Just be yourself!

23:00

"Punk nie umarł!" - wykrzykują w jednej ze scen nastoletnie bohaterki filmu. I choć nikt nie bierze ich poważnie, same gorliwie wsłuchują się w mocne brzmienia. Dlaczego chcą uchodzić za outsiderki, jakie wartości kwestionują, z czym sobie nie radzą - na te pytania w niemalże dokumentalny sposób odpowiedzi stara się znaleźć reżyser "We are the best!", Lukas Moodysson.

(Źródło: the-filmreel.com)
Bobby i Klarę poznajemy jako szkolnych odmieńców, zbuntowane małolaty. Mają własny styl, niepopularny gust muzyczny, kłopoty z akceptacją przez rówieśników. Trzymają się razem i wspólnie stawiają czoła wszelkim problemom. 
Chcąc zagrać na nosie starszym kolegom, ni stąd ni zowąd zakładają zespół. Oczywiście punkowy, bo - choć brat Klary uważa, że punk już umarł - nie straciły jeszcze nadziei. Dość nieśmiało chwytają za gitarę i pałeczki do perkusji. Po szaleńczych i nieudanych próbach w lokalnej świetlicy, postanawiają poprosić o pomoc w nauce gry na instrumentach szkolną prymuskę - Hedvigę. I wtedy wszystko się zaczyna...

(Źródło: youtube.com)
Wbrew pozorom muzyka nie gra w tym filmie pierwszych skrzypiec. Jest punktem wyjścia, ważnym składnikiem, ale nie fundamentem. I z pewnością nie głównym bohaterem. 
Kluczowe bowiem są u Moodyssona kreacje zbuntowanych 13-latek. Dziewczyny (Mira Barkhammar i Mira Grosin) fantastycznie wcieliły się w filmowe postacie - na tyle, że w każdym ujęciu wyglądają autentycznie. W zasadzie zastanawiające jest, czy reżyser wybrał prawdziwe punkówy, które tak naturalnie zagrały siebie, czy jednak postawił na posiadające aktorską smykałkę dzieciaki, które w niewymuszony sposób zaprezentowały nastoletnie miłośniczki punka. 

Bohaterki są energiczne, inteligentne i zaangażowane w szalony pomysł wzięcia udziału w lokalnym konkursie muzycznym. Bacznie obserwują poczynania swoich rodziców. Z jednej strony dają im rady, pomagają w problemach, a z drugiej - jak to dorastające dzieci - nie akceptują pewnych zachowań i twierdzą, że "inni mają fajniejszych rodziców". Ponadto Bobby i Klara nie boją się niczego. Ani starszych chłopaków z konkurencyjnego zespołu, ani rygorystycznych nauczycieli, ani kwestionowania ich urody przez "cukierkowe" koleżanki ze szkoły, ani nawet rozmów na poważne tematów. Prowadzą dyskusje o istnieniu Boga, wolnej woli, energii jądrowej czy poświęceniu przyjaźni dla nowo poznanego chłopaka. 


(Źródło: anatomiadelimagen.wordpress.com i thetimes.co.uk)
"We are the best" to coś więcej niż zwykły film o muzyce. To portret dorastającej młodzieży. Moodysson zawarł w nim wszystko, co najważniejsze z perspektywy młodego człowieka: domowe dramaty, perypetie z rodzeństwem, odrzucenie przez rówieśników, miłosne wzloty i upadki, pierwszy smak sukcesu i porażki. Po seansie mam nieodparte wrażenie, że czas i miejsce tej historii może być dowolny, bo opowieść jest po prostu uniwersalna. I równie dobrze mogłaby wydarzyć się w dowolnym zakątku świata. Tym bardziej, że filmowe przesłanie jest proste - "Znajdź ludzi, z którymi dobrze się czujesz i po prostu bądź sobą!". 


(Źródła: telegraph.co.uk i rogerebert.com)

You Might Also Like

0 komentarze