Filmowe podsumowanie 2015

14:51

Jak co roku zapraszam do przeczytania subiektywnego, filmowego podsumowania mijającego roku. Mamy w nim najlepsze i najgorsze produkcje z 2015, największe kinowe zaskoczenia, najboleśniejsze filmowe porażki, pewne perełki (odkrycia), a także najlepsze rodzime produkcje. Z którymi tytułami się zgadzacie, obecność których Was zaskoczyła - czekam na info w komentarzach! :)


NAJLEPSZE FILMY ROKU


BIRDMAN, reż.  Alejandro González Iñárritu
Styczniowa premiera wbiła mnie w fotel. Dosłownie! Tak rewelacyjnego (zwłaszcza pod względem technicznym) filmu nie widziałam chyba w całym 2015! Montaż przejdzie do historii, podobnie jak wyśmienita rola powracającego na ekrany kin Michaela Keatona. Dla twórców - ogromne chapeau bas! A tych, którzy jeszcze nie widzieli tej perełki, odsyłam do recenzji "Birdmana" :)


(Źródło: ew.com)
WHIPLASH, reż.  Damien Chazelle
O tym tytule było głośno już ubiegłej jesieni, kiedy to "Whiplash" miał swoją polską prapremierę na festiwalu we Wrocławiu. Trzymająca w napięciu fabuła, genialna kreacja autorytarnego nauczyciela muzyki oraz znaczna dawka świetnego jazzu. Po prostu kawał dobrego kina!


(Źródło: nypost.com)
POKÓJ, reż. Lenny Abrahamson
Dwusegmentowy dramat Abrahamsona z całą pewnością po części jest także rewelacyjnym thrillerem. Z jednej strony reżyser pokazuje nam szarą rzeczywistość osób porwanych przez psychopatów, z drugiej prezentuje niebywale trudny powrót do normalnego życia. "Pokój" to film, który musisz nadrobić! (Konkretnych argumentów szukajcie TUTAJ!)


(Źródło: blogs.indiewire.com)
MŁODOŚĆ, reż. Paolo Sorrentino
Włoch ponownie podjął temat najważniejszych rzeczy w życiu: miłości, przyjaźni, pasji, energii do działania, radości z istnienia, realizacji marzeń. O najważniejszych kwestiach mówi w sposób dość prosty, za pomocą lekkiej formy. Nie jest to tak oszałamiająco wyśmienite kino jakim z pewnością jest "Wielkie piękno", jednak mimo wszystko "Młodość" możemy zaliczyć do najlepszych produkcji mijającego roku. Choćby ze względu na przepiękne zdjęcia i świetną muzykę (recenzja filmu TU).

(Źródło: wyborcza.pl)
AMY, reż. Asif Kapadia
Dokument, który poruszy chyba każdego. Dzięki Kapadii dostajemy prawdziwy obraz Amy - świetnej wokalistki, szalonej dziewczyny, niepokornej córki. Obserwujemy jej olbrzymią miłość do muzyki, ogromny talent, wielką skromność i równie wielką skłonność do wpadania w tarapaty. Gorzka opowieść o tym, jak kalkulacja zysków i strat w aspekcie finansowym przysłania ludziom prawdziwą wartość człowieka oraz jak nieszczęśliwa miłość potrafi doprowadzić do katastrofy.


(Źródło: theguardian.com)
KANIBAL, reż. Manuel Martín Cuenca
Fantastyczny mroczny klimat, wciągająca fabuła oraz intrygująca postać Carlosa (świetna rola Antonio de la Torre!) sprawiają, że seans pochłania nas całkowicie. Do tego piękne zdjęcia utrzymane w chłodnej tonacji. Nie bez powodu film otrzymał nagrodę Goya za najlepsze zdjęcia.


(Źródło: ioncinema.com)
DZIKIE HISTORIE, reż. Damián Szifron
Cóż to jest za historia! Nietypowi bohaterowie i ich absurdalne zdarzenia, a do tego genialny czarny humor w dawce co najmniej znacznej. Dla fanów hiszpańskiego kina to prawdziwa perełka! Produkcja złożona z 6. segmentów bawi i szokuje. Z pewnością seans uznacie za udany :) Dla ciekawskich, cała recenzja dostępna TUTAJ.


