urocza, ciepła produkcja, która od początku chwyta za serce. Wspaniały, kultowy film ze słodkim Salvatore Cascio w roli małego Toto i z genialną ścieżką dźwiękową mistrza Ennio Morricone. To trzeba zobaczyć!

    POGORZELISKO

    (Źródło: independent.co.uk)
    Na "Pogorzelisko" trafiłam przypadkiem na kanale TVP Kultura. I wiem jedno: nigdy nie zapomnę tego filmu. Wywarł na mnie olbrzymie wrażenie! Retrospektywna opowieść matki bliźniaków, która na łożu śmierci prosi o spełnienie jednej prośby, za sprawą której zostaje odkrywa historia jej życia. Zagmatwane losy głównej bohaterki doświadczonej piętnem wojny i specyfiką bliskowschodniej mentalności poruszają do głębi. Tak, że po policzkach spływają nam łzy. Nikt nie pozostanie obojętny. To pewne!


    RUST AND BONE

    (Źródło: theharker.com)
    Rewelacyjna Marion Cotillard w jednej z najlepszych ról! Tragedia młodej treserki orek łączy jej losy z nowo poznanym mężczyzną - nieporadnym ojcem kilkuletniego chłopca. Przypadkowa znajomość, w obliczu trudnych okoliczności, ni stąd ni zowąd staje się poważnym związek. A tym, co jak magnez przyciąga do siebie bohaterów, są ich przeciwstawne cechy. Gorzka prawda o życiu, samotności i potrzebie bliskości. Nietypowe love story, w którym świetnie sprawuje się partnerujący Cotillard Matthias Schoenaerts.


    TRYLOGIA LINKLATERA (1, 2 i 3)

    (Źródło: film.onet.pl)

    Jeśli w tym roku pojawiało się nazwisko "Linklater", to w 99,9% przypadków było tak w odniesieniu do jego ostatniego dzieła "Boyhood" (wciąż nie widziałam). Ja jednak w ostatnich miesiącach rozkoszowałam się innymi produkcjami - trylogią ("Przed wschodem słońca", "Przed zachodem słońca", Przed północą"). 

    Wszystkie części są genialne, choć najbardziej przemawia do mnie pierwsza - młodzieńcza, nieco idyllistyczna. O klasie trylogii świadczy świetny pomysł, wyraźna reżyserska precyzja, kunszt aktorski (wspaniały duet: Julie Delpy i Ethan Hawke) oraz uniwersalny wymiar opowieści. Całość to źródło trafnych cytatów o marzeniach, miłości, planach na przyszłość, odkrywaniu świata, byciu z innymi ludźmi.

    PITBULL

    (Źródło: film.org.pl)

    Jedna pozycja przeznaczona dla polskiej produkcji. Wcześniej widziałam zaledwie fragmenty serialu. W pierwszej połowie roku udało mi się zobaczyć film. Niesamowity! Marcin Dorociński bryluje! Patrząc na niego w "Pitbullu" przestaje się widzieć aktora, a zaczyna wierzyć, że to prawdziwy kryminalista. Jego chód, sposób mówienia, a nawet spojrzenie są niezmiernie przekonujące. Do tego idealny klimat dużej i małej przestępczości oraz policyjnej rzeczywistości. Świetne kino!

    GRA

    (Źródło: serialeifilmy.tv)

    Takiego Finchera uwielbiam! Niezwykła intryga, przekonujące postacie i wciąż rosnące tempo akcji. Do tego aktorska plejada (zwłaszcza Douglas i Penn). Lepiej już chyba być nie może. 

    Co najciekawsze, po seansie w głowie pozostają ważne pytania dotyczące umiejętności cieszenia się z życia, korzystania z nadarzających się szans czy granic, do których człowiek jest w stanie się posunąć. 



