facebook instagram filmweb

Okiem Kinomaniaka

    • Strona główna
    • O mnie
    • .
    • -

    Jako nieserialowa blogerka filmowa chyba ostatecznie polubiłam się z serialami. W tym roku nadrobiłam sporo nowszych i starszych pozycji. Niektóre obejrzałam od deski do deski, do innych dołączyłam w trakcie nie widząc pierwszych sezonów, jeszcze inne dopiero zaczęłam (i czekam na ich kolejne odsłony!). Co najbardziej mi się spodobało? Sprawdźcie sami!



    STRANGER THINGS
    (Źródło: seryjni.blog.polityka.pl)
    Pierwszy sezon pochłonęłam w 2 dni. Drugi bodajże w tydzień. I już czekam na kolejny! Choć początkowo zadziwiała mnie ta wszechobecna fascynacja paczką dzieciaków odkrywających niecodzienne zdarzenia, to sama złapałam bakcyla. Dokładny opis największych plusów produkcji macie TU.


    MINDHUNTER
    (Źródło: youtube.com)
    Fabuła jest fascynująca, bo oto dwaj główni bohaterowie (agenci FBI) prowadzą badania behawioralne wśród mężczyzn skazanych za wielokrotne gwałty i morderstwa. W kontrze do wciągającego scenariusza mamy akcję niemal w slow-motion: stonowaną, bez wielkiego tempa, nieco przegadaną. Po tym właśnie rozpoznajemy, że w serialu Netflixa palce macza wybitny twórca - David Fincher, a "Mindhunter" przypomina nieco jego wcześniejsze filmy kryminalne (głównie "Siedem" czy "Zodiaka"). 


    NARCOS (sezon III)
    (Źródło: youtube.com)
    Pierwszy odcinek pierwszego sezonu.... przeraźliwie mnie znużył. Może to kwestia rozkojarzenia lub zmęczenia, nie wiem. Bez względu na powód, nigdy więcej nie wróciłam do "Narcos", to znaczy do pierwszej odsłony. Bo trzeci sezon pochłonęłam w całości. Co więcej, naprawdę mi się podobał: najbardziej świetnie skrojone postacie, rewelacyjny scenariusz i kryminalny klimat trzymający widza w napięciu w każdym odcinku. I powiem więcej: z chęcią usiądę na kanpaie, by obejrzeć kolejną część "Narcos".


    WATAHA (sezon II)
    (Źródło: spidersweb.pl)

    Wiktor Rebrow powraca! Szkoda tylko, ze dopiero po 3 latach. Na szczęście tak on, jak i reszta ekipa znów jest w formie. Serial ogląda się bardzo dobrze. Na tyle przyjemnie,  że żałujemy, że jest tak krótki - ma tylko 6 odcinków. Wygląda jednak na to, że doczekamy się kolejnej odsłony - finał zwiastuje trzeci sezon. A tych, którym wciąż obca jest "Wataha" odsyłam do recenzji sezonu 1-szego → TUTAJ.


    SUBURRA
    (Źródło: youtube.com)

    Trochę jak "Narcos", ale w stylu italiano. Na pierwszym planie mamy porachunki rzymskich rzezimieszków: cygańskich cwaniaków i typowo włoskich gangsterów, a w tle finansowe machlojki Watykanu oraz polityków Wiecznego Miasta. 

    Całość została również zaprezentowana w ciekawy sposób, gdyż początek kolejnego odcinka zajawia jego finał nie zdradzając jednak, co dokładnie się wydarzy, lecz skutecznie zachęcając w jaki sposób dojdzie do danej sytuacji. Poza bardzo intrygującym scenariuszem ze sprytnym montażem mamy postacie z krwi i kości, które w dodatku zostały dobrze zagrane. Serial momentalnie wciąga. Tak bardzo, że już wyczekuję jego kontynuacji!


    MAŁE KŁAMSTEWKA
    (Źródło: youtube.com)

    Przyznaję, że początkowo "Wielkie kłamstewka" wyglądały mi na kolejny, podrzędny "babski serial". Coś jak "Gotowe na wszystko". I to z Nicole Kidman, której nigdy nie lubiłam. Robiłam więc uniki, by z treścią produkcji nigdy się nie zapoznać. Do czasu! Coś mnie jednak tchnęło, żeby sięgnąć po serial HBO. I co? Jestem bardzo miło zaskoczona! Mamy fantastyczną fabułę na bazie (podobno naprawdę dobrej!) powieści, genialne kreacje aktorskie, dwutorowe prowadzenie opowieści (i to z perspektywy 5 bohaterek!), a także świetny montaż. 


    THIS IS US (sezon I i II)

    (Źródło: moviesroom.pl)
    Ta nietypowa rodzina skradła moje serce. Jest prawdziwa, a każdy odcinek jej losów bawi, uczy i wzrusza. O serialu i tym, co mi się w nim tak bardzo podobało przeczytacie w TEJ recenzji.