(Źródło: natemat.pl)

NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIA

JAK ZOSTAĆ BASKIEM?, reż. Emilio Martínez-Lázaro

Hiszpańska komedia zestawiająca ze sobą regionalne cechy Basków i Andaluzyjczyków. Opowieść pełna przedniego humoru, licznych gagów i świetnego klimatu wspaniałej Hiszpanii. Bardzo, bardzo polecam :)


(Źródło: patrzecnaplac.pl)
POWRÓT, reż. Simon StoneZawiłe losy mieszkańców niewielkiej miejscowości, ich marzenia, sukcesy i porażki, a także pieczołowicie skrywane tajemnice. O tym, jaka jest siła prawdy, jaką wartość ma rodzina i czym jest prawdziwe ojcostwo opowiada australijski reżyser ze świetną obsadą (Geoffrey Rush!) w bardzo emocjonujący i przekonujący sposób. Warto! 


(Źródło: australiaonscreen.com)
DRUGA SZANSA, reż. Susanne Bier
Nawet przez myśl nie przeszło mi, że duńska produkcja może zostać jednym z najlepszych filmów roku. Obraz Susanne Bier jest wielopłaszczyznową historią o rodzicielstwie, przyjaźni, sile miłości, priorytetach życiowych oraz .....To zdecydowanie film, po którym w głowie roi się od ważnych myśli i refleksji. Genialne kino!
Recenzja znajduje się TUTAJ.


(Źródło: stopklatka.pl)
ROZMOWA, reż. Mat Kirkby
Dowód na to, że zaledwie kilkuminutowa opowieść potrafi poruszyć człowieka. Film Kirkby'ego zgarnął tegorocznego Oskara w kategorii filmów krótkometrażowych, bo bezbłędnie wciąga nas w skrawek życia głównej bohaterki (pracownicy telefonu zaufania), która odbiera niezwykle ważny telefon. Wzruszenie gwarantowane - weźcie na seans paczkę chusteczek!


(Źródło: indiewire.com)
MAGICAL GIRL, reż. Carlos Vermut
Szaleńcza fabuła, nieprzewidywalne zdarzenia, nietuzinkowi bohaterowie - Carlos Vermut zadbał o to, by o jego filmie było bardzo głośno! "Magical girl" nie da się streścić, nie można powiedzieć o nim w dwóch zdaniach. To wysoce nietypowe kino, w którym w każdym kadrze czuć hiszpański klimat. Potęguję go tradycyjna muzyka wybrzmiewająca za pomocą dźwięku kastanietów. Tylko dla widzów potrafiących docenić kino niszowe :)

(Źródło: handelszeitung.ch)

SYPIAJĄC Z INNYMI, reż. Lesley Headland
Jak opowiedzieć o seksie bez żenujących żartów, obscenicznych scen i wulgarnego języka? Lesley Headland pokazała, że potrafi! I to nawet w formie komediowej. Choć losy głównych bohaterów dość mocno wiążą się z erotycznymi zbliżeniami, nie brakuje w nich jednak radości życia, tęsknoty za emocjonalną bliskością czy przyjacielską więzią. Film o tym, że rozmowa stanowi podstawę każdej relacji, a miłość może nas spotkać w najmniej spodziewanym momencie. Więcej przeczytacie TUTAJ.


(Źródło: hercampus.com)
EX MACHINA, reż. Alex Garland
Przed seansem nieco się wzbraniałam - bo to trochę science-fiction, którego zwykle nie trawię. Okazało się, że scenariusz niesie ważne przesłanie i kilka ciekawych refleksji na temat naszego życia i losów potomnych. Gdzie zaczyna się i kończy człowieczeństwo, gdzie powinna leżeć granica nowoczesności, czy wynalazcy muszą kierować się etyką - pytań po projekcie pojawia się jeszcze więcej. Warto więc zobaczyć "Ex machinę".


