Sky is the limit!

23:04

Nie pamiętam kiedy ostatnio kończyłam seans z gigantycznym uśmiechem na ustach, który odzwierciedlał mój entuzjazm w związku z dopiero co obejrzanym filmem (a nie był szyderą na to, czego byłam świadkiem na kinowym ekranie). Może pod koniec maja na "Franku"? Albo jeszcze wcześniej? Z pewnością zdarzyło się to niedawno. Która z produkcji była przyczyną eskalacji mojej ogromnej i szczerej radości? "Zacznijmy od nowa"!

(Źródło: theplotbunnies.com)
Nigdy nie byłam wielką fanką Keiry Knightley. Wiem, od jakiegoś czasu, prawie w każdym wpisie przyznaję się do tego, że nie lubię którejś ze słynnych aktorek (najpierw Nicole Kidman, później Cameron Diaz, a teraz Keira Knightley). Co zrobić? Tak już mam, więc dzielę się subiektywną opinią na ich temat. Wybaczcie! Z  powodu tejże brytyjskiej aktorki, niespecjalnie śpieszno mi było do kina. Mimo pokus w postaci Adama Levine'a :) W końcu zdecydowałam się na seans.

(Źródło: mix1031utah.com)
Fabuła raczej nieskomplikowana. Można by rzecz: banalna. Początkująca kompozytorka, a prywatnie dziewczyna bardzo popularnego muzyka, z dnia na dzień zostaje zdradzona. Porzucona i zupełnie załamana nie ma siły walczyć ze światem i brutalną rzeczywistością. Chce schować głowę w piasek. Nie pozwala jej na to przypadkowo poznany producent muzyczny, który jest dość specyficznym osobnikiem. W wieku średnim, po rozwodzie, z problemem alkoholowym i pasmem zawodowych nieszczęść. W śpiewie Gretty odkrywa magiczny pierwiastek. Coś, czego bezskutecznie szukał przez ostatnich kilkanaście lat. Wspólnie postanawiają nagrać album. Totalnie niszowy, całkowicie inny od tego, co jest dostępne na sklepowych półkach. W projekt producent angażuje znajomych i wtedy zaczyna się cała zabawa!
(Źródło: youtube,com)
"Zacznijmy od nowa" to przede wszystkim muzyka. Niesamowita, poruszająca, energetyczna, ciepła, przekonująca. Muzyka, która pozostaje w głowie na długo po zakończeniu projekcji. Muzyka, którą "już, teraz!" chcesz mieć w mp3, smartfonie czy innym gadżecie. Ona jest jednym z głównych bohaterów filmu. Buduje klimat całej produkcji, daje jej charakterystyczny wydźwięk. Oczywiście każdemu filmowi towarzyszy jakiś motyw muzyczny, ale zwykle jest on na 2, 3, a może i jeszcze dalszym planie. Tutaj często wychodzi przed szereg. I bardzo mi się to podobało!

(Źródło: standforddaily.com)
Oprócz tego urzekła mnie prosta, lecz trafna wizualizacja sposobu odkrywania wielkich talentów albo świetnych utworów przez ludzi z branży muzycznej. Scena w barze była cudowna! Do tego dochodzi naturalna (o dziwo!) Keira, która chyba na dobre przekonała mnie do siebie tą rolą. Momentami miałam wrażenie, że ona nie gra, że taka właśnie jest. Może postać Gretty była jej wyjątkowo bliska?


(Źródła: poptimal.com i rickysfilmreviews.com)
Niektórzy powiedzą, że film oglądało się dobrze, bo i ciekawy, nieźle zagrany, z fajną muzyką, ale nie był jakiś specjalny. Nie zgodzę się! Uważam, że jeśli ktoś chce potraktować daną produkcję powierzchownie, to zawsze jest to możliwe. Za każdym razem pozostaje pytanie: "Czego szukasz w filmie/kinie?". Ja szukam emocji, ważnych myśli, mądrych historii, prawdy o świecie. Ale i inspiracji, motywacji, nadziei. Tu to znalazłam! Całą górę dobrych emocji i wartościowych myśli, które - może choć trochę banalne - warte są co jakiś czas powtórzenia :)
"Zacznijmy od nowa" przypomina, że ludzkie drogi w nieprzewidywalny sposób się krzyżują, a to, co z pozoru uznawałeś/aś za ogromne nieszczęście czy bolesną porażkę, może stać się - całkowicie nieoczekiwanie - najlepszą rzeczą, jakiej doznałeś/aś. I początkiem pasma sukcesów. Że nie ma rzeczy niemożliwych, bo tylko Twoje nastawienie w największym stopniu determinuje co się z Tobą stanie i gdzie finalnie wylądujesz. Więc przyjmij, że sky is the limit. I rób swoje! 

(Źródło: youtube.com)

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Film widziałam w dniu premiery czyli już jakiś czas temu, a jeszcze kilka dni temu słuchałam piosenek z niego ;) Obok muzyki klimat też tworzą zdjęcia. Jest wiele ciekawych ujęć i chwilami osobliwy sposób kręcenia też dokładają swoją cegiełkę. Ja aż tak pozytywnego napływu emocji nie miałam, nie jest to dla mnie jednoznacznie pozytywna produkcja. Niby w treści i wydźwięku taka jest, ale różne zakręty w między czasie wyjątkowo mnie przejęły - scena w kuchni czy rewelacyjna koncertu Adama (nie pamiętam jak się nazywał). Moim zdaniem produkcja tak - poklepuje po ramieniu widza, ale nie jest petardą pozytywnej energii, która inspiruje i daje kopa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny film, też oglądałam w dniu premiery i do dziś maltretuje soundtrack. Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń