Rytualna układanka
13:56Nie wiem czy to zasługa rewelacyjnej książki Zygmunta Miłoszewskiego, czy reżyserskiej intuicji Borysa Lankosza, ale ten film jest świetny! Na "Ziarno prawdy" czekałam od jesieni i moment, w którym seans dostarcza Ci tak wielu dobrych wrażeń, silnych emocji i dopracowanych scen, to jedna z najlepszych chwil dla kinomana.
(Źródło: stopklatka.pl)
Najnowsze dzieło Borysa Lankosza
("Rewers") bazuje na popularnej powieści Zygmunta Miłoszewskiego -
"Ziarnie prawdy". Opowiada zagmatwaną historię morderstwa
młodej kobiety. Morderstwa wyglądającego na rytualną zbrodnię powiązaną z
religijnymi obrzędami. Sposób wykonania przestępstwa rzuca podejrzenie
na żydowską społeczność zamieszkującą Sandomierz, wśród której prawdy próbuje
dociec dość nieprzystępny i obcesowy prokurator Teodor Szacki.
W meandrach półprawd, niedopowiedzeń i plotek
Szacki (Robert Więckiewicz) działa trochę po omacku. Częściowo zdany na pomocną
dłoń policjanta operacyjnego, Leona Wilczura (Jerzy Trela) i koleżanki po
fachu, Barbary Sobieraj (Magdalena Walach). Niespecjalnie mu to odpowiada, ponieważ ceni sobie niezależność
i samodzielność. Nie chce być z nikim kojarzony, zależy mu na działaniu w
pojedynkę. W kontaktach międzyludzkich - także tych prywatnych - bywa
grubiański, a nawet chamski. Jest specyficzny, ale jednego nie można mu
zarzucić – ma nosa do rozwiązywania zagadek. A tym razem łamigłówka nie jest
prosta.
(Źródła: film.interia.pl i prw.pl)
Wszyscy nieprzekonani powinni zyskać dodatkowy
argument za obejrzeniem ekranizacji naprawdę poczytnego tytułu, ponieważ Miłoszewski
otrzymał tegoroczny Paszport Polityki w kategorii LITERATURA. To oznacza,
że sama opowieść jest nie tylko ciekawa i wciągająca, ale doceniono jej aspekty
literackie (o nagrodę walczył również m.in. Jakub Żulczyk, którego "Ślepnąc
od świateł" to rewelacyjnie napisana, intrygująca powieść o ciemnej
stronie dużego miasta i jego mieszkańców, a skoro wygrał Miłoszewski liczę na co
najmniej równie dobrą powieść!).
(Źródło: youtube.com)
Pisząc o najnowszej produkcji Lankosza, nie
można nie skupić się na Robercie Więckiewiczu. To on jest w dużej mierze
odpowiedzialny za sukces "Ziarna prawdy". Ilekroć pojawia
się na ekranie, skupia na sobie nasz wzrok. Jego bohater jest silny,
charakterystyczny, wyrazisty. Powiem więcej: sam Więckiewicz JEST
Szackim! W każdym calu, w każdym momencie.
I to niby nic dziwnego, ponieważ chyba wszystkie
jego dotychczasowe wcielenia były bezbłędne. A jednocześnie interesujące,
zadziwiające, głębokie. Czy to w „Wymyku”, „Pod Mocnym Aniołem”, czy nawet komedyjce
„Lejdis”. Zawsze jest JAKIŚ!
Oprócz tego oczywiście pokłony należą się
scenarzystom. Duet Miłoszewski-Lankosz stworzył bazę, która od pierwszej minuty
seansu pochłania percepcję widza. Półtoragodzinny seans mija nie wiadomo kiedy,
a w międzyczasie czujemy się częścią historii rozgrywanej na ekranie przed
naszymi oczami. Z samą wyśmienitą fabułą i pracami scenariuszowymi połączone są
genialne dialogi. Zwłaszcza wypowiedzi opisujące bądź oceniające naszą
mentalność, rzeczywistość, a także małomiasteczkowe życie i nacechowanie
(zwłaszcza starych pokoleń) historyczno-religijnym piętnem. Ale i te
humorystyczne stwierdzenia zapadają w pamięć i zasługują na uwagę J
Bardzo doceniam też charakterystyczny dla
Lankosza zabieg. Niejednokrotnie sceny pełne napięcia, tajemnicy czy wręcz
grozy są perfekcyjnie okraszane doskonałym humorem. Reżyser przełamuje typowo
thrillerowe momenty błyskotliwym żartem czy gagiem sytuacyjnym. Jest to
zrobione w sposób przemyślany, więc efekt mamy rewelacyjny!
(Źródła: stopklatka.pl i news.o.pl)
"Ziarno prawdy" wyszło genialnie! To
perfekcyjny thriller posiadający zarówno świetną warstwę techniczną (zdjęcia,
muzyka, scenografia), jak i aktorsko-fabularną. Scenariusz został
napisany w taki sposób, że do samego końca trzyma widza w napięciu (oczywiście
tego widza, który nie czytał książki i jeszcze przed seansem nie zna
zakończenia). Do tego dochodzą jeszcze perełki, drobne, dopracowane cząstki składające się na końcowy efekt WOW. Dla mnie takim elementem była fantastyczna czołówka, fragmentami przypominająca tę ze "Skyfall".
Oby więcej takich produkcji, oby częściej pojawiały się w kinach. I to nie tylko polskich!
Oby więcej takich produkcji, oby częściej pojawiały się w kinach. I to nie tylko polskich!
(Źródła: m.kultura.gazeta.pl i next-film.pl)
1 komentarze
Te same twarze w tych samych filmach sprawiaja, ze bohaterowie gubia swoja tozsamosc - zostaja tylko serialowe buzki.
OdpowiedzUsuń