(Źródło: wpolityce.pl)


NAJDZIWNIEJSZY FILM ROKU


O LUDZIACH I KONIACH, reż. Benedikt Erlingsson

Ten film to istne szaleństwo! Obraz Erlingssona (nagrodzony na festiwalu w San Sebastiánjest niemalże dokumentalnym portretem islandzkich realiów z subtelną ich fabularyzacją. Obserwujemy w nim codzienność mieszkańców jednego z najpiękniejszych, a jednocześnie najmniej popularnych i najspokojniejszych obszarów świata. I to codzienność rozgrywaną zarówno w świecie ludzi, jak i zwierząt. Seans polecam tylko nielicznym - tym, którzy cenią niszowe produkcje, lubią odkrywać coś zupełnie nowego albo po prostu chcą sprawdzić, jak Erlingsson potraktował temat przyrównania ludzi i zwierząt.


(Źródło: stopklatka.pl)

NAJGORSZE FILMY ROKU


CHŁOPAK Z SĄSIEDZTWA, reż. Rob Cohen

Seksowna kobieta, atrakcyjny młodzieniec. I na tym koniec plusów "Chłopaka z sąsiedztwa". Film nie jest przewidywalny - jest wręcz fabularnie pokręcony i absurdalnie nieprawdopodobny. Jeśli potraktujecie go jako parodię czegoś z pogranicza thrillera/romansu/science-fiction, może będzie się dobrze bawić. W innym wypadku możliwe jest także opuszczenie sali kinowej w trakcie projekcji. 


(Źródło: filmweb.pl)
SERENA, reż. Susanne Bier
Nuda, nuda, nuda. Mdła fabuła to największa wada "Sereny". Mimo osadzenia opowieści w latach 30, które obfitowały w świetne stroje i eleganckie auta, a także w otoczeniu pięknej przyrody, seans staje się męczarnią. I nie pomagają tu również starania duetu Cooper-Lawrence, który sprawdził się w "Poradniku pozytywnego myślenia". Jak widać, bez dobrej historii ani rusz!


(Źródło: independent.co.uk)
NIGHT MOVES, reż. Kelly Reichardt
Drugi tytuł zupełnie bez wyrazu. Brak dramaturgii, rozwlekłe tempo akcji oraz dość przeciętny Jesse Eisenberg tylko nużą widza spragnionego jakiegoś punktu zwrotnego. Emocje są tu żadne. No chyba, że weźmiemy pod uwagę frustrację faktem zmarnowania 90 minut na seans.


(Źródło: collider.com)
GORĄCY POŚCIG, reż. Anne Fletcher
Miało być lekko i zabawnie, a wyszło bardzo słabo. Żeby nie napisać żenująco. Historia podobna jak z "Udając gliniarzy". Niemrawe żarty, utarte schematy, kiepska fabuła. I do tego usilne bazowanie na motywie "głupiej blondynki". Doprawdy, można było zrobić to lepiej!

(Źródło: film.wp.pl)
ZBAWIENIE, reż. Iwan Wyrypajew
Na film wybierałam się już podczas WFF. Zobaczyłam go jednak dopiero na Sputniku. Miała być misyjna wyprawa do katolickiej świątyni osadzonej w tybetańskiej wiosce,która staje się ekspedycją jej życia, a po części również wędrówką wgłąb samej siebie. Dostajemy jednak dość nijaką historię o naiwnej zakonnicy, która ni stąd ni zowąd, w ciągu zaledwie kilku dni i kilku spotkań, przechodzi gruntowną metamorfozę. 


(Źródło: youtube.com)
MAMA, reż. Julio Medem Miało być poważnie i refleksyjnie. Niestety, poza ważnym tematem i świetną Penelope nie ma zbytnich plusów. O tym, dlaczego rozczarowałam się "Mamą" przeczytacie TU.


(Źródło: film.gazeta.pl)
SILS MARIA, reż. Olivier Assayas
Choć mamy tu i wspaniałe zdjęcia, i artystyczny klimat filmu, i genialną Juliette Binoche wraz z naprawdę dobrą rolą Kristen Steward (!!!), to "Sils Maria" nie należy do wyjątkowo udanych produkcji. Akcja jest zbyt monotonna, a cała opowieść nieco za długa i w pewnym momencie jakby bez wyrazu. To trochę taka wydmuszka. A bardzo szkoda, że obraz mógł być znacznie ciekawszy, bardziej intrygujący i skłaniający do refleksji.