    GROBOWIEC ŚWIETLIKÓW

    (Źródło: tvp.pl)
    Po anime nie sięgam z własnej, nie przymuszonej woli. Nigdy! Azjatyckie kino nie jest mi specjalnie bliskie, ale co roku - dzięki Festiwalowi Pięciu Smaków - próbuję kilku nowych produkcji. I tym samym próbuję się do niego przekonać, odkryć jego głębię, zachwycić się klimatem. Nie zawsze to wychodzi. Z anime było jeszcze trudniej, więc wszechobecnych peanów na część "Grobowca świetlików" pokornie wysłuchiwałam i... nie oglądałam ich. Do czasu. 
    Seans historii chłopca, który w wyniku wybuchu II wojny światowej musi stać się jedynym opiekunem młodszej siostrzyczki, chwyta za serce. To bardzo mądra i wzruszająca opowieść o miłości, wierności i braterstwie. O dramacie wojny. Serdecznie polecam!

    Continue Reading

    Podsumowania są niezwykle trudne. To nie lada wyzwanie przypomnieć sobie i w jakiś sposób sklasyfikować wydarzenia minionego lub mijającego roku. Jaki był 2014? Na pewno intensywny! Działo się sporo: wiele wydarzeń filmowych, powrót do pisania na blogu, (a nie tylko wrzucanie krótkich notek na fan page), rozpoczęcie akcji BlogerzyFilmowiPoznajmySię i w związku z tym poznanie całej masy filmowych wariatów (tak kochani blogerzy, to o Was). Jednym słowem: było świetnie! :-)


    Jednak pierwsze miesiące 2014 nie zwiastowały niczego nowego. Nie spodziewałam się żadnych rewolucji w kwestii rozwoju Okiem Kinomaniaka czy innych, filmowych przedsięwzięć. Ot, oglądałam sporo różnych filmów: jedne zachwycały, inne szokowały, jeszcze inne rozczarowywały. A Was było około 500 osób zebranych na fan page'u i śledzących moje filmowe przeżycia.



    Jakoś pod koniec kwietnia natchnęło mnie. Pomyślałam, że fajnie poznać innych blogerów. Na początku idea spotkania była mocno realistyczna - mały meeting warszawskich blogerów filmowych. Przybyła jedna odważna - Emilia z Po napisach końcowych. Od słowa do słowa porwałyśmy się na niemożliwe. W 2 tygodnie zorganizowałyśmy I-sze Ogólnopolskie Spotkanie Blogerów Filmowych. Jak wyszło - rewelacyjnie! Okazało się, że tym razem było nas (chyba) 12 osób z całej Polski, więc wielkie plany wcale nie są mniej realne :-)

    Z racji na zbliżające się spotkanie powróciłam do pisania na blogu. Uzupełniłam kilka wpisów, które pojawiły się w dość obszernej formie na Facebooku, dodałam nowe i tak - już od końca kwietnia, regularnie wrzucam Wam teksty. Aż samą siebie czasem zadziwiam, że możliwe jest napisanie 3-4 recenzji tygodniowo :) #BrawoJa

    Po majowych atrakcjach w Warszawie przyszedł czas na przednią zabawę w Krakowie. Paulina z Apetyt na film i Magda z Dziś oglądam - w kinie i o kinie zaprosiły nas do siebie pod koniec sierpnia. Przedpremierowy seans, filmowe gadżety, wystawa o Stanley'u Kubricku - jak się domyślacie, było genialnie! A i frekwencja była dwukrotnie lepsza ;)


    Jesień wcale nie zahamowała mnóstwa wrażeń. Wręcz przeciwnie. W połowie października przybyłam do Łodzi na Festiwal Kamera Akcja. Tam czekała cała masa fantastycznych filmów, warsztatów, spotkań. Świetny czas ze świetnymi ludźmi :) Po powrocie do domu było jeszcze intensywniej. Najpierw Warszawski Festiwal Filmowy, na którym odkryłam kilka perełek, później azjatycki Pięć Smaków, a na końcu rosyjski Sputnik. 




    Ile filmów zobaczyłam w tym roku? Nie wiem. I nawet Filmweb nie pomoże, bo w 2014 dopiero zaczęłam na poważnie uzupełniać obejrzane produkcje. Wiem jedno: na blogu jest około 70 tegorocznych recenzji, a opisuję pewnie co 5 obejrzany film :) Niektóre to akcje w stylu "powrót do przeszłości", czyli kolejne podejście do tego samego obrazu, ale to nie jest istotne. Najważniejsze, że było ich trochę, a tych godnych polecenia też mam niemało. Uznaję więc 2014 za rok udanych, filmowych wrażeń i odkryć, ciekawych wydarzeń i projektów. Było parę nowości (nowy layout bloga, start Instagrama, kilka fajnych konkursów), a co do 2015 już zwiastuję kilka nowości/niespodzianek. Ale o nich na razie cicho sza ;)

    Continue Reading

    Ach, te kochane Święta! Na poważnie, bardzo lubię okres Bożego Narodzenia. Przygotowania są wyczerpujące, ale błogostan towarzyszący tym kilku dniom Świąt wręcz rewelacyjny! No i – poza odwiedzaniem bliskich i bezkarnym obżarstwem – można znaleźć chwilę na pochłanianie filmów. A jest w czym wybierać!

    (Źródło: filing.pl)
    Świątecznych produkcji nie brakowało nigdy. W telewizji już od listopada możemy oglądać okołoświąteczne reklamy i kinowe produkcje. Co wybrać z tej masy propozycji? To, co jest najbardziej kultowe! Przed Wami subiektywne zestawienie najpopularniejszych filmów królujących w TV w czasie Świąt (zestawienie zawiera produkcje puszczane w telewizji od lat w okresie bożonarodzeniowym, niekoniecznie ściśle związane z tymże czasem) ;)

    10. Zabójcza broń
    Policyjne pościgi, krwawe pojedynki, szaleńcze strzelaniny. A w tym wszystkim młody Mel Gibson. Chociaż brzmi mało świątecznie, to „Zabójcza broń” bez dwóch zdań kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem. Może dlatego, że to jeden z odgrzewanych kotletów wielu stacji telewizyjnych? Nieważne, i tak ją lubię!

    (Źródło: krisutd.wrzuta.pl)

    9. Ekspres polarny
    Widziałam tylko raz, ale wciąż jestem zauroczona. Ba, w tym roku planuję do niego powrócić! Ciekawa historia z piękną animacją i poruszającym głosem Toma Hanksa. Strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o ostatnie, bożonarodzeniowe produkcje!

    (Źródło: 3dplayer.pl)

    8. Naga broń
    Mama zabraniała mi oglądać takie filmy. Tacie miękło serce ;) „Naga broń” to jedna z tych produkcji, które widziałam milion razy. I choć każdy kolejny seans śmieszy coraz mniej (albo i wcale), to nie mogło jej zabraknąć w tym zestawieniu.

    (Źródło: polskieradio.pl)

    7. Nieoczekiwana zmiana miejsc
    Tak, tak, tak! Perełka z lat 80., która zawsze cieszy. Opowieść z serii: „Co by było gdyby…” z tą jednak różnicą, że nie ma „gdyby”. Dwóch wyrachowanych staruszków robi żart stulecia! Wkręcają przypadkowych mężczyzn knując gigantyczną intrygę, która zmieni  ich życie. Choć wiem doskonale, co się za chwilę stanie i tak oglądam z uśmiechem. Jak widać działa stara zasada: jak coś jest dobre, nie ma terminu ważności.

    (Źródło: filmweb.pl)

    6. Holiday
    Lekka, zabawna komedia z świetną ekipą aktorską. Miła, świąteczna opowieść o tym, jak przypadek może zmienić nasze życie. Ostatnio coraz częściej w TV, choć odkryłam ją znacznie wcześniej.