    Continue Reading

    Co tu dużo pisać. Wpis o muzyce filmowej chyba od zawsze jest tym, który najchętniej - i najczęściej! - czytacie (wpis znajdziesz TU). Skoro okazuje się, że tak bardzo lubicie poznawać znakomite filmowe ścieżki dźwiękowe, przygotowałam kolejne zestawienie, a w nim 25 fenomenalnych utworów z filmów starych i nowych. Zestawienie jak zwykle subiektywne i totalnie nierankingowe. Mam nadzieję, że zainspiruje Was do szukania kolejnych, fantastycznych kawałków z przeróżnych produkcji filmowych.


    (Źródło: whatyoutalkingabout.com)

    25. RYDWANY OGNIA
    Jeden z przykładów tak genialnej ścieżki dźwiękowej, którą doskonale rozpoznajesz nawet, gdy nie wiesz z jakiego filmu pochodzi. Albo nigdy go nie widziałeś. Mam podobnie, bo seans "Rydwanów ognia" wciąż przede mną, a kawałek .... znam doskonale!


    (Źródło: youtube.com)


    24. POCAHONTAS
    Powrót do dzieciństwa, część pierwsza. Ok, przyznaję się bez bicia: uwielbiam ten kawałek! Raz na jakiś czas odpalam sobie na YT na cały regulator i słucham nonstop. Tak przez pół godziny :D Też tak macie? :>



    (Źródło: youtube.com)


    23. POWRÓT DO BRIEDSHEAD
    Raczej mało znany film, ale z muzyką, która z jakiegoś powodu wpadła mi w uszy. I do której wracam od lat. 


    (Źródło: youtube.com)


    22. REQUIEM DLA SNU
    Kultowy utwór. Kultowy film. Nie mogło go zabraknąć na tej liście. 


    (Źródło: youtube.com)


    21. MANCHESTER BY THE SEA
    Film Kennetha Longerana zrobił furorę. Głównie za sprawą rewelacyjnej, przejmującej fabule i genialnej obsadzie. Niemniej niemałą zasługę ma tu także fantastyczna muzyka, która potęguje doznania widza. Posłuchajcie sami. 



    (Źródło: youtube.com)


    20. STRAŻNICY GALAKTYKI
    W ostatnich latach "Strażnicy Galaktyki" podbili wiele serc. O ile sam film niekoniecznie zdobył moje, to jego ścieżka dźwiękowa bardzo mi się spodobała. I lubię po nią sięgać, by poprawić sobie nastrój :) 



    (Źródło: youtube.com)


    19. BRAVEHEART. WALECZNE SERCE
    Film kojarzę dość średnio, bo widziałam go, gdy byłam mała. Ale muzykę znam doskonale. Przyznajcie szczerze: jest ktoś, kto jej nie zna? :>



    (Źródło: youtube.com)


    18. INCEPCJA
    Hans Zimmer. Po raz pierwszy na tej liście. Wirtuoz, który w każdym utworze daje popis swoich umiejętności kompozytorskich. W "Incepcji" również. 



    (Źródło: youtube.com)


    17. BODYGUARD
    Czy ktoś nie kojarzy tego hitu? Rewelacyjna Whitney Houston w średniej produkcji śpiewa kultową piosenkę. To wykonanie pozostanie z nami na zawsze - dziękujemy Ci za to Whitney!



    (Źródło: youtube.com)


    16. LA LA LAND
    Musicalowa forma nie jest dla wszystkich. Ale świetną muzykę doceni chyba każdy. Dla tych, którzy nie przepadają za smętnymi kawałkami specjalnie wybrałam energiczną nutę. A miłośnikom nowości od Damiena Chazelle'a podrzucam cały soundtrack - jest TUTAJ :)



    (Źródło: youtube.com)


    15. DUNKIERKA
    Nowość, a już wskoczyła do zestawienia najlepszych utworów muzycznych. Z jakiego powodu? Bo to, co z widzem po raz kolejny robi Hans Zimmer, za sprawą swojej muzyki, jest niesamowite! Posłuchajcie sami!


    (Źródło: youtube.com)



    14. KRÓL LEW
    Kolejny hit mojego dzieciństwa. Utwór, który każdy zna i chyba każdy kocha. Więcej nie muszę pisać - po prostu odpalcie sobie Elthona Johna na cały regulator :)



    (Źródło: youtube.com)


    13. ZACZNIJMY OD NOWA
    Po "Once" dałam szansę filmom muzycznym. I nie żałuję. "Zacznijmy od nowa" to rewelacyjny przykład na to, że seans może być wartościowy i przyjemny, a przy tym pełen świetnej muzyki. Dla fanów Adama Levine'a oraz śpiewającej Keiry Knightley cała ścieżka dźwiękowa jest TU.


    (Źródło: youtube.com)


    12. DRIVE
    Czy jest ktoś, kto nie słyszał tego kawałka? Nawet jeśli konwencja, w której zrobiono genialnego "Drive'a" nie podoba Ci się, to muzyka Kavinsky'ego śmiało znaleźć się na Twojej playliście pt. "Ulubione". Dlaczego? Wystarczy posłuchać dowolnego utworu. Choćby poniższego.