(Źródło: indiewire.com)
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE




LOVE, reż. Gaspar Noé 
Ci, którzy liczyli na wysoce szokujący obraz, mogą być rozczarowani. Gaspar Noé, choć bardzo dosłownie pokazał seks (w produkcji wzięli udział amatorzy, którzy podobno niczego nie udawali jeśli chodzi o ujęcia erotycznych zbliżeń), nie sprawił, że podczas seansu czułam, że oglądam obrazoburczy film. W dodatku fatalne dialogi i brak aktorskiego sznytu mocno zaniżają ocenę "Love", który sam w sobie nie jest filmem zły. Po prostu oczekiwania były znacznie większe. Pełna recenzja jest dostępna TUTAJ.


(Źródło: indiewire.com)

NAJLEPSZE POLSKIE PRODUKCJE

KARBALA, reż. Krzysztof Łukaszewicz

Dramat wojenny w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza miło mnie zaskoczył. Fabuła pochłania naszą atencję momentalnie, a z każdą kolejną minutą napięcie tylko narasta! Kolejne sceny zwiększają poziom adrenaliny we krwi widza. Sprawiają, że siedzimy w ogromnym przejęciu, zaciskając zęby i pięści w obawie co dalej nastąpi. Co więcej, nie umiem przypomnieć sobie jakiegokolwiek uchybienia. Czegoś, co można by uznać za mniejszy lub większy minus produkcji. Tego po prostu nie ma.


(Źródło: tvpinfo.pl)
BODY/CIAŁO, reż. Małgorzata Szumowska
Gajos i Ostaszewska brylują na ekranie. I to dosłownie przez cały seans! Drugi plan jest równie mocny. Do tego mamy wręcz fantastyczne osadzenie fabuły w polskich realiach, liczne aluzje do rzeczywistych zdarzeń i nawiązania do narodowych cech/wad, jak również niezwykle dopracowaną i piękną warstwę techniczną. Nic dziwnego, że obraz Szumowskiej święcił triumfy na całym świecie :)


(Źródło: kinoluna.pl)
BOGOWIE, reż. Łukasz Palkowski
Ten film to REWELACJA! Kreacja Kota jest tak genialna, tak dopracowana, że szczęka opada. Sposób chodzenia, mówienia, siedzenia (!) wręcz idealny. Mimika, a nawet postura są dokładnie takie, jakie obserwowaliśmy u prof. Religi. Do tego świetna scenografia, celne dialogi i mistrzowski humor sytuacyjny. Bardzo dobry kawał kina biograficznego! Zrobiony solidnie, mądrze, ciekawie i wciągająco, a do tego - bez zadęcia, moralizatorstwa czy wystawiania laurki/pomnika głównemu bohaterowi. KLASA!

(Źródło: film.onet.pl)
TEST, reż. Teresa Czepiec
Film widziałam w ramach 55. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. I dosłownie mną wstrząsnął! Obraz Czepiec jest bowiem przerażający! Momentami śmieszy, ale to śmiech przez łzy. Bo przeciętny widz szybko zdaje sobie sprawę, że żyje właśnie w takiej rzeczywistości, gdzie wirtualny sukces, uznanie anonimowych profili oraz liczba wzmianek z Twoim nazwiskiem wyskakujących w wyszukiwarce, dla wielu stanowi miarę sukcesu. I osobistego szczęścia. A żeby je osiągnąć niektórzy są w stanie zrobić bardzo dużo. Czasem nawet za dużo...

(Źródło: polishshorts.pl)
PAKT, reż. Marek Lechki
Choć co roku porównuję wyłącznie filmowe produkcje, tym razem nie mogło zabraknąć świetnego, rodzimego serialu. "Pakt" bez problemu sprostował ogromnym oczekiwaniom, jakie miałam w stosunku do niego. Ba, nawet więcej - spokojnie przeskoczył wysoko ustawioną poprzeczkę.  Każde kolejne odkrycie misternej układanki z jednej strony rozjaśnia sytuację, z drugiej wprowadza nowe wątki i nowe postacie, co znacznie zwiększa skalę wyjaśnianej intrygi.Nie ma tu miejsca na papierowych bohaterów, nijakie postacie. Nawet jeśli jak ja jesteście sceptyczni do serialowych propozycji,  tym razem dajcie się zaskoczyć i zobaczcie "Pakt".