    (Źródło: boom-movies.org)

    5. W krzywym zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju
    Trochę humoru nigdy nie zaszkodzi. Nawet, gdy momentami bywa on dość toporny. Lapsusy językowe, sytuacyjne gagi i spora dawka głupoty to dokładnie to, czego w Święta możemy sobie dołożyć oglądając „W krzywym zwierciadle”. Tylko dla fanów Chevy Chase’a!

    (Źródło: teleman.pl)

    4. Opowieść wigilijna
    Wersja z 2009 roku nie jest kultowa, to fakt. Ale sama „Opowieść wigilijna” to historia, którą każdy musi znać! Pouczająca, wzruszająca, motywacyjna. Gdy tylko mam okazję, oglądam jej kolejne warianty i zawsze jestem zachwycona. Ostatni seans zaliczyłam z ukochanymi bratanicami i uznaję go za bardzo udany! :)

    (Źródło: cyfraplus.pl)

    3. Kevin sam w domu
    Co tu dużo mówić – po prostu wychowałam się na nim! Jak byłam mała, marzyłam o zostaniu sama w domu i wykręceniu tych wszystkich numerów! Przygotowywanie zasadzek to byłoby coś! :) Nigdy nie zrealizowałam tego misternego planu, ale pomysły Kevina znam na pamięć ;)

    (Źródło: fanpop.com)

    2. Love actually
    Nie trzeba tłumaczyć. Hit ostatnich lat, który zawładnął serca wielu. Psychofanów nie brakuje – sama chyba jestem jedną z nich ;) Uroczy, mądry, ciekawy i zabawny portret w zasadzie nas wszystkich. Ze świetną plejadą aktorską i genialną muzyką. Czego chcieć więcej w czasie Świąt? :) No, może tylko odrobiny śniegu i dużo pysznego jedzenia. I grzańca ;)

    (Źródło: popwatch.ew.com)

    1. Szklana pułapka
    Absolutnie świetny film! Produkcja, która od zawsze kojarzy mi się z Bożym Narodzeniem. Jako radosna 10-latka, podczas rodzinnych spotkań świątecznych, zerkałam na telewizor z przerażeniem w oczach, gdyż odważne wyczyny policjanta Johna McClane'a były - w moim odczuciu - niesamowicie niebezpieczne! Przez jakiś czas żyłam w przekonaniu, że to film „tylko dla dorosłych”. Po latach wróciłam do niego i… niespecjalnie mnie poruszył, ale wciąż mam do niego ogromny sentyment :)

    (Źródło: cult-labs.com)
    Continue Reading
    Czerwcowa przygoda na planie "Dyptyku warszawskiego" bardzo mi się spodobała. Możliwość podglądania realizacji niezależnej produkcji to rarytas dla blogera filmowego. Tym bardziej, gdy atmosfera - choć mocno pracowita - była sympatyczna, a cała ekipa ewidentnie lubi ze sobą pracować. 



    "Dyptyk warszawski" to krótkometrażowy, fabularny film. Opowiada o losach ludzi, których ścieżki życiowe doprowadziły do stolicy. Pokazuje jak wielkie miasto, ośrodek wielu możliwości może wpływać na codzienne wybory jego mieszkańców. Składający się z dwóch części projekt traktuje o losach trójki przyjaciół wystawionych na próbę (segment „Zwątpienie” w reżyserii Michała Słomki) oraz o członkach wietnamskiej społeczności działających w gangu narkotykowym (segment „Mniejszość” autorstwa Pawła Son Ngo). Historie łączy Warszawa, w której toczy się fabuła filmu. O projekcie rozmawiałam z jednym z reżyserów.


