Nic nie jest takie, jakie się wydaje. Na pozór niewinni ludzie mają sporo za uszami, a najwięksi cwaniacy też skrywają prawdziwe emocje. To właśnie w swoim debiucie reżyserskim udowadnia Donato Carrisi. I robi to naprawdę dobrze! Klimat "Dziewczyny we mgle" pochłania widownię od samego początku. I do napisów końcowych nie ma ona pojęcia kto tu jest "tym złym".
(Źródło: kultura.onet.pl)
Inspektor Vogel słynie z nietypowego sposobu pracy. Pojedyncze poszlaki, potencjalnych oskarżonych czy niepotwierdzone dowody podrzuca dziennikarzom licząc na to, że w wyniku szumu medialnego prawdziwy sprawca poczuje strach i popełni błąd. Gdy więc śledczy trafia do górskiego miasteczka, by zająć się sprawą zaginięcia rudowłosej 16-latki z mocno religijnego domu, wszyscy wiedzą, że nie będzie to zwyczajne dochodzenie.
(Źródło: youtube.com)
Włoska produkcja gatunkowo znajduje się na pograniczu thrillera i kryminału. W magnetyczny klimat wprowadza nas już od pierwszych scen. Przez cały seans podążamy tropami kilku postaci: prowadzącego dochodzenie Vogla, mężczyzny podejrzewanego o porwanie dziewczynki oraz zaginionej nastolatki Anny Lou. Każde z nich ma swoje sekrety, żadne nie jest niewiniątkiem. To tylko dodaje smaku i tak niezłej historii.
Chociaż "Dziewczyna we mgle" jest reżyserskim debiutem Donato Carrisa, wypada naprawdę przyzwoicie. Dzieje się tak za sprawą bardzo dobrego scenariusza, dla którego kanwą była bestsellerowa powieść... samego reżysera! Carrisi bowiem jest pisarzem, scenarzystą i dziennikarzem. Stając za kamerą wykazał się nie lada odwagą. Ryzyko opłaciło się również dzięki zaangażowaniu świetnych aktorów: Toniego Servillo czy Jeana Reno przedstawiać nie trzeba. Mnie jednak najbardziej zachwyciła kreacja Alessio Boniego, który fenomenalnie zagrał nauczyciela ze szkoły zaginionej nastolatki.
Wracając jednak do fabuły, mamy wiele niedopowiedzeń, sporo domysłów, co najmniej kilka zwrotów akcji. Plakietkę podejrzanego co chwilę nosi ktoś inny. Do samego końca nie jest jednoznacznie powiedziane kto był sprawcą. Tym zaś, co stanowi element wyróżniający tę opowieść o porwaniu (a takich motywów w produkcjach filmowych nie brakuje), stanowi podejście agenta Vogla do mediów. Wiedza o tym, w jaki sposób działają tak stacje telewizyjne, jak i non stop śledzące informacje społeczeństwo, daje inspektorowi niesamowitą przewagę nad zwyczajnymi policjantami. Czy pozwoli też wyprzedzić działania porywacza i schwytać go zanim ten ucieknie lub - co gorsza - wtopi się w małomiasteczkową społeczność? Sprawdźcie sami!
(Źródła: panorama.it i cojestgrane24.wyborcza.pl)