(Źródło: plotek.pl)

ZIARNO PRAWDY, reż. Borys Lankosz

Borys Lankosz stanął na wysokości zadania! Na podstawie bestsellerowej powieści kryminalnej stworzył intrygujący obraz, który obfituje w jasne punkty: fabuła, dialogi, gra aktorska, zdjęcia, muzyka. Seans wspominam tak dobrze, że chętnie ponownie obejrzałabym "Ziarno prawdy", o którym możecie przeczytać TUTAJ.


(Źródło: stopklatka.pl)
LISTY DO M. 2, reż. Maciej Dejczer
To jest zdecydowanie udana komediowa produkcja. Na dodatek utrzyma w klimacie świątecznym. Choć wypada nieco gorzej niż pierwsza część (mocno inspirowana genialnym, ukochanym "Love actually"!) seans będzie przyjemnością. Jest uroczo, zabawnie, słodko i wzruszająco. Mimo kilku drobnych wpadek całość oceniam na plus :)
Więcej o filmie TUTAJ.


(Źródło: plejada.pl)


NAJLEPSZE FILMY OBEJRZANE W TYM ROKU (produkcje sprzed 2015)


BOYHOOD, reż. Richard Linklater


Dla mnie "Boyhood" jest w jakiś sposób magiczny. I trudno jednoznacznie opisać tę magię. Jest nią i sama opowieść (próba pokazania życia pewnej rodziny), forma (swoisty portret czy dziennik/pamiętnik z okresu około 12 lat) oraz warstwa techniczna. Niemal każdym kadrem sukcesywnie reżyser zatapia nas w klimacie filmu. W jego delikatności, pozornej powierzchowności i nijakości za sprawą dobrych zdjęć i działającej na emocje muzyki. Ten film po prostu TRZEBA zobaczyć! Cała recenzja (uwaga: długa!) znajduje się TU.



(Źródło: twitter.com)

MROCZNY PRZEDMIOT POŻĄDANIA, reż. Luis Buñuel
Na Buñuela ochotę miałam od dawna. Kilka lat temu widziałam "Psa andaluzyjskiego" - i tylko tyle. Teraz nadrobiłam trochę zaległości, ale najbardziej przypadł mi do gustu "Mroczny przedmiot pożądania". Sama retrospektywna formuła opowiadania historii, która jest nieco absurdalna, aczkolwiek mocno intrygująca, bardzo mi się podobała. Już na samo wspomnienie o tej nietypowej produkcji mam ochotę na powtórny seans :)


(Źródło: film.onet.pl)

MR. NOBODY, reż.  Jaco Van Dormael
Jakże radosny jest to film. I jak bardzo przepełniony melancholią. Główny bohater - Nemo, na łożu śmierci wspomina swoje życie. Ale także jego prawdopodobne scenariusze. Do końca nie wiemy, która z wersji wydarzyła się naprawdę, a które są jedynie niespełnionymi marzeniami staruszka. 
Doskonała rola Jareda Leto w zestawieniu ze świetną ścieżką dźwiękową oraz morzem wspaniałych myśli (uniwersalnych cytatów o ludzkim życiu) trafia w 10-tkę! To po prostu trzeba zobaczyć. Najlepiej dwukrotnie!


(Źródło: weheartit.com)

TRAINSPOTTING, reż. Danny Boyle
Po "Trainspotting" sięgnęłam dopiero w tym roku. I zrobił on na mnie spore wrażenie. Przede wszystkim bezbłędnymi kreacjami aktorskimi. Głównie zaś tą w wykonaniu Ewana McGregory'a. Poza tym za sporą wartość uznaję to, że film jest o czymś (i to o "czymś", co jest naprawdę ważne - sensie życia), a mimo wszystko jego przesłanie wyraźnie wybrzmiewa bez nachalnego, sztucznego moralizatorstwa. 


