Druga młodość

19:30

Cztery starsze panie, kółko czytelnicze i nietypowa propozycja książkowa... "Pięćdziesiąt twarzy Christiana Grey'a". Czy może być coś dziwniejszego? Raczej nie. Diane, Vivian, Sharon i Carol znają się od studiów i niejedno już razem przeszły. Choć ich codzienność dość mocno się różni, panie nadal się lubią i służą sobie wsparciem. Szczególnie w chwili, gdy ich życia mają się zawalić, mężowie stali się obcymi osobami, dzieci, chociaż dorosłe, są upierdliwe, a wyczekiwana samotność jednak doskwiera. 

(Źródło: warsawnow.pl)

Nasze staruszki trzymają się od czasów studenckich. Wiedzą o sobie wszystko, znają się od podszewki. I choć każda jest inna (jedna to osaczona przez nadopiekuńcze córki "młoda" wdowa, druga nie potrafi znaleźć wspólnego języka z mężem, który dopiero co przeszedł na emeryturę, trzecia gardzi związkami i koncentruje się na krótkotrwałych znajomościach, a czwarta po 18-stu latach od rozwodu wciąż nie umie się z nim pogodzić i zacząć życia od nowa), doskonale się rozumieją. I mogą liczyć na dobre rady ze strony koleżanek. Tym śmieszniej, gdy wszystkim zaczyna doskwierać samotność (w różnych odcieniach) i wszystkie usiłują znaleźć wyjście z trudnej sytuacji podpierając się przy tym lekturą.... pikantnych przygód Christiana Grey'a! 

(Źródło: youtube.com)

Jak to możliwe, że opowieść o staruszkach bawi też młodszą widownię? To jasne, wszystko dzięki naprawdę niezłej fabule! Film Billa Holdermana jest po prostu śmieszny, a przy tym mówi o grupie społecznej, która zwykle jest wykluczona z odgrywania głównych ról na dużym ekranie. Starsi ludzie zazwyczaj traktowani są po macoszemu, występują jako zapomniani dziadkowie najważniejszych filmowych postaci. Pojawiają się w dwóch ujęciach, by następnie odejść w zapomnienie. Niewiele jest produkcji pozwalających im odegrać pierwsze skrzypce. A przy tym szczerze bawić widownię jak ma to miejsce w "Pozycji obowiązkowej". 

Eksperyment z komedią o starszych paniach się udał, bo w rolach bardziej i mniej zwariowanych emerytek wystąpiły prawdziwe gwiazdy kina. Widać to w każdym ujęciu! Moje serce szczególnie raduje występ Jane Fondy, która jest ikoną kina, ale dla wielu magnezem przyciągającym na seans niewątpliwie była też muza Woody'ego Allana, Diane Keaton (w latach 70. pracowali ze sobą aż przy 8 produkcjach!). Obie panie nie raz już dawały popisy aktorskie w produkcjach komediowych, dlatego nic dziwnego, że twórcy zaproponowali im występ w tym filmie. I chociaż momentami - jak dla mnie - scenarzyści uderzają w troszkę zbyt ckliwe tony, a kilka scen jest lekko przegiętych, to całość broni się właśnie dzięki świetnej obsadzie. I to dla niej warto zobaczyć tę propozycję. A już najlepiej na seans zabrać babcię, która niemal na pewno wyjdzie zachwycona (o ile ma w sobie troszeczkę luzu).



(Źródła: fangate.net, naekranie.pl i variety.com)

You Might Also Like

0 komentarze