NA PÓŁMETKU - RELACJA Z 33. WARSZAWSKIEGO FESTIWALU FILMOWEGO
08:30Za nami pierwsze dni 33. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Jak dotąd zobaczyłam siedem z zaplanowanych dwudziestu jeden filmów. Jak prezentują się oceny? Naprawdę dobrze! Trzy filmy bardzo mi się spodobały. Które? Sprawdźcie sami.
W tym miejscu przypominam również, że festiwalowa uczta trwa do końca tygodnia. Program wydarzenia dostępny jest TU. A o tym, które produkcje wciąż przede mną przeczytacie w TYM miejscu :)
PEWNEGO RAZU W LISTOPADZIE, reż. Andrzej Jakimowski
Niestety tym razem obraz Andrzeja Jakimowskiego zupełnie nie trafił w moje serce. Choć losy Mamusi i Mareczka wzruszają, to gdzieś w połowie fabuła zaczyna się rozmywać. Historia z psem zaczyna rozpraszać (i nawet nieco irytować), a dokumentalne wstawki niczego nie wnoszą. Szkoda potencjału aktualnej tematyki (tracenie dachu nad głową przez ludzi nękanych przez czyścicieli kamienic) i talentu Kuleszy.
Niestety tym razem obraz Andrzeja Jakimowskiego zupełnie nie trafił w moje serce. Choć losy Mamusi i Mareczka wzruszają, to gdzieś w połowie fabuła zaczyna się rozmywać. Historia z psem zaczyna rozpraszać (i nawet nieco irytować), a dokumentalne wstawki niczego nie wnoszą. Szkoda potencjału aktualnej tematyki (tracenie dachu nad głową przez ludzi nękanych przez czyścicieli kamienic) i talentu Kuleszy.
Ocena: 5,5/10
(Źródło: youtube.com)
STRASZNA KOBIETA, reż. Christian Tafdrup
Marie tylko wygląda uroczo. Za jej anielskim spojrzeniem kryje się istny diabeł. I to w naprawdę paskudnym wydaniu! Uwodzi i usidla niczego niespodziewającego się Rasmusa, który ochoczo manipuluje. Zakochany mężczyzna początkowo nie zdaje sobie sprawy z tego, co się święci. Gdy dostrzega niepokojące symptomy, jest już za późno...
Fenomenalny scenariusz, świetne dialogi i bardzo dobrze zagrane postacie! Ten film bawi i przeraża. Seans obowiązkowy dla wszystkich tych, którzy cenią sobie w kinie poczucie humoru na wysokim poziomie!
Ocena: 8/10
(Źródło: youtube.com)
DJAM, reż. Tony Gatlif
Póki co chyba największe zaskoczenie tegorocznego WFF. Algierski reżyser we francuskiej produkcji o aktualnej sytuacji Grecji. Młoda Greczynka z Lesbos wybiera się w podróż do Stambułu. Po drodze spotyka równolatkę z paryskiego przedmieścia, którą zgarnia pod swoje skrzydła.
Ciekawa opowieść, świetne kreacje pierwszoplanowe, cudowna muzyka i niesamowity klimat wyspy na styku kultur: greckiej i tureckiej.
Ocena: 7/10
(Źródło: youtube.com)
BALKAN NOIR, reż. Drazen Kuljanin
Opowieść o rodzicach, których córeczka zniknęła w czasie urlopu spędzanego na Bałkanach, na myśl przywołała mi nieco historię zaginięcia małej Madeleine McCann podczas wakacji w Portugalii. Od razu oczekiwałam więc fascynującego thrillera. Co dostałam? Dość dziwną produkcję o zrozpaczonym i zrezygnowanym ojcu i rozchwianej emocjonalnie, żądnej zemście matce, która mocno pogubiła się w życiu.
I chociaż warstwa wizualno-dźwiękowa jest naprawdę ciekawa (ta gra kolorami, ta muzyka, te wstawki ze starych reklam papierosów), to chaotyczny, niedopracowany scenariusz - nie mający jak dla mnie za dużo ładu i składu - psuje nasz odbiór.
Ocena: 5/10
(Źródło: imdb.com)
NOWOŚĆ, reż. Drake Doremus
On i ona. Poznają się przez aplikację randkową. Umawiają na niezobowiązujący seks, a wychodzi z tego najprawdziwszy związek. Martin i Gabi są młodzi, wykształceni, pełni pasji. Ich relacja wchodzi jednak w ostry zakręt, gdy dziewczyna namawia ukochanego do przekraczania kolejnych barier i zbierania nowych doświadczeń.
W jednej scenie bohaterka wyznaje chłopakowi, że kusi ją wszystko co nowe i wtedy oddaje się temu bez reszty, aż wreszcie wypala się i... sięga po kolejną nowość. Taki sam jest jej stosunek do związków: gdy wkrada się rutyna, niezmiernie kuszą ją nowe doznania, nowe możliwości. Pytanie tylko, czy w ten sposób nie stracie tego, co już znane, oswojone i przede wszystkim - tak bardzo cenione...
W jednej scenie bohaterka wyznaje chłopakowi, że kusi ją wszystko co nowe i wtedy oddaje się temu bez reszty, aż wreszcie wypala się i... sięga po kolejną nowość. Taki sam jest jej stosunek do związków: gdy wkrada się rutyna, niezmiernie kuszą ją nowe doznania, nowe możliwości. Pytanie tylko, czy w ten sposób nie stracie tego, co już znane, oswojone i przede wszystkim - tak bardzo cenione...
Bardzo dobry dramat amerykańskiego reżysera. Mam nadzieję, że któryś z rodzimych dystrybutorów pokusi się o wykupienie tej produkcji!
Ocena: 7/10
(Źródło: youtube.com)
JULIA JEST, reż. Elena Martin
Miało być o dziewczynie, która w obliczu przeprowadzki do innego kraju o odmiennej kulturze próbuje zdefiniować kim tak naprawdę jest. Bo prawda to, że zwykle określamy się przez pryzmat osób, z którymi mamy styczność. Mówimy o sobie matki, córki, siostry, dziewczyny tej lub tamtej osoby.
Gdy Julia zostawia w Barcelonie rodziców, brata, najlepszą przyjaciółkę i chłopaka, oczekuje, że pozna inny świat i samą siebie. Tę prawdziwą. Niestety jej pobyt w Berlinie nie jest tak fascynujący jak zakładała. Co gorsze, dla widza również jest on naprawdę nudny. Bohaterce brakuje odwagi, charyzmy, a nade wszystkim jakiegoś pierwiastka, który zaciekawia. Mimo że w pewnym momencie otwiera się na ludzi oraz nowe doświadczenia, a akcja nabiera tempa, nadal widać, że reżyserce zabrakło pomysłu jak pokierować główną bohaterką, by zaprezentować główną myśl filmu.
Gdy Julia zostawia w Barcelonie rodziców, brata, najlepszą przyjaciółkę i chłopaka, oczekuje, że pozna inny świat i samą siebie. Tę prawdziwą. Niestety jej pobyt w Berlinie nie jest tak fascynujący jak zakładała. Co gorsze, dla widza również jest on naprawdę nudny. Bohaterce brakuje odwagi, charyzmy, a nade wszystkim jakiegoś pierwiastka, który zaciekawia. Mimo że w pewnym momencie otwiera się na ludzi oraz nowe doświadczenia, a akcja nabiera tempa, nadal widać, że reżyserce zabrakło pomysłu jak pokierować główną bohaterką, by zaprezentować główną myśl filmu.
Ocena: 4/10
(Źródło: youtube.com)
CZUWAJ, reż. Robert Gliński
Obraz Glińskiego szokuje w zwiastunie. W filmie jest zresztą podobnie. Starcie grupki dresów wrzuconych - niejako wbrew własnej woli - do środowiska harcerzy ogląda się naprawdę przyzwoicie. Szkoda tylko, że tak mniej więcej do połowy. Później scenariusz uderza w tony absurdu. Abstrahując od tego, że jako wieloletnia harcerka doskonale wiem jak wyglądają letnie obozy, jakie normy muszą być spełnione, żeby można było je zorganizować i - w związku z tym - jak bardzo nierealny jest ten z obrazu Glińskiego, to sam rys głównych postaci: Jacka oraz Norberta wydają się być nieprawdziwe. Do pewnego momentu widz nie zwraca na to uwagi. Albo inaczej: zwraca, ale przymyka oko na liczne przerysowania. Jednak kiedy już co drugie słowo wypowiadane przez harcerzy zaczyna się na k..., a druh oboźny więcej czasu spędza na prowadzeniu prywatnego śledztwa niż opiekowaniu się chłopcami będącymi pod jego opieką, widz cytuje fragment piosenki Elektrycznych gitar "Co ja robię tu?".
Na plus zdecydowanie pozostaje estetyka jak z filmów młodzieżowych lat 70. ("Podróż za jeden uśmiech"), momentami niezłe dialogi oraz sam zamysł zderzenia dwóch młodzieńczych światów: harcerskiego i ulicznego. Niestety kulejący scenariusz oraz irytująca postać (i mimika!) grana przez Mateusza Więcławka znacznie zepsuły seans.
Ocena: 5,5/10
(Źródło: youtube.com)
0 komentarze