(Źródło: vogue.com)

PRZYPADEK, reż. Krzysztof Kieślowski
Oczywiście "Przypadek" widziałam już wcześniej (podobnie jak "Mr. Nobody"), ale w tym roku zaliczyłam pierwszy świadomy seans. I on mną ogromnie wstrząsnął! Mistrz Kieślowski zahipnotyzował mnie na te przeszło dwie godziny. Poza rewelacyjnym młodym Lindą, szczególnie mocno uderza fantastyczna (z jednej strony dość optymistyczna, z drugiej zaś nieco pesymistyczno-depresyjna) myśl przewodnia, że nie wszystko w życiu  zależy od człowieka. Że tytułowy przypadek (chwilowy pech lub krótkotrwały łut szczęścia) może mieć decydujące znaczenie. Genialne kino! Pozycja obowiązkowa :)


(Źródło: kinopodbaranami.pl)

DO UTRATY TCHU, reż. Jean-Luc Godard
Francuska nowa fala była jednym z moich największych filmowych odkryć tego roku! "Do utraty tchu" pokochałam całym sercem. Tak postać Patricii, jak i Michela, trafiły do mnie niemalże od początku. Ich dialogi, podejście do życia zyskały moją sympatię, a technikalia (wspaniałe ujęcia, klimatyczna muzyka, montaż, bijący z ekranu naturalizm i dość swobodna dramaturgia) zdobyły uznanie. 

(Źródło: newsletter.finelife.pl)

NIEWINNI CZARODZIEJE, reż. Andrzej Wajda
Niebywale lekki, subtelny film o miłości, któremu w zasadzie bliżej do kameralnego klimatu teatralnego niż wielkiej produkcji kinowej. Stypułkowska i Łomnicki zyskują sympatię widza swoim urokiem i naturalnością, a dzięki przepięknej muzyce Krzysztofa Komedy seans ma prawdziwie romantyczny wydźwięk. Co lepsze, nie brakuje tu swoistej zawadiackości Pelagii i cynizmu Bazylego, które tylko podkreślają, że przeciwieństwa się przyciągają, a miłość wcale nie musi być ślepa. I głupia. :)


(Źródło: 5kilokultury.pl)

ŻYĆ WŁASNYM ŻYCIEM, reż. Jean-Luc Godard
Choć pod wieloma względami trudno mi o utożsamienie się z postacią głównej bohaterki - Nany, to jej podejście do życia jest mi bliskie. I chyba z tego względu "Żyć własnym życiem" tak bardzo mi się podobało. Kino Godarda wyciska z widza ostatnie soki - zmusza do refleksji nad sensem istnienia, nad tym, co chcemy osiągnąć, do czego dążymy, o czym marzymy. Jest swoistym przystankiem na złapanie oddechu w czasie długiej i dość męczącej wędrówki.
Jeśli ktoś zapytałby mnie o ulubioną scenę, to jest taka jedna - rozmowa bohaterki z filozofem. To po prostu wysublimowane kino intelektualne. I mocno artystyczne.


(Źródło: misplacedland.tumblr.com)

GRA, reż. David Fincher
Fincher jak to Fincher, robi z widzem co tylko zechce! Miesza od początku do końca, że cały czas nie wiemy, co jest prawdą, a co kłamstwem. W dodatku trzyma w napięciu tak bardzo, że film pochłaniamy całym sobą, jakbyśmy byli od niego uzależnieni. Wspaniały sposób na pokazanie jak bardzo życie wielu ludzi jest mdłe i nijakie, jak usilnie inni szukają ekstremalnych przeżyć oraz jak niewiele potrzeba nam do szczęścia. Rewelacyjne widowisko aktorskie!


(Źródło: multikulturowy.pl)


A jaki wygląda Twoje filmowe podsumowanie 2015? :)

You Might Also Like

1 komentarze

  1. No, no, wychodzi na to, że mam mnóstwo nadrabiania w tym roku. Niektóre pozycje chcę obejrzeć jak najwcześniej, np. "Młodość", "Pokój", "Amy", "Powrót", "Druga szansa". Chętnie też nadrobię w końcu kino Nowej Fali, zresztą to też jeden z punktów na moim wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń