Sami swoi

23:39


Kwestia uczciwości w związkach od zawsze potrafiła budzić emocje. Wiąże się bowiem z zaufaniem oraz lojalnością wobec drugiej osoby. W dobie błyskawicznego rozwoju technologii, kiedy to szybko i łatwo można wejść w relację z kimś trzecim (i równie szybko i łatwo to ukryć lub odkryć), staje się jeszcze trudniejsza, a przez to też ciekawsza. Paolo Genovese wykorzystuje zagadnienie owej uczciwości w komediodramacie "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". I przyznam, że robi to naprawdę intrygująco! 


                                                                                (Źródło: nowehoryzonty.pl)

Mamy tu miłe spotkanie grupy przyjaciół. Podczas pewnej kolacji (a jak możemy się domyślać bohaterowie odbywają takie spotkania dość regularnie) gospodyni proponuje oryginalną zabawę. Gra ma polegać na dzieleniu się ze wszystkimi uczestnikami wieczoru.... wszelkimi powiadomieniami, jakie pojawiają się za pośrednictwem telefonu! Jedni chętniej, drudzy z nieskrywaną obawą, kładą telefony na stole i zaczynają czytać SMSy, wiadomości z WhatsAppa, maile...

(Źródło: youtube.com)

Początkowa komedia stopniowo zyskuje cechy dramatu, staje się wręcz melancholijna. I to głównie w kontekście przesłania, jakie za sobą niesie, bo akcja  nadal gna wartko do przodu. Do tego stopnia, że momentami nie wiemy co się może wydarzyć za chwilę, jaką kolejną rewelację przyniesie nowa wiadomość. Czujemy tylko, że tych niespodzianek (nie dla wszystkich dobrych) jest coraz więcej. 
Wraz z rozwojem kolacji rzedną więc miny bohaterom, a miejsce ich uśmiechów zajmuje grymas rozczarowania i łzy.

Pod względem technikaliów swoją formułą obraz Genovese bardzo przypomina "Rzeź" Polańskiego. Historia bowiem rozgrywa się w okrojonym gronie bohaterów w bardzo ograniczonej przestrzeni. Nie ma tu scen akcji czy dynamicznego montażu. Najważniejsze są słowa - to one odgrywają najistotniejszą rolę. Dzięki temu właśnie dostajemy też charakterystyczne postacie. W "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" każdy jest "jakiś", nie ma miałkich bohaterów. Szczególnie mocno zarysowano postacie męskie, choć mnie urzekła kreacja Kasi Smutniak, która jako matka buntowniczej 17-latki pięknie oddaje wszystkie te emocje, kryjące się w matczynym sercu tak boleśnie ranionym przez dorastającą córkę.

Reżyser raczy nas wieloma dobrymi elementami: nade wszystko świetnymi dialogami (trafne metafory dotyczące codziennego życia przeplatają się z zabawnymi wtrąceniami), przekonującą grą aktorską, klimatycznymi zdjęciami oraz mądrą puentą pokazaną w dość zaskakującym finale produkcji.
Najnowsza propozycja Genovese pokazuje, że z pozoru niewinna gra odsłania hipokryzję. O ile wszyscy bohaterowie czują się bezpieczni ze swoimi "małymi tajemnicami" i wówczas chętnie rozprawiają na temat prawdomówności i wierności, zapewniając partnerów o dozgonnej szczerości i miłości, o tyle odarcie ich z sekretów sprawia, że wychodzą na oszustów, manipulantów, dwulicowych dupków. Pozostaje tylko pytanie, na ile jesteśmy podobni do postaci z "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie"...


(Źródła: cojestgrane.pl i kinonh.pl) 

You Might Also Like

0 komentarze