    (Źródło: youtube.com)


    11. CADILLAC RECORDS
    Film jest całkiem niezły, ale to wykonanie wspaniałego utworu Etty James przez Beyonce zapadło mi w pamięci. I przyznaję, co jakiś czas lubię do niego wrócić.


    (Źródło: youtube.com)


    10. INTERSTELLAR
    Produkcja raczej nie należy do moich ulubionych. Bawi mnie jej pastisz. Lecz z ręką na sercu przyznaję, że muzyka daje radę! Bo jak może nie dawać, skoro tworzył ją Hans Zimmer :) Po raz trzeci w tym zestawieniu, chapeau bas Mistrzu!


    (Źródło: youtube.com)


    9. LEON ZAWODOWIEC
    Znakomity film, znakomita muzyka. Kawałek Stinga podbija serca od lat! A po raz pierwszy usłyszeliśmy go właśnie w "Leonie zawodowcu", ponad 13 lat temu. Niesamowite, że wciąż nas porusza.


    (Źródło: youtube.com)


    8. SKYFALL
    Pana Bonda uwielbiam od dziecka. Panią Adele odkryłam jako nastolatka. Połączenie dwóch postaci, które baaaardzo cenię jest mistrzowskie! Nie bez powodu piosenka "Skyfall" zgarnęła w 2013 roku Oskara.


    (Źródło: youtube.com)



    7. CINEMA PARADISO
    Utwór ukochanego kompozytora z ukochanego filmu. W tych nutkach można się zakochać! W końcu tytuł motywu przewodniego z "Cinema Paradiso" to "Love".


    (Źródło: youtube.com)




    6. JURASSIC PARK
    Nie ma co, w kultowych filmach mamy genialną muzykę! A "Jurassic Park" jest tego idealnym przykładem. 



    (Źródło: youtube.com)


    5. HOBBIT
    Nigdy nie byłam miłośniczką powieści Tolkiena. Ani ekranizacji jego twórczości. Nie zmienia to jednak faktu, że kawałek promujący "Hobbita" jest naprawdę świetny. Wpada w uchu i... zostaje w głowie na długo. Aż chce się wyruszyć w podróż :)


    (Źródło: youtube.com)


    4. 2001: ODYSEJA KOSMICZNA
    Z panem Stanleyem Kubrickiem nie jest mi po drodze. Ale nie przeszkadza to zachwycić się muzycznym motywem przewodnim z jego najbardziej znanego filmu - "Odysei kosmicznej". Posłuchajcie sami!


    (Źródło: youtube.com)



    3. FOOTLOOSE
    Większość piosenek z filmów, które cenię ponad wszystko jest co najmniej nostalgiczna. Jeśli nie po prostu przeszywająco smutna. To jeden z nielicznych wyjątków - taneczny hit z "Footloose", który towarzyszy mi odkąd pamiętam. Oooo tak, mam do niego ogromny sentyment!



    (Źródło: youtube.com)


    2. GRAWITACJA
    Johna Mayera kocham całym sercem. I chociaż "Grawitacja" poza dosłownie kilkoma ciekawymi efektami w 3D nie ma wiele do zaoferowania, to kawałek przewodni jest mistrzowski!


    (Źródło: youtube.com)



    1. WIELKIE PIĘKNO
    Absolutny hit! Do dziś pamiętam seans "Wielkiego piękna" i to, jak wielkie zrobił na mnie wrażenie. Również za sprawą fenomenalnej muzyki. Do soundtracka wracam co jakiś czas i wciąż marzę o dodaniu go do domowej kolekcji płytowej :)



    (Źródło: youtube.com)

    Continue Reading

    Być może greckie kino nie jest Ci bliskie. Możliwe, że na myśl przychodzi jedynie "Grek Zorba". Szkoda, bo od jakiegoś czasu znaczne zamieszanie w kinematografii robi grecki reżyser - Yorgos Lanthimos, którego filmy zawsze wywołują wiele dyskusji. Nie inaczej jest tym razem. Premiera "Zabicia świętego jelenia" również zrobi sporą burzę.

    (Źródło: film.onet.pl)

    Znakomity chirurg Steven (Colin Farrell) zaprzyjaźnia się z nastoletnim pasjonatem medycyny - Martinem. Introwertyczny, nieco ekscentryczny wręcz chłopak przekracza próg domu lekarza, poznając jego najbliższych: żonę Annę, córkę Kim oraz syna Boba. Nie wie jednak, że dosłownie za chwilę będzie musiał stawić czoła niebywale przerażającemu, a zarazem bardzo abstrakcyjnemu wyzwaniu, jakie rzuci mu rzekomy młody przyjaciel. Na pytania więc: dlaczego obraz Lanthimosa jest tak szokujący, odsyłam Was do obejrzenia zwiastuna.

    (Źródło: youtube.com)

    Tu wszystko jest inne. Z pozoru wiarygodne postacie wypowiadają kwestie, które długo brzęczą w uszach ze względu na... fałszywą nutę. Brzmią kalecznie, nieprawdziwie. Bohaterowie niby mocno stąpający po ziemi, ale są nieco przerysowani i chwilami jakby oderwani od rzeczywistości. Wraz z rozwojem akcji fabuła coraz śmielej wkracza w rewiry absurdu, by nie pozwolić widzowi na chwilę oddechu nawet na moment. 

    "Zabicie świętego jelenia" z pewnością nie jest filmem dla wszystkich. To chyba perełka dla miłośników twórczości greckiego reżysera oraz wszystkich tych, którzy doceniają nutkę nowości czy wręcz szalonej odwagi w kinematografii. Mnie ten obraz nie kupił, ale niewątpliwie zaciekawił. Momentami mocno szokował albo nawet - w scenach dramatycznych - paradoksalnie śmieszył. W moim odczuciu wypada zdecydowanie lepiej niż poprzednie dzieło Lanthimosa - "Lobster" i to już jest całkiem porządny powód, by nadrobić grecką nowość, którą doceniono Złotą Palmą za najlepszy scenariusz.




    (Źródła: imdb.com, filmweb.pl i moviesroom.pl)

    Continue Reading

    Idąc na "Najlepszego" miałam pewne oczekiwania. Nagroda Publiczności w Gdyni, ostra rywalizacja z "Cichą nocą" Pawła Domalewskiego o Złote Lwy dla najlepszego filmu, mnóstwo pochlebnych recenzji. A do tego poprzedni, genialny obraz reżysera - "Bogowie", o których wciąż mówi się jak o jednej z najznamienitszych produkcji polskiego kina ostatnich lat. Okazało się, że cała ta otoczka świetności jest przesadzona. Na szczęście nie tak bardzo, ale jednak...

    (Źródło: film.wp.pl)
    Fabuła bazuje na prawdziwych wydarzeniach. To historia życia Jerzego Górskiego, który po 15 latach bycia narkomanem zerwał z nałogiem, zakochał się w sporcie i został mistrzem świata w triathlonie. O tym, że droga do uzależnienia, a przede wszystkim ta druga - wyjścia z narkomanii nie była ani szybka ani łatwa dowiadujemy się z filmu Łukasza Palkowskiego, który podbił serca gdyńskiej widowni, ale mojego nie zdobył w pełni.

    (Źródło: youtube.com)

    Nie można odmówić produkcji świetnych zdjęć (brawa dla Piotra Sobocińskiego) czy rewelacyjnych kreacji. Tak pierwszoplanowy bohater (Jerzy, w którego wciela się Jakub Gierszał), jak i drugoplanowe postacie (Jakubik, Próchniak, Woronowicz, Kamińska) wypadają bardzo dobrze na ekranie. Są pełnokrwiści, wiarygodni. Gorzej jest ze Żmijewskim, którego rolę potraktowano po macoszemu oraz Kościukiewiczem, który moim zdaniem jeszcze nigdy nie był przekonujący (rola w "Amoku" jest wręcz irytująca!). 

    I choć względnie tempo akcji jest bardzo przyzwoite: sympatyzujemy z bohaterem, współczujemy mu tragicznych przeżyć miłosnych, ubolewamy na złymi decyzjami, cieszymy się z małych sukcesów, by finalnie mocno trzymać kciuki za największe zwycięstwo, to wciąż uważam, że pierwszy akt jest znacznie za długi. Zaczyna na zmianę: to nużyć, to drażnić widza, który doskonale zrozumiał przesłanie: zostanie narkomanem też wymaga czasu. Trzeba przeoczyć kilka lampek ostrzegawczych, przekroczyć kolejne granice, by wpaść w szpony nałogu.
    Równie słabym zabiegiem jest zwątpienie w inteligencję widza. Palkowski postawił na dosłowność i tym stracił. Sięga po absurdalną formę zaprezentowania demonów przeszłości, które wyglądają niczym zombie z "The Walking Dead". 


    (Źródło: naekranie.pl i cojestgrane24.wyborcza.pl)

    Żeby nie brzmiało, że tylko marudzę: "Najlepszy" jest naprawdę niezłym filmem. Widać, że i aktorzy w pełni zaangażowali się w projekt, i budżet na produkcję był bardzo duży. Mnie jednak, po fenomenalnym obrazie o doktorze Zbigniewie Relidze, nowy obraz Palkowskiego nie rzucił na kolana. I bardzo możliwe, że to nie jest wcale wina tego, że reżyser osiadł na laurach. Po prostu reprezentuje zupełnie inną wizję artystyczną niż ta, która mogłaby przypaść mi do gustu. 

    (Źródło: film.wp.pl)

    Continue Reading

    Nieczęsto się zdarza, by o polskim tytule było głośno na długo przed premierą. Jeszcze rzadziej tak bardzo wyczekuje się wejścia do kin reżyserskiego debiutu. "Cicha noc" jest więc pewnym ewenementem. A najlepsze w niej jest to, że po zakończonym seansie zyskujemy pewność, że wszystkie pochlebne recenzje były prawdziwe.

    (Źródło: facebook.com/cichanocfilm/)

    O fabule słyszeli chyba wszyscy. Adam (Dawid Ogrodnik) niespodziewanie wraca z Holandii do domu na Wigilię. Jego pojawienie się w rodzinnych stronach tylko u matki budzi pewien niepokój - ona wie, że nie odwiedza ich bez powodu. Chłopak ma plan i skrupulatnie, mimo mniejszych lub większych problemów, go realizuje. W międzyczasie odsłania prawdziwe oblicze relacji z poszczególnymi członkami rodziny. Wzajemne oskarżenia, skrywane pretensje, duma, zazdrość i nigdy niewypowiedziany żal - to wszystko odkrywamy przyglądając się ostatnim, przedświątecznym przygotowaniom w domu, który może uchodzić (choć w jakimś stopniu) za typowo polski.

    (Źródło: youtube.com)

    Film jest fantastyczny! Rewelacyjny aktorsko! Nie dziwi to jednak, gdy przyjrzymy się obsadzie - tu są same wyśmienite nazwiska: Tomasz Ziętek, Arkadiusz Jakubik, Agnieszka Suchora, Jowita Budnik, Tomasz Schuchardt. Genialna jest także produkcja. Nad zdjęciami pracował Piotr Sobociński, który w dorobku ma m.in. "Drogówkę", "Bogów" czy "Wołyń". Tu realizuje zdjęcia według ciekawej konwencji, która wyróżnia film Domalewskiego już na poziomie wizualnym. Mamy sporą część ujęć zaprezentowaną w formie zapisu z amatorskiej kamerki, której notorycznie używa główny bohater.

    Tym jednak co najbardziej porusza jest wyśmienita fabuła. Domalewski wsadza kij w mrowisko pokazując dramatyczną historię rozgrywaną w wieczór wigilijny. Akcja dzieje się w domu rodzinnym bohatera, w otoczeniu jego najbliższych. I chociaż sam pomysł pod względem dramaturgii nie jest odkrywczy, to w połączeniu z pełnokrwistymi bohaterami oraz wyjętymi z życia dialogami, porusza widza. Reżyser odsłania nie tylko więzi łączące głównego bohatera z pozostałymi ludźmi, ale również pewne sytuacje, które wszyscy znamy ze swoich domów, a które na ekranie niebywale nas śmieszą chociaż są dość smutne: to napięcie spowodowane brakiem czasu na perfekcyjne przygotowania, szorstkie odzywki do najbliższych czy hojne raczenie się alkoholem. 

    "Cicha noc" jest bowiem również pewnym portretem współczesnej, polskiej rodziny. To trochę próba zobrazowania naszych narodowych przywar, ludzkich grzeszków.
    Reżyser - wybierając gatunek dramatu z elementami komediowymi (a może wręcz typowego komediodramatu), wyśmiewa to, co znamy z autopsji. Tę całą hipokryzję, która (czasami) tak mocno przejawia się właśnie w czasie Bożego Narodzenia. I chyba właśnie z tego powodu, pamiętając również o tragicznej pozycji, w której nieoczekiwanie znajduje się główny bohater, film Piotra Domalewskiego tak bardzo nas porusza.


    (Źródła: culture.pl i salomonik.eu)

    Continue Reading

    Kumulacja lubianych postaci i to w jednym z najważniejszych bitew o ocalenie świata. Chociaż fabuła brzmi dość infantylnie, a bohaterom trochę na siłę próbowano dodać kilka drobnych przywar, seans "Ligi Sprawiedliwości" trzeba zaliczyć do tych raczej udanych.



    (Źródło: mediaassets.com)

    Po śmierci Supermana świat pogrążył się w smutku. W głębokiej żałobie trwają głównie ukochana i matka Kryptończyka, zaś Batman rozpoczyna poszukiwania ludzi o tajemniczych talentach. Chce zaangażować ich do nowej ekipy ratującej świat. Ochoczo dołącza do niej Wonder Woman, która jako pierwsza rozpoznaje sygnały alarmowe o pierwszych atakach Steppenwolfa - tyrana z zaświatów. 



    (Źródło: youtube.com)

    Szczerze mówiąc trudno jednoznacznie wskazać mocne plusy produkcji. Ani scenariusz nie jest zaskakujący, ani tempo akcji nie oszałamia. Główni bohaterowie też nie powalają - są niestety mocno papierowi, brakuje im charakteru. Każda z postaci zdaje się mieć wyłącznie jedną cechę wyróżniającą (jeśli w ogóle ją ma!). Wonder Woman jest po prostu śliczna (szczerze - nie mogłam oderwać od niej wzroku!), Flash zabawny, a Aquaman ma cięty język. U reszty trudno nawet zdefiniować ową cechę szczególną.
    Choć do udziału w produkcji zaangażowano pewną część hollywoodzkiej śmietanki, "Liga Sprawiedliwości" aktorsko kuleje. Głównie ze względu na angaż Bena Afflecka, który jest Rasiakiem aktorstwa. Tak drewnianego superbohatera chyba nikt nigdy nie zagrał. Serce mnie boli tym bardziej, że ponownie (oby po raz ostatni!) wciela się on w postać Batmana, do którego od zawsze mam słabość. No cóż...

    Mimo pewnych braków i niedociągnięć oraz ogólnej przewidywalności film ogląda się raczej dobrze. To dla mnie spore zaskoczenie, bo nie liczyłam nawet na to, że będę się dość dobrze bawiła. Jeśli więc poszukujecie produkcji czysto rozrywkowej, a przy tym zupełnie nieskomplikowanej, "Liga Sprawiedliwości" da radę. Zwłaszcza w wersji 3D.




    (Źródła: cinemablend.com, media.licdn.com i collider.com)




    Continue Reading

    Od miesięcy w sieci huczy o tym serialu. Wszyscy go oglądają, wszyscy o nim mówią. I wszyscy czekali na start drugiego sezonu. Unikałam go. Omijałam z daleka. Udawałam, że nie widzę w propozycjach na Netflixie. Ale wreszcie zmięło mi serce i dałam mu szansę. I co? Nie żałuję!

    (Źródło: wikipedia.org)


    Jesienna aura sprzyja chorobom. Zakatarzona, owinięta w polarowy koc i wyposażona w przeróżne medykamenty, włączyłam pierwszy odcinek "Stranger Things". I sama nie wiem kiedy obejrzałam cały sezon! W ciągu jednej doby! 

    To, że produkcja wciągnęła (i to na maksa!) zupełnie nieserialowego widza świadczy o jej niezwykłości. Powodów, dla których serial tak bardzo mi się spodobał (i zdobył mnóstwo fanów na całym świecie) jest wiele. Oto najważniejsze (z dedykacją dla tych, którzy wciąż biją się z myślami czy warto) :)

    (Źródło: youtube.com)

    FABUŁA

    Akcja rozgrywa się w małym, amerykańskim miasteczku, gdzie niemal wszyscy znają się choćby z widzenia. Zaczyna się, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach znika nastoletni chłopiec, Will. Mniej więcej w tym samym czasie znikąd pojawia się tajemnicza dziewczynka w szpitalnym kitlu, którą pod swoje skrzydła przygarnia trójka szkolnych nerdów - Mike, Dustin i Lucas.

    Fabułę osadzono w latach 80-tych. Mamy więc dzieciaki, które spędzają czas twarzą w twarz z rówieśnikami, same dokonują fizyczno-chemicznych doświadczeń i godzinami jeżdżą po okolicy na rowerach lub deskorolkach. Jeśli więc dorastałeś/aś w latach 80-90, doskonale odnajdziesz się w tym klimacie - seans "Stranger Things" będzie swoistym powrotem do czasów dzieciństwa/wczesnej młodości.


    BOHATEROWIE

    Banda zakręconych fanów fizyki i gier bez dwóch zdań zdobywa serce chyba wszystkich widzów serialu. Główni bohaterowie (Mike, Will, Lucas i Dustin) są bowiem naprawdę uroczy! To zasługa scenarzystów, ponieważ ich postacie zostały świetne zarysowane. Każdy z chłopców jest nieco inny, każdy ma swoje mocniejsze i słabsze strony. Wszyscy jednak potrafią zdobyć naszą sympatię. Tu brawa należą się młodym aktorom, który fantastycznie sprawdzili się jako nastolatkowie z Hawkings. Niejednokrotnie ich gra naprawdę zaskakuje (mnie totalnie "kupił" Noah Schnapp jako Will już w pierwszym odcinku!).

    Nie można jednak pominąć aktorów drugoplanowych. Genialną robotę w całym serialu robi dość dawno nie widziana Winona Ryder. Jej postać chwyta za serce, a to jak bardzo przekonująca jest aktorka w tej roli dowodzi jej nominacja do Złotych Globów, Saturnów i Satelitów. 



    (Źródła: time.com, collider.com i bloody-disgusting.com)

    KLIMAT

    Mówiąc o największych zaletach "Stranger Things" kategorycznie nie wolno zapomnieć o klimacie jakie buduje produkcja. Mamy tu mnóstwo nawiązań do kultowych produkcji z lat 80-tych jak "The Goonies", "E.T" czy "Gremliny", które przywołują nasze wspomnienia z dzieciństwa. Do tego dochodzą rewelacyjne zdjęcia i fenomenalna muzyka (z jednej strony mamy wielkie, rockowe hity tamtego okresu, z drugiej psychodeliczne dźwięki przyprawiające widza o gęsią skórkę).
    Estetykę rodem z tamtych czasów budują oczywiście stroje naszych bohaterów. To niby oczywiste, że ich fryzury, ubrania, auta, meble i inne gadżety są wyjęte z lat 80-tych, ale to właśnie sprawia, że bardziej sentymentalnie podchodzimy do produkcji. I pojawia się więcej skojarzeń z dawnymi, kinowymi hitami (np. dla mnie mały Will wygląda trochę jak Marty z "Powrotu do przyszłości").

    Sam fakt, że produkcja jest gatunkowym miszmaszem też jest fascynujący. Mamy tu połączenie horroru z dramatem, odrobinę kina sensacyjnego, sporą dawkę sci-fi okraszoną kryminalnymi elementami. To też generuje pojawianie się efektów specjalnych. Zwykle nie należę do ich fanów, bo mam wrażenie, że od dłuższego czasu wychodzą filmowcom niezbyt dobrze (jest ich za dużo, są przewidywalne, wyolbrzymione, po prostu słabe). Tu jednak nie ma zbędnego przesytu, a wszystkie (poza jednym, jeśli mówimy o sezonie 1-szym) wypadają naprawdę w porządku.

