Piękni trzydziestoletni
21:10Pewnie zastanawiacie się czym tym razem Xavier Dolan nas zaskoczy. Bo, że w swoich filmach zaskakuje widza, to pewne. Bywa szalony, wręcz ekscentryczny. Uwielbia bawić się kolorami, światłem. Ma świetne wyczucie do muzyki oddającej szargające bohaterów emocje. W swojej nowości "Matthiasie i Maxime" pokazuje jednak inną twarz, poważniejszą, spokojniejszą. Ale wciąż niezwykle twórczą i wrażliwą. To bardzo ciekawe wcielenie kanadyjskiego reżysera.
(Źródło: aktivist.pl)
"Matthias i Maxime" z jednej strony jest obrazem męskiej przyjaźni. Takiej trochę nie do końca sprecyzowanej. Bohaterowie przyjaźnią się od lat, uczestniczą w swoim życiu w zasadzie na co dzień. Znają swoich bliskich, chodzą razem na siłownię. Są niemal jak bracia. Okazuje się jednak, że jeden pocałunek wywołuje w nich lawinę głęboko skrywanych uczuć, które przez lata nie miały ujścia. O których nigdy nie rozmawiali. Ba, nad którymi nawet sami się nie zastanawiali. Emocjonalna burza wychodzi na zewnątrz popychając Matthiasa i Maxime do działania. Czy po tym, co między nimi zajdzie, wciąż będą najlepszymi kumplami?
(Źródło: youtube.com)
Najnowsze dzieło cudownego dziecka kina - tak określa się kanadyjskiego reżysera - ogląda się bardzo dobrze. Jak zwykle dostajemy całą serię pięknych ujęć, idealnie dobraną muzykę i świetnych aktorów. Perfekcyjnie są także dialogi, tak bliskie prawdziwemu życiu. Wręcz z niego wyciągnięte - to ogromna zaleta kina Dolana. Podobnie zresztą jak kameralność, którą buduje niemal każdym ujęciem. W najnowszym obrazie Dolana przyglądamy się codzienności współczesnym 30-latków. Towarzyszymy im podczas spotkań rodzinnych, perypetii zawodowych, domówkowych imprez czy zwyczajnych obowiązków. Patrzymy na nich tak usilnie szukających siebie. Chociaż metryka pokazuje, że są dorośli, nadal nie odnaleźli sensu. Nie wiedzą dokąd zmierzają, kim są, czego szukają. Borykają się z egzystencjalnymi dylematami w poszukiwaniu własnego miejsca na świecie, drugiej połówki, jakiejkolwiek pasji, pomysłu na swoje życie. Wątek nieustannego poszukiwania właściwie wszystkiego i zmian, jakie zachodzą w życiu dzisiejszych 30-latków (zmiana otoczenia, rozchodzenie się grupy dawnych przyjaciół, tworzenie nowych związków, obieranie nowej ścieżki zawodowej) wyszedł reżyserowi.
Szkoda tylko, że nie można tego powiedzieć o relacji między Matthiasem a Maxem. Argumentacja perypetii uczuciowych głównych bohaterów wypada kompletnie nieprawdziwie. Nawet przez moment nie uwierzyłam w szargające nimi emocje. Ten wątek jest za słaby jak na tak wybitnego młodego twórcę, który właśnie na pokazywaniu i opowiadaniu o emocjach zna się bardzo dobrze.
Od filmu "Matthias i Maxime" bije powiew świeżości. Duży! To już inny Dolan niż ten, który wyreżyserował „Mamę” czy „To tylko koniec świata”. Jest mniej ekscentryczny, spokojniejszy. Nadal nosi w sobie tę samą wrażliwość, ale teraz okrasza ją poczuciem humoru. To spora zmiana jak na tego twórcę, lecz zdecydowanie dobra. I chociaż wątek uczuć łączących głównych bohaterów stanowi najsłabszy punkt produkcji, zdecydowanie warto zobaczyć nowość Xaviera Dolana.
(Źródła: k-mag.pl i wyborcza.pl)
0 komentarze