    Okiem Kinomaniaka: Skąd się wzięła Twoja filmowa pasja?
    Michał Słomka: Przyznam, że dość nietypowo. Najpierw trenowałem judo, ale z różnych przyczyn musiałem to przerwać. I wtedy zapytałam siebie: „Co ja tak naprawdę lubię robić? Czym, poza sportem, chciałbym się zajmować w życiu?”. A drugą rzeczą, której poświęcałem sporo czasu było właśnie oglądanie filmów. Dlatego postanowiłem przekuć pasję w zawód i kręcić filmy. Wiem jak banalnie to brzmi, ale miałem wtedy jakieś 16 lat [śmiech].

    OK: Czyli pojawił się młodzieńczy cel. Jak to się potem potoczyło, że teraz naprawdę kręcisz filmy?
    MS: Po liceum postanowiłem pójść do szkoły filmowej, żeby zdobyć odpowiednie wykształcenie. Wiedziałem, że ze swoją ówczesną wiedzą i warsztatem nie miałem zbyt dużych szans na miejsce w Łódzkiej Filmówce, dlatego wybrałem szkołę prywatną – Akademię Filmu i Telewizji.  Przygotowałem odpowiednie dokumenty oraz zwiastun jednej z kultowych pozycji filmowych i na tej podstawie mnie przyjęto. W AFiT-cie uczyłem się 2 lata i skończyłem go ze specjalizacją montażysty.




    OK.: Jak wyglądała Twoja filmowa działalność od skończenia szkoły aż do kręcenia „Dyptyku Warszawskiego”? Co w tym czasie robiłeś?
    MS: Oczywiście nakręciłem film dyplomowy - "Akcję odwołaną", który był warunkiem otrzymania dyplomu. Później brałem udział przy realizacji kilku produkcji i za każdym razem pełniłem inną funkcję. Była to "Antygona" - dyplomowy film Pawła Son Ngo, w którym działałem jako asystent dźwiękowca. Zagrałem tam również epizod. Pracowałem też jako asystent dźwiękowca i montażysta przy filmie Mateusza Pyzy pt. "Martwe dzieci". Co ciekawe, po dwuletniej przerwie jeszcze raz sięgnąłem po "Akcję odwołaną", która ponownie zmontowałem, wykorzystując część scen nieużytych w wersji dyplomowej, dodając nowe efekty. Tak powstała nowa odsłona filmu o znacznie mroczniejszym klimacie. Żmudna praca opłaciła się, ponieważ wraz z Pawłem Son Ngo dostaliśmy za "Akcję odwołaną" nagrodę "Dla wersji reżyserskiej" na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Gliwicach. 

    OK.: Skąd wziął się pomysł na tę produkcję?
    MS: Z „Dyptykiem Warszawskim” to dłuższa historia! Pomysł pojawił się zaraz po moim filmie dyplomowym, bo znowu chciałem znaleźć się w roli reżysera. W 2012 zrealizowaliśmy połowę zdjęć do „Zwątpienia”, czyli mojego segmentu dyptyku. Niestety trafił on na półkę ze względu na techniczne problemy w dokończeniu produkcji. Na szczęście po jakimś czasie wróciliśmy do realizacji, bo Paweł Son Ngo (reżyser drugiego segmentu – przyp. red.) podrzucił koncepcję połączenia dwóch scenariuszy. Tak narodził się „Dyptyk Warszawski”.

    OK.: O czym mówi Twój segment?
    MS: To dość prosta, ale i nieprzewidywalna historia. Chodzi o zdradę miłości i przyjaźni w jednym.  Szczególnie ciekawy temat dla osób, które naprawdę cenią sobie takie wartości. A ja nie ukrywam, że jako reżyser bardzo lubię pokazywać te wartości i bawić się emocjami z nimi związanymi. W „Zwątpieniu” chciałem pokazać jak wygląda cierpienie i jak nie powinno się postępować z najbliższymi.





    OK.: Temat wymagający, trudny, ale i warunki pogodowe przy pierwszych dniach zdjęciowych niełatwe. Jest dość wietrznie.
    MS: Tak, wietrznie i pochmurno. Liczyliśmy, że pogoda nam dopisze i będziemy mieli ładne kadry w tych nadwiślańskich plenerach, ale niestety – nie ma lekko. To okazja do popisania się dla naszego debiutującego operatora – Szymona Karlaka, który sprawdza się świetnie w swojej roli.

    OK.: Wracając jednak do fabuły, co ciekawe, choć Twoja opowieść i historia Pawła są zupełnie różne – mamy przecież inne postacie, odmienną tematykę, to Wasi bohaterowie spotykają się w jednej scenie. Dlaczego zdecydowaliście się na wspólną scenę?
    MS: Zależało nam na pokazaniu przypadku. Bo wyjaśnijmy, że bohaterowie mimo że się mijają w klubie, to się nie poznają. Chcieliśmy po prostu zagrać takim tarantinowskim stylem, zastosować ciekawy zabieg reżyserski, żeby zobrazować, jak niesamowicie i niespodziewanie ludzkie losy się przecinają. O to właśnie nam chodziło.


    Michał Słomka - absolwent montażu na Akademii Filmu i Telewizji oraz realizacji filmowej i telewizyjnej w Warszawskiej Szkole Reklamy. Brał udział w kilku produkcjach filmowych pełniąc różne funkcje, a jego krótkometrażowy debiut reżyserski pt. "Akcja odwołana" został mile przyjęty na pokazach premierowych w domach kultury oraz na festiwalach. Największe dotychczasowe osiągnięcie to wyróżnienie za ww. film podczas XXIV Wielkopolskiego Porównania Filmowego.





    Jak wyglądała praca na planie podczas realizacji segmentu Michała? Zobaczcie sami!

    (Źródło: youtube.com)


    *Wywiad z aktorami segmentu "Zwątpienie" - Tomaszem Włosokiem i Piotrem Nerlewskim przeczytacie TUTAJ.
    Continue Reading
    Newer
    Stories
    Older
    Stories

    Polub na Facebooku

    Śledź na Instagramie

    SnapWidget · Instagram Widget

    Szukaj

    recent posts

    Archiwum

    • ►  2020 (12)
      • ►  października 2020 (1)
      • ►  kwietnia 2020 (1)
      • ►  marca 2020 (3)
      • ►  lutego 2020 (4)
      • ►  stycznia 2020 (3)
    • ►  2019 (27)
      • ►  listopada 2019 (1)
      • ►  października 2019 (3)
      • ►  września 2019 (1)
      • ►  sierpnia 2019 (1)
      • ►  lipca 2019 (4)
      • ►  czerwca 2019 (2)
      • ►  maja 2019 (2)
      • ►  kwietnia 2019 (2)
      • ►  marca 2019 (3)
      • ►  lutego 2019 (3)
      • ►  stycznia 2019 (5)
    • ►  2018 (34)
      • ►  grudnia 2018 (2)
      • ►  listopada 2018 (3)
      • ►  października 2018 (3)
      • ►  września 2018 (3)
      • ►  sierpnia 2018 (4)
      • ►  lipca 2018 (1)
      • ►  czerwca 2018 (3)
      • ►  maja 2018 (3)
      • ►  kwietnia 2018 (3)
      • ►  marca 2018 (3)
      • ►  lutego 2018 (5)
      • ►  stycznia 2018 (1)
    • ►  2017 (38)
      • ►  grudnia 2017 (3)
      • ►  listopada 2017 (4)
      • ►  października 2017 (4)
      • ►  września 2017 (4)
      • ►  sierpnia 2017 (5)
      • ►  lipca 2017 (1)
      • ►  maja 2017 (3)
      • ►  kwietnia 2017 (1)
      • ►  marca 2017 (3)
      • ►  lutego 2017 (4)
      • ►  stycznia 2017 (6)
    • ►  2016 (36)
      • ►  grudnia 2016 (2)
      • ►  listopada 2016 (5)
      • ►  października 2016 (6)
      • ►  września 2016 (5)
      • ►  sierpnia 2016 (2)
      • ►  maja 2016 (1)
      • ►  kwietnia 2016 (8)
      • ►  marca 2016 (3)
      • ►  lutego 2016 (1)
      • ►  stycznia 2016 (3)
    • ►  2015 (57)
      • ►  grudnia 2015 (4)
      • ►  listopada 2015 (9)
      • ►  października 2015 (4)
      • ►  września 2015 (4)
      • ►  sierpnia 2015 (3)
      • ►  lipca 2015 (2)
      • ►  czerwca 2015 (2)
      • ►  maja 2015 (6)
      • ►  kwietnia 2015 (6)
      • ►  marca 2015 (5)
      • ►  lutego 2015 (6)
      • ►  stycznia 2015 (6)
    • ▼  2014 (75)
      • ▼  grudnia 2014 (8)
        • Filmowe podsumowanie 2014
        • Jaki był ten rok? Filmowe podsumowanie 2014
        • Świąteczne filmy
        • Dwa w jednym: "Dyptyk warszawski" - wywiad
        • Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
        • Wyniki konkursu Mikołajkowego!
        • Mikołajkowy konkurs
        • Moralizatorski miszmasz
      • ►  listopada 2014 (12)
      • ►  października 2014 (17)
      • ►  września 2014 (15)
      • ►  sierpnia 2014 (5)
      • ►  lipca 2014 (1)
      • ►  czerwca 2014 (7)
      • ►  maja 2014 (2)
      • ►  kwietnia 2014 (5)
      • ►  marca 2014 (2)
      • ►  stycznia 2014 (1)
    • ►  2013 (11)
      • ►  listopada 2013 (1)
      • ►  października 2013 (4)
      • ►  września 2013 (1)
      • ►  lipca 2013 (1)
      • ►  czerwca 2013 (1)
      • ►  kwietnia 2013 (3)
    • ►  2012 (21)
      • ►  grudnia 2012 (3)
      • ►  listopada 2012 (10)
      • ►  października 2012 (5)
      • ►  kwietnia 2012 (2)
      • ►  marca 2012 (1)

    Obserwatorzy

    Subskrybuj

    Posty
    Atom
    Posty
    Komentarze
    Atom
    Komentarze

    Czytam

    • Apetyt na film - blog filmowy
      Hello world!
      3 tygodnie temu
    • KULTURALNIE PO GODZINACH
      My Master Builder | Wyndham’s Theatre, London
      4 tygodnie temu
    • Z górnej półki
      Zielone Botki: Stylowe i Wygodne Buty na Każdą Okazję
      1 rok temu
    • FILM planeta
      FILMplaneta powraca!
      2 lata temu
    • ekran pod okiem
      A Virtual Reality Soldier Simulator
      5 lat temu
    • pocahontas recenzuje
      "Cheer" - serial Netflixa
      5 lat temu
    • Po napisach końcowych
      Październik w kinie (Joker, Był sobie pies 2, Czarny Mercedes, Boże Ciało, Ślicznotki, Zombieland: Kulki w łeb)
      5 lat temu
    • Filmowe konkret - słowo
      Dom, który zbudował Jack (2018) – wideorecenzja
      6 lat temu
    • skrawki kina
      ROMA
      6 lat temu
    • In Love With Movie
      9. Festiwal Kamera Akcja - relacja
      6 lat temu
    • WELUR & poliester
      „Casablanca” x Scenograficzne Szorty
      7 lat temu
    • movielicious - blog filmowy
      15. Tydzień Kina Hiszpańskiego
      10 lat temu
    • Skazany na Kino
      Zodiak (2007)
      10 lat temu
    Pokaż 5 Pokaż wszystko
    Obsługiwane przez usługę Blogger.

    Labels

    Oskary Sputnik WFF dokument dramat festiwal kino akcji kino europejskie kino polskie kryminał serial
    facebook instagram filmweb

    Created with by BeautyTemplates

    Back to top