    Na zakończenie mogę tylko dodać, że choć seans "Stranger Things" jest podróżą w czasie do chwil beztroskiego dzieciństwa i wszystkiego, co z nim związane, to również podróż do nieznanego świata — trochę baśniowego, trochę też strasznego — osadzonego w odległym Hawkings, gdzie żyje czworo niezwykle sprytnych i szczerze zabawnych chłopców oraz pewna tajemnicza dziewczynka o niebywałej sile i magnetycznym spojrzeniu. Bez względu na to, na którą z tych podróży czekasz, po prostu musisz tam być! 

    (Źródło: indiewire.com)

    Continue Reading

    Kim był Władysław Mazurkiewicz? Z jakiego powodu zamordował ponad 60 osób? I co najważniejsze - dlaczego ówczesne służby chroniły go przed skazaniem na karę śmierci? O tym wszystkim opowiada Krzysztof Lang w najnowszym obrazie pt. "Ach śpij kochanie".

    (Źródło: film.onet.pl)

    Głównego bohatera gra Andrzej Chyra. I przyznam, że to właśnie obsadzenie Chyry w roli pięknego Władka skłoniło mnie do obejrzenia produkcji. On zdecydowanie reprezentuje aktorstwo najwyższych lotów, chyba w każdym wcieleniu wypada rewelacyjnie. Podobnie jest tym razem - na Chyrę patrzy się z ogromną przyjemnością, gdy odgrywa inteligentnego i szarmanckiego, a zarazem bezwzględnego mordercę. 


    (Źródło: youtube.com)
    Nie sam Chyra zrobił tu jednak dobrą robotę. Cała obsada zasługuje na oklaski. Swoją drogą Lang nie testował tu "nowych twarzy". Postawił na znane nazwiska, które na swoim koncie mają wiele świetnych ról. Na ekranie zobaczymy Arkadiusza Jakubika, Bogusława Lindę, Andrzeja Grabowskiego i Katarzynę Warnke. A przede wszystkim Tomasza Schuchardta, którego od czasu premiery "Demona" i "Karbali" dawno nie widziałam. W roli młodego, ambitnego milicjanta wypada naprawdę dobrze, choć jego postać mogłaby mieć jakąś rysę, by nieco bardziej uwiarygodnić tę postać. Ale to jest drobne "ale" do scenarzysty.

    Najważniejszą osobą jest tu jednak Mazurkiewicz. Postać prawdziwa. Oficjalnie zajmował się handlem dobrami z wyższej półki. Nieoficjalnie prowadził liczne nielegalne interesy, głównie pośrednictwo w sprzedaży bądź kupnie obcych walut. Przy okazji tego typu transakcji zabijał niedoszłych kontrahentów i przejmował ich majątek. Zbrodni dokonywał szybko, cicho i skutecznie. Zupełnie inaczej prezentował się w środowisku krakowskich przedsiębiorców. Był znany z zamiłowania do eleganckich ubrań i drogich perfum, należał do stałych bywalców najlepszych restauracji, uchodził za prawdziwego dżentelmena. 




    (Źródło: film.onet.pl)

    Z "Ach śpij kochanie" Langowi wyszedł naprawdę niezły kryminał. To spory plus, bo wciąż nieczęsto możemy oglądać produkcje tego gatunku i to w rodzimym wydaniu! Ostatnie, które miałam okazję zobaczyć i wyszły równie dobrze to "Jeziorak", "Ziarno prawdy" czy "Jestem mordercą" (szczerze za to odradzam "Sługi boże" czy "Czerwonego kapitana"). U Langa mamy świetny klimat dzięki postawieniu bardziej na genialną obsadę niż liczne efekty specjalne czy inne cuda techniki. Stroje, fryzury, wystrój wnętrz - to wszystko buduje prawdziwie PRL-owską rzeczywistość stanowiącą tło dla historii jednego z największych polskich zbrodniarzy. A muszę przyznać, że dochodzenie początkującego milicjanta w sprawie seryjnego mordercy, którego kryją wysoko postawienie funkcjonariusze SB, ogląda się dobrze!

    (Źródło: rmf24.pl)

    Continue Reading
    Newer
    Stories
    Older
    Stories

    Polub na Facebooku

    Śledź na Instagramie

    SnapWidget · Instagram Widget

    Szukaj

    recent posts

    Archiwum

    • ►  2020 (12)
      • ►  października 2020 (1)
      • ►  kwietnia 2020 (1)
      • ►  marca 2020 (3)
      • ►  lutego 2020 (4)
      • ►  stycznia 2020 (3)
    • ►  2019 (27)
      • ►  listopada 2019 (1)
      • ►  października 2019 (3)
      • ►  września 2019 (1)
      • ►  sierpnia 2019 (1)
      • ►  lipca 2019 (4)
      • ►  czerwca 2019 (2)
      • ►  maja 2019 (2)
      • ►  kwietnia 2019 (2)
      • ►  marca 2019 (3)
      • ►  lutego 2019 (3)
      • ►  stycznia 2019 (5)
    • ►  2018 (34)
      • ►  grudnia 2018 (2)
      • ►  listopada 2018 (3)
      • ►  października 2018 (3)
      • ►  września 2018 (3)
      • ►  sierpnia 2018 (4)
      • ►  lipca 2018 (1)
      • ►  czerwca 2018 (3)
      • ►  maja 2018 (3)
      • ►  kwietnia 2018 (3)
      • ►  marca 2018 (3)
      • ►  lutego 2018 (5)
      • ►  stycznia 2018 (1)
    • ▼  2017 (38)
      • ▼  grudnia 2017 (3)
        • Najlepsze seriale 2017
        • Najlepsza filmowa muzyka - subiektywne zestawienie...
        • Zemsta
      • ►  listopada 2017 (4)
        • Stawka: życie
        • Kataklizm
        • Ostatni sprawiedliwi
        • Dlaczego ST to świetny serial?
      • ►  października 2017 (4)
        • Krakowskie śledztwo
      • ►  września 2017 (4)
      • ►  sierpnia 2017 (5)
      • ►  lipca 2017 (1)
      • ►  maja 2017 (3)
      • ►  kwietnia 2017 (1)
      • ►  marca 2017 (3)
      • ►  lutego 2017 (4)
      • ►  stycznia 2017 (6)
    • ►  2016 (36)
      • ►  grudnia 2016 (2)
      • ►  listopada 2016 (5)
      • ►  października 2016 (6)
      • ►  września 2016 (5)
      • ►  sierpnia 2016 (2)
      • ►  maja 2016 (1)
      • ►  kwietnia 2016 (8)
      • ►  marca 2016 (3)
      • ►  lutego 2016 (1)
      • ►  stycznia 2016 (3)
    • ►  2015 (57)
      • ►  grudnia 2015 (4)
      • ►  listopada 2015 (9)
      • ►  października 2015 (4)
      • ►  września 2015 (4)
      • ►  sierpnia 2015 (3)
      • ►  lipca 2015 (2)
      • ►  czerwca 2015 (2)
      • ►  maja 2015 (6)
      • ►  kwietnia 2015 (6)
      • ►  marca 2015 (5)
      • ►  lutego 2015 (6)
      • ►  stycznia 2015 (6)
    • ►  2014 (75)
      • ►  grudnia 2014 (8)
      • ►  listopada 2014 (12)
      • ►  października 2014 (17)
      • ►  września 2014 (15)
      • ►  sierpnia 2014 (5)
      • ►  lipca 2014 (1)
      • ►  czerwca 2014 (7)
      • ►  maja 2014 (2)
      • ►  kwietnia 2014 (5)
      • ►  marca 2014 (2)
      • ►  stycznia 2014 (1)
    • ►  2013 (11)
      • ►  listopada 2013 (1)
      • ►  października 2013 (4)
      • ►  września 2013 (1)
      • ►  lipca 2013 (1)
      • ►  czerwca 2013 (1)
      • ►  kwietnia 2013 (3)
    • ►  2012 (21)
      • ►  grudnia 2012 (3)
      • ►  listopada 2012 (10)
      • ►  października 2012 (5)
      • ►  kwietnia 2012 (2)
      • ►  marca 2012 (1)

    Obserwatorzy

    Subskrybuj

    Posty
    Atom
    Posty
    Komentarze
    Atom
    Komentarze

    Czytam

    • Apetyt na film - blog filmowy
      Hello world!
      3 tygodnie temu
    • KULTURALNIE PO GODZINACH
      My Master Builder | Wyndham’s Theatre, London
      4 tygodnie temu
    • Z górnej półki
      Zielone Botki: Stylowe i Wygodne Buty na Każdą Okazję
      1 rok temu
    • FILM planeta
      FILMplaneta powraca!
      2 lata temu
    • ekran pod okiem
      A Virtual Reality Soldier Simulator
      5 lat temu
    • pocahontas recenzuje
      "Cheer" - serial Netflixa
      5 lat temu
    • Po napisach końcowych
      Październik w kinie (Joker, Był sobie pies 2, Czarny Mercedes, Boże Ciało, Ślicznotki, Zombieland: Kulki w łeb)
      5 lat temu
    • Filmowe konkret - słowo
      Dom, który zbudował Jack (2018) – wideorecenzja
      6 lat temu
    • skrawki kina
      ROMA
      6 lat temu
    • In Love With Movie
      9. Festiwal Kamera Akcja - relacja
      6 lat temu
    • WELUR & poliester
      „Casablanca” x Scenograficzne Szorty
      7 lat temu
    • movielicious - blog filmowy
      15. Tydzień Kina Hiszpańskiego
      10 lat temu
    • Skazany na Kino
      Zodiak (2007)
      10 lat temu
    Pokaż 5 Pokaż wszystko
    Obsługiwane przez usługę Blogger.

    Labels

    Oskary Sputnik WFF dokument dramat festiwal kino akcji kino europejskie kino polskie kryminał serial
    facebook instagram filmweb

    Created with by BeautyTemplates

    Back to top