Nieprawdopodobne koleje losu

23:15

Sześć samodzielnych historii. Sześć szaleńczych losów tak różnych bohaterów. Sześć powodów do śmiechu. Pytanie tylko, czy tak szczerego, że film zasługuje na miano najlepszej komedii roku. 

(Źródło: dwabrzegi.pl)
Czym są "Dzikie historie"? To mozaika postaci i ich przedziwnych losów. Mamy do czynienia z pasażerami samolotu, którzy w przeszłości dość drastycznie dali się we znaki Gabrielowi... pierwszemu pilotowi rejsu, dziewczyną, która chce zemścić się na lokalnym szefie mafii, zdradzoną, temperamentną panną młodą czy sfrustrowanym biurokracją inżynierem dużej firmy budowlanej.
Każdy z bohaterów boryka się z innym problemem. Każdy nieco inaczej reaguje na stres. Ich zmagania z absurdami codzienności obserwujemy uważnie, z nieskrywanym zaciekawienie i radością. Jak to się wszystko skończy?

(Źródło: youtube.com)

Owszem "Dzikie historie" są filmem dokumentującym ludzkie słabości, ich kryzysowe momenty, drażliwe sytuacje czy chwile zwątpenia. Dzięki temu możemy przyjrzeć się całkiem interesującej plejadzie hiszpańskojęzycznych gwiazd. Niektóre twarze są nam znane, z innymi spotykamy się po raz pierwszy. Nie ma jednak postaci, która byłaby zagrana byle jak, sztucznie.


(Źródła: dwabrzegi.pl i kinozorza.pl)

Podobnie jest z resztą filmowych elementów. Wszystko tutaj składa się w spójną całość. Irracjonalne wydarzenia są zaprezentowane w sposób trzymający w napięciu. I to nawet bardzo! Szczególnie widać to w części zatytułowanej "El más fuerte" o szaleńczym pościgu dwóch kierowców. Tam (i nie tylko w tej części) kolor, dynamika pracy kamery czy muzyka tylko wzmacniają to uczucie.  



(Źródła: ock.org.pl, stopklatka.pl i muranow.gutekfilm.pl)

Czy faktycznie "Dzikie historie" są tak brawurową komedią? Czy taka dawka czarnego humoru jest wystarczająco obfita? Raczej nie

Choć w zasadzie nie mam żadnego, wielkiego zarzutu do tej produkcji, a i sam seans uważam za bardzo udany, to całość nie przekonuje mnie tak jednoznacznie. Odnoszę bowiem wrażenie, że produkcyjne działania Almodóvara niejako zdefiniowały wygląd filmu. Liczyłam, że zobaczę nieco inny wycinek hiszpańskojęzycznego kina. Coś, z czym do tej pory się nie spotkałam. Chciałam powiewu świeżości, bo dotychczas 
nie widziałam żadnej produkcji Szifróna. Niestety, nie stworzył zupełnie nowego obrazu czarnej komedii. Finalnie widz dostaje mieszankę akcji zaczerpniętej z Quentina Tarantino z hiszpańskim kolorytem i estetyką od Pedra Almodóvara. Mieszankę solidną, naprawdę zabawną, ale jednak - dla mnie - wciąż nieco odtwórczą...


(Źródło: natemat.pl)


*Film obejrzany dzięki uprzejmości dystrybutora Gutek Film, za co dziękuję :-)

You Might Also Like

